Konflikt pokoleń i coś o klasie
Żyjesz na pokaz, czy pokazujesz, jak żyjesz?
Ciiii, nieładnie się tak chwalić (jak to mawia Lis).
Zmierzam jednak do zupełnie czegoś innego. To jest tak ciężkie, że nie wiem, z które strony to ugryźć. Więc ugryzę z kilku po trochu, ale wszystkich nie dam rady, bo to za duży tort.
Wyobraź sobie, że masz 20 lat. Od kilku lat robisz coś, co kochasz, a do tego rozkładasz system urokiem. Jesteś młodziutka, ładna, pewna siebie i masz fajne cele w życiu. I jesteś blogerką modową.
Generalnie sama z siebie nie jesteś prowokacyjna, ale też nie dajesz sobie wejść na głowę. Jesteś kochana przez całkiem sympatyczną rzeszę fanów. Bywasz. Kochasz bywać na różnych pokazach i obcować z tym światem. Świat mody to twoje imperium i doskonale się w nim czujesz. Jesteś uznawana i cieszy cię to. Cieszy cię każdy sukces, bo wiesz, że zbliża cię do tego, o czym marzysz, ale cieszy cię też dlatego, że po prostu sprawia ci to olbrzymią radość. Świat blogosfery jakoś nie ma problemu z twoją popularnością. Z resztą, tam z reguły każdy robi swoje. Czasami ktoś się o tobie czy do ciebie powymądrza, ale bardziej to śmieszne, niż straszne. Wiele osób jest ci zwyczajnie życzliwych.
Z każdym miesiącem robisz swoje i stajesz się coraz bardziej rozpoznawalna. Chociaż masz dopiero 20 lat.
Zauważają cię też dziennikarze, którzy śledzą trendy i widzą, jaka siła tkwi w blogosferze. I do tego to co tak mocno cechuje net - brak granic. Masz w końcu fanów na całym świecie. Kamera cię kocha i naprawdę świetnie dajesz sobie przed nią radę. Jesteś świetna w wywiadach.
Zauważają cię też dziennikarze, którzy nie rozumieją czegoś, do czego zmierzam dziś: dziennikarz to nadal zawód, który kreuje jakieś zachowania czy wzorce. Ma bardzo silny wpływ na wielu odbiorców. I teraz mając tę świadomość krytykują cię, kpią z ciebie, nie poznając ani ciebie, ani twoich osiągnięć, czy nawet akcji, w których bierzesz udział. Wszystko jest nieważne. Oni mają już wyrobione zdanie. Jak ktoś, kto nie ma opcji "myślenie krytyczne", a już zupełnie "życzliwość do obiektu".
Ważne jest dla nich przyczepienie się do twoich słów. Są ludźmi, którzy pokazują, że to jest OK. OK jest wyrywanie słów z kontekstu, OK jest totalne ignorowanie tego, co robisz, OK jest przyczepianie się do ciebie w jakiś totalnie płytki sposób, OK jest skomentowanie twojego zdjęcia, ale już słowem nie powiedzą o tym, że zaprojektowałaś bluzę dla międzynarodowej sieci. A miałaś taką możliwość też dzięki głosom fanów. Wszystko jest nieważne. Ale najgorsze jest to, że pokazują, że kpina jest OK. A jeśli tak myśli, to musi się liczyć z tym, że twoja kpina zwrotna będzie równie siarczysta. Lekceważenie, za lekceważenie. Tylko po co?
Wiesz, ja nie mam wątpliwości, że ty sobie dasz z tym radę. Że jest ci może przykro, ale wiesz, że kiedyś będziesz na to wszystko patrzeć z daleka, bardzo daleka i nie takie coś może cię zniechęcić.
Dlaczego uważam, że to ważne? Bo dyskusja z koleżanką pokazała mi, że to jest niezmiernie ślepe podejście - takie osoby uważają, że mają prawo powiedzieć ci, jak bardzo gardzą twoją pracą i zrobią to niepytani. Uważają, że ich ocena wagi czyjejś pracy, jest jedynie słuszną.
Myślę, że takim podejściem zabija się miliony marzeń. Miliony ludzi nie sięga po swoje marzenia właśnie dlatego, że trafiają na kogoś, kto z ich marzeń czy sukcesów totalnie i bezlitośnie kpi. Nie wykonają tego kroku, właśnie z obawy przez wyśmianiem i umniejszeniem wagi, jeśli ich aspiracją nie jest zdobycie Nobla.
Wiesz, te pierwsze kroki bywają w życiu, w każdej dziedzinie nieporadne i nie wolno, po prostu nie wolno ich wyśmiewać. Tych kolejnych też nie. Każdy z nas je wykonuje z różnym efektem. Każdemu z nas ktoś podawał rękę, albo właśnie wyśmiewał. Każdy ma w pamięci swoją drogę i każdy z nas ma swoje "anioły", "mentorów", ale też takich, którzy mają pogardę i złośliwość w oczach. Życie. Nieznośne, gdy są nimi dziennikarze. Zaznaczam, nieliczni, bo sama poznałam kilku, którzy są po prostu świetni i dodają tej profesji skrzydeł i sensu.
Mnie osobiście niebywale jednak zadziwia, że akurat ludzie o autorytecie dziennikarza posuwają się do takiej oceny i takiego sposobu wyrażania zdania, jak to, które odnosi się do naszej bohaterki i nie tylko. Zniesmacza taki sposób budowania opinii poniekąd publicznej. Od dziennikarzy chce się spodziewać więcej i lepszej jakości. Po prostu.
Szkoda, że najgłośniej słychać tych, którzy zabijają rzetelność i wiarygodność w tym zawodzie. Ale nie, spokojnie. Wcale nie najgłośniej. Przywykliśmy, że niektórzy dziennikarze specyficznie podchodzą do polityków, czy innych grup zawodowych, uczą braku szacunku, jak się patrzy. Każdy błąd ludzki, czy słabość doprowadza czasami do zniszczenia człowieka, bo przecież media nadal mają olbrzymią siłę nośną. Szczególnie w polityce bywa brutalnie. Myślę, że jednak większość dziennikarzy ma tego świadomość i po prostu jest rzetelna. Bez względu na branżę, w jakiej się specjalizuje.
Ja mogę się temu krytykowaniu, czy raczej wyśmiewaniu przyglądać z niechęcią i zażenowaniem, ale kpienie z blogerek modowych jest tak poniżej pewnej klasy, że aż przykro. Może niektórzy dziennikarze tą metodą chcą umniejszać znaczeniu blogosfery? Skazują się na porażkę. Tylko to nadal nie zmienia faktu, że spadają sami poniżej zachowań, które krytykują. Niby osoby z przestrzeni publicznej, z tej poważanej części, a stosują zagrywki z trzepaka. A inni, bezkrytyczni, patrzą i się uczą. Chłoną to jak gąbka. Szczególnie ci, którzy sami są sfrustrowani i szukają ofiar do wyżycia się. To nienormalne, a szczególnie mocno nieetyczne, że to dziennikarze podsuwają obiekty, podsuwają je w taki sposób.
Jeszcze bliżej konkretu:
Ponad 40tka krytykująca 20tkę... jakie to jest żenujące. Poważnie. Kobiety, nie róbcie tego. Przypomnijcie sobie lepiej, jak się czułyście mając 20 lat. Wasze słowa uznania i ew. gratulacje naprawdę będą przejawem klasy, a gdy te 20tki kiedyś już zasiądą na tych wymarzonych szczytach marzeń, to wspomną, że wy w nie wierzyłyście, albo chociaż je pozytywnie zakodowałyście. Na marginesie, myślę, że fajnie poprowadzony wywiad może więcej zdziałać, niż taka krytyka za plecami.
Gdzie ta klasa i rzetelność? Jeśli ktoś cię nie przekonuje, to zostaw go. Niech sobie kwitnie. Ale do diabła, nie depcz topornie, nie kop ze złością i pogardą. Pokaż, że "starsze" pokolenie ma klasę i swoje sposoby działania, które nie będą jednak ośmieszały. Nikogo. Tego pokolenia też nie. Zaskocz klasą. To jedno z najlepszych zachowań.
Naprawdę pięknie by było, gdyby powszechne było gratulowanie. Pochwała. Motywacja. Wystarczy popatrzeć na osiągnięcia rodaków na świecie, albo obok nas, albo nasze własne. Czy to musi być coś globalnie wielkiego? Bywa, ale nie musi być. Może nigdy, może jeszcze. Ale naprawdę uważam, że podłością jest odbieranie komukolwiek radości z najmniejszego osiągnięcia.
Nie ma jeszcze kultury motywowania, gratulowania, polecania, doceniania. Niech częściej pojawiają się słowa uznania, albo niech ktoś uczy ludzi, że lepiej jest milczeć, gdy się za bardzo nie podoba, albo krytykować, ale inteligentnie, bez kopania autora czy rzucania w niego pomidorami. I najważniejsze, nauczyć się krytykować konkret, zachowanie, a nie osobę. Tylko kto ma to robić, jak nie "starsi", którzy w najlepszym przypadku są wzorem bardzo długo.
Ba, momentami te zachowania na "krytykę" młodych blogerek modowych wyglądają jak chęć zabłyśnięcia w ich świetle. Słabo to jednak wychodzi. Nie róbcie tego.
Przykład 20latki nie jest fikcją. Postać tej blogerki kojarzę od czasu bardzo dobrego wywiadu u Wojewódzkiego, ale w ciągu kilku miesięcy parę razy trafiłam na materiały, które właśnie jej się czepiały i to właśnie w wykonaniu dziennikarek w moim mniej więcej wieku.
W wykonaniu osób, które stanowią prawdopodobnie autorytety dla jakiejś grupy odbiorców, jest to naprawdę żałosne.
Nie śledzę poczynań naszej 20latki, ale gdy już na nią trafiam w necie, to widzę, że dobrze sobie radzi i po prostu mocno jej kibicuję i jestem z niej na swój sposób dumna. Chciałabym, żeby każde pokolenie nauczyło się widzieć w ludziach to, co można pochwalić, jeśli zwykłe uznanie dla cudzych osiągnięć, to za wiele. Żarty, a kpina, czy szyderstwo to zupełnie inne bieguny. Ktoś powinien o tym pamiętać.
A "młoda" doskonale daje sobie radę i strasznie jestem ciekawa, gdzie będzie za kolejnych 10, 20, 30 lat. I chciałabym mieć córkę tak przebojową, jak ona :-)
Pozytywne podejście do życia jest nie do przecenienia. Niezmiennie. I bez względu na wiek.
I nie ma nic wspólnego z krytycznym myśleniem, a jedynie wpływa na sposób jego wyrażania. Również niezmiennie.
(Nie daję screenów, bo to nie jest warte mojego bloga i można sobie wszystko wygooglać, a istotą notki jest moje obruszenie na krytykę 20tek przez 40tki, bo taka różnica wieku prosi się jeszcze bardziej niż zwykle o zrozumienie materii, zamiast tak niekonstruktywnej kpiny i to z ust dziennikarek ;-)
PS. do pytania na wstępie wrócę kiedy indziej.
Ciiii, nieładnie się tak chwalić (jak to mawia Lis).
Zmierzam jednak do zupełnie czegoś innego. To jest tak ciężkie, że nie wiem, z które strony to ugryźć. Więc ugryzę z kilku po trochu, ale wszystkich nie dam rady, bo to za duży tort.
Wyobraź sobie, że masz 20 lat. Od kilku lat robisz coś, co kochasz, a do tego rozkładasz system urokiem. Jesteś młodziutka, ładna, pewna siebie i masz fajne cele w życiu. I jesteś blogerką modową.
Generalnie sama z siebie nie jesteś prowokacyjna, ale też nie dajesz sobie wejść na głowę. Jesteś kochana przez całkiem sympatyczną rzeszę fanów. Bywasz. Kochasz bywać na różnych pokazach i obcować z tym światem. Świat mody to twoje imperium i doskonale się w nim czujesz. Jesteś uznawana i cieszy cię to. Cieszy cię każdy sukces, bo wiesz, że zbliża cię do tego, o czym marzysz, ale cieszy cię też dlatego, że po prostu sprawia ci to olbrzymią radość. Świat blogosfery jakoś nie ma problemu z twoją popularnością. Z resztą, tam z reguły każdy robi swoje. Czasami ktoś się o tobie czy do ciebie powymądrza, ale bardziej to śmieszne, niż straszne. Wiele osób jest ci zwyczajnie życzliwych.
Z każdym miesiącem robisz swoje i stajesz się coraz bardziej rozpoznawalna. Chociaż masz dopiero 20 lat.
Zauważają cię też dziennikarze, którzy śledzą trendy i widzą, jaka siła tkwi w blogosferze. I do tego to co tak mocno cechuje net - brak granic. Masz w końcu fanów na całym świecie. Kamera cię kocha i naprawdę świetnie dajesz sobie przed nią radę. Jesteś świetna w wywiadach.
Zauważają cię też dziennikarze, którzy nie rozumieją czegoś, do czego zmierzam dziś: dziennikarz to nadal zawód, który kreuje jakieś zachowania czy wzorce. Ma bardzo silny wpływ na wielu odbiorców. I teraz mając tę świadomość krytykują cię, kpią z ciebie, nie poznając ani ciebie, ani twoich osiągnięć, czy nawet akcji, w których bierzesz udział. Wszystko jest nieważne. Oni mają już wyrobione zdanie. Jak ktoś, kto nie ma opcji "myślenie krytyczne", a już zupełnie "życzliwość do obiektu".
Ważne jest dla nich przyczepienie się do twoich słów. Są ludźmi, którzy pokazują, że to jest OK. OK jest wyrywanie słów z kontekstu, OK jest totalne ignorowanie tego, co robisz, OK jest przyczepianie się do ciebie w jakiś totalnie płytki sposób, OK jest skomentowanie twojego zdjęcia, ale już słowem nie powiedzą o tym, że zaprojektowałaś bluzę dla międzynarodowej sieci. A miałaś taką możliwość też dzięki głosom fanów. Wszystko jest nieważne. Ale najgorsze jest to, że pokazują, że kpina jest OK. A jeśli tak myśli, to musi się liczyć z tym, że twoja kpina zwrotna będzie równie siarczysta. Lekceważenie, za lekceważenie. Tylko po co?
Wiesz, ja nie mam wątpliwości, że ty sobie dasz z tym radę. Że jest ci może przykro, ale wiesz, że kiedyś będziesz na to wszystko patrzeć z daleka, bardzo daleka i nie takie coś może cię zniechęcić.
Dlaczego uważam, że to ważne? Bo dyskusja z koleżanką pokazała mi, że to jest niezmiernie ślepe podejście - takie osoby uważają, że mają prawo powiedzieć ci, jak bardzo gardzą twoją pracą i zrobią to niepytani. Uważają, że ich ocena wagi czyjejś pracy, jest jedynie słuszną.
Myślę, że takim podejściem zabija się miliony marzeń. Miliony ludzi nie sięga po swoje marzenia właśnie dlatego, że trafiają na kogoś, kto z ich marzeń czy sukcesów totalnie i bezlitośnie kpi. Nie wykonają tego kroku, właśnie z obawy przez wyśmianiem i umniejszeniem wagi, jeśli ich aspiracją nie jest zdobycie Nobla.
Wiesz, te pierwsze kroki bywają w życiu, w każdej dziedzinie nieporadne i nie wolno, po prostu nie wolno ich wyśmiewać. Tych kolejnych też nie. Każdy z nas je wykonuje z różnym efektem. Każdemu z nas ktoś podawał rękę, albo właśnie wyśmiewał. Każdy ma w pamięci swoją drogę i każdy z nas ma swoje "anioły", "mentorów", ale też takich, którzy mają pogardę i złośliwość w oczach. Życie. Nieznośne, gdy są nimi dziennikarze. Zaznaczam, nieliczni, bo sama poznałam kilku, którzy są po prostu świetni i dodają tej profesji skrzydeł i sensu.
Mnie osobiście niebywale jednak zadziwia, że akurat ludzie o autorytecie dziennikarza posuwają się do takiej oceny i takiego sposobu wyrażania zdania, jak to, które odnosi się do naszej bohaterki i nie tylko. Zniesmacza taki sposób budowania opinii poniekąd publicznej. Od dziennikarzy chce się spodziewać więcej i lepszej jakości. Po prostu.
Szkoda, że najgłośniej słychać tych, którzy zabijają rzetelność i wiarygodność w tym zawodzie. Ale nie, spokojnie. Wcale nie najgłośniej. Przywykliśmy, że niektórzy dziennikarze specyficznie podchodzą do polityków, czy innych grup zawodowych, uczą braku szacunku, jak się patrzy. Każdy błąd ludzki, czy słabość doprowadza czasami do zniszczenia człowieka, bo przecież media nadal mają olbrzymią siłę nośną. Szczególnie w polityce bywa brutalnie. Myślę, że jednak większość dziennikarzy ma tego świadomość i po prostu jest rzetelna. Bez względu na branżę, w jakiej się specjalizuje.
Ja mogę się temu krytykowaniu, czy raczej wyśmiewaniu przyglądać z niechęcią i zażenowaniem, ale kpienie z blogerek modowych jest tak poniżej pewnej klasy, że aż przykro. Może niektórzy dziennikarze tą metodą chcą umniejszać znaczeniu blogosfery? Skazują się na porażkę. Tylko to nadal nie zmienia faktu, że spadają sami poniżej zachowań, które krytykują. Niby osoby z przestrzeni publicznej, z tej poważanej części, a stosują zagrywki z trzepaka. A inni, bezkrytyczni, patrzą i się uczą. Chłoną to jak gąbka. Szczególnie ci, którzy sami są sfrustrowani i szukają ofiar do wyżycia się. To nienormalne, a szczególnie mocno nieetyczne, że to dziennikarze podsuwają obiekty, podsuwają je w taki sposób.
Jeszcze bliżej konkretu:
Ponad 40tka krytykująca 20tkę... jakie to jest żenujące. Poważnie. Kobiety, nie róbcie tego. Przypomnijcie sobie lepiej, jak się czułyście mając 20 lat. Wasze słowa uznania i ew. gratulacje naprawdę będą przejawem klasy, a gdy te 20tki kiedyś już zasiądą na tych wymarzonych szczytach marzeń, to wspomną, że wy w nie wierzyłyście, albo chociaż je pozytywnie zakodowałyście. Na marginesie, myślę, że fajnie poprowadzony wywiad może więcej zdziałać, niż taka krytyka za plecami.
Gdzie ta klasa i rzetelność? Jeśli ktoś cię nie przekonuje, to zostaw go. Niech sobie kwitnie. Ale do diabła, nie depcz topornie, nie kop ze złością i pogardą. Pokaż, że "starsze" pokolenie ma klasę i swoje sposoby działania, które nie będą jednak ośmieszały. Nikogo. Tego pokolenia też nie. Zaskocz klasą. To jedno z najlepszych zachowań.
Naprawdę pięknie by było, gdyby powszechne było gratulowanie. Pochwała. Motywacja. Wystarczy popatrzeć na osiągnięcia rodaków na świecie, albo obok nas, albo nasze własne. Czy to musi być coś globalnie wielkiego? Bywa, ale nie musi być. Może nigdy, może jeszcze. Ale naprawdę uważam, że podłością jest odbieranie komukolwiek radości z najmniejszego osiągnięcia.
Nie ma jeszcze kultury motywowania, gratulowania, polecania, doceniania. Niech częściej pojawiają się słowa uznania, albo niech ktoś uczy ludzi, że lepiej jest milczeć, gdy się za bardzo nie podoba, albo krytykować, ale inteligentnie, bez kopania autora czy rzucania w niego pomidorami. I najważniejsze, nauczyć się krytykować konkret, zachowanie, a nie osobę. Tylko kto ma to robić, jak nie "starsi", którzy w najlepszym przypadku są wzorem bardzo długo.
Ba, momentami te zachowania na "krytykę" młodych blogerek modowych wyglądają jak chęć zabłyśnięcia w ich świetle. Słabo to jednak wychodzi. Nie róbcie tego.
Przykład 20latki nie jest fikcją. Postać tej blogerki kojarzę od czasu bardzo dobrego wywiadu u Wojewódzkiego, ale w ciągu kilku miesięcy parę razy trafiłam na materiały, które właśnie jej się czepiały i to właśnie w wykonaniu dziennikarek w moim mniej więcej wieku.
W wykonaniu osób, które stanowią prawdopodobnie autorytety dla jakiejś grupy odbiorców, jest to naprawdę żałosne.
Nie śledzę poczynań naszej 20latki, ale gdy już na nią trafiam w necie, to widzę, że dobrze sobie radzi i po prostu mocno jej kibicuję i jestem z niej na swój sposób dumna. Chciałabym, żeby każde pokolenie nauczyło się widzieć w ludziach to, co można pochwalić, jeśli zwykłe uznanie dla cudzych osiągnięć, to za wiele. Żarty, a kpina, czy szyderstwo to zupełnie inne bieguny. Ktoś powinien o tym pamiętać.
A "młoda" doskonale daje sobie radę i strasznie jestem ciekawa, gdzie będzie za kolejnych 10, 20, 30 lat. I chciałabym mieć córkę tak przebojową, jak ona :-)
Pozytywne podejście do życia jest nie do przecenienia. Niezmiennie. I bez względu na wiek.
I nie ma nic wspólnego z krytycznym myśleniem, a jedynie wpływa na sposób jego wyrażania. Również niezmiennie.
(Nie daję screenów, bo to nie jest warte mojego bloga i można sobie wszystko wygooglać, a istotą notki jest moje obruszenie na krytykę 20tek przez 40tki, bo taka różnica wieku prosi się jeszcze bardziej niż zwykle o zrozumienie materii, zamiast tak niekonstruktywnej kpiny i to z ust dziennikarek ;-)
PS. do pytania na wstępie wrócę kiedy indziej.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl