Wdzięczność po polsku, czyli jak?
Nam jednak bliżej do codziennego wkurzenia niż dobrych emocji, prawda? Oczywiście po polsku też bywam wkurzona, albo raczej sfrustrowana, bo świat daleki jest od moich wyobrażeń o jego idealnej wersji (od razu zaznaczam, że nie chodzi o kwestie kontrowersyjne), bardziej chodzi mi o sprawy, jak ostatnio modna nagonka na kierowców samochodów, czy też inne kwestie, które - jak ta przysłowiowa koszula - są bliższe mojej skórze. I co z tego? Właściwie nic, ale wiem, że warto i bardzo potrzebuję budowania w sobie jednak emocji pozytywnych. Dobrych dla mnie samej. Jest na to kilka sposobów.
04.11. - Dzień dziękczynienia, to święto niezmiennie amerykańskie. Trzymając się z dala od polityki jednak przyznam, że bardzo mi się ta idea podoba. Sam pomysł celebrowania wdzięczności jest piękny, bo na co dzień jednak o tym się nie mówi powszechnie. Powody do wdzięczności nie są tematem codziennych rozmów. Polska jest ciągle podszyta mocno toksycznymi emocjami, bólem, rozczarowaniami, żalem, chorą rywalizacją, bezradnością, strachem. Nie, nie dziwi mnie to. Dziesiątki lat pilnowano, żebyśmy patrzyli na siebie i innych wilkiem. Nic nie zrobisz, czysta psychologia skutecznie wsączona ludziom. Łatwiej o niesnaski niż współpracę, rozmowy i ustalanie wspólnych działań. Podział i rywalizacja to jednak silna motywacja. Bardzo mi to nie pasuje, ale nasz świat jest jaki jest. Owszem, ze swojej strony mocno tego unikam i buduję swój świat na swoich wartościach, ale do tanga trzeba dwojga, a czasami nawet trojga, albo i pięciorga.
Idealistycznie odwracam kijem Wisłę i znajduję codziennie dłuższą chwilę na wdzięczność. Zawsze, każdego dnia (nie)dzieje się coś, albo otacza nas coś, za co można, ba, warto być wdzięcznym.
Każdego jednego dnia, warto spojrzeć na świat z innej perspektywy, ale tak poważnie i z zaangażowaniem i bez szablonów, kalki i stereotypów. Naprawdę z własnej perspektywy i własnymi oczami. Nie piszę o wdzięczności za piękne wschody i zachody Słońca, magiczną pełnię Księżyca, cudowne kolory jesieni, miłość zwierzaka, dobre wibracje, chwilę ciszy i spokoju dla siebie. To są oczywiste sprawy i te to naprawdę warto zauważać z wdzięcznością każdego dnia. Ja przynajmniej zauważam.
Chodzi mi bardziej o życie i dajmy na to, na przykład drugie szansy, które dostajemy od losu (bądź sobie wypracowujemy, ale i tak uważam, że bez wsparcia Wszechświata (tu niektórzy mówią Boga) byśmy sami tego nie osiągali). Myślę, że to ważne, żeby nie utonąć w niszczącej próżności.
Chodzi mi o wdzięczność za relacje i ludzi, którzy nas wspierają, motywują, inspirują, pomagają (nieważne czy zawodowo, czy od siebie), a przede wszystkim nie przeszkadzają. Chodzi mi o wdzięczność, za dobre słowa i komplementy warte odnotowania w życiowym pamiętniku. Myślę, że łatwo o nich zapomnieć, albo niedocenić.
Chodzi mi o omijające nas niebezpieczeństwa, zagrożenia.
Chodzi mi o bezmiar możliwości, jakie daje nam życie. To, czy z możliwości tych korzystamy i jak, to już inna sprawa, ale w Polsce naprawdę - szczególnie my, kobiety - możemy żyć normalnie i spełniać się. Mimo różnego typu trudności, możemy praktycznie wszystko. Możemy. Po prostu.
Wdzięczność. Wdzięczność za życzliwość dnia codziennego. Wszystkie małe gesty, którymi się między sobą dzielimy mimo wszystko, co może przyjść do głowy, od zmęczenia, czy gorszego samopoczucia począwszy. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Jak bardzo byśmy nie wymyślali, nie czuli się inni, lepsi, gorsi, to wszyscy jesteśmy po prostu ludźmi i współistniejemy w tym samym czasie.
Jesteśmy ludźmi, z których każdy(a) ma swoje myśli, sprawy do ogarniania, radości, smutki, trudności, marzenia, nadzieje, ale też kompleksy, depresje, rysy narcystyczne, czy inne odchylenia, w różnych kierunkach, od tak zwanej normy. Wszyscy jesteśmy jacyś. Naprawdę doceniam i jestem wdzięczna, że w tym tyglu znajdujemy właśnie chęci i okazje do uśmiechu, życzliwości, dobrego słowa, szlachetnego gestu. Jestem wdzięczna, że tak niewiele osób kieruje się skrajnym egoizmem i bezmyślnie krzywdzi innych, wykorzystując ich słabość, czy swoją przewagę w czymkolwiek. Oby się im oczy otworzyły, że tym robią krzywdę też sobie. Nigdy nie jest za późno.
Jestem wdzięczna, że uczymy się jednak też na cudzych błędach i inni się nimi dzieląc pozwalają na to, dzięki temu idziemy drogą niepowielania ich. Dzięki temu umiemy się wzajemnie ostrzegać, doradzać i jak wspomniałam wspierać. Wbrew pozorom wszyscy wyciągamy wnioski z historii osobistych, kraju, świata. Uczymy się na nich. Oczywiście, że to nie jest łatwy proces, ale postępujący. Jestem wdzięczna, że świat się zmienia. Potrzebował tego. Pomijając naturę rzeczy, po prostu tego potrzebował.
Jestem wdzięczna za otaczających mnie ludzi i świat. Naprawdę jest dobrze. Nie, nie jestem zadowolona permanentnie, a nawet często do czegoś się czepiam, ale generalnie jest świetnie. Naprawdę. Bardzo doceniam. Wszystko się zmienia..
Czasami jestem bardzo wdzięczna za swoje różne cechy, jak za samokrytykę, która mnie mocno wyczerpuje, jeśli jej nie pilnuję, ale jednak ona też jest największym motorem do zmian i pracy nad sobą. Do autorefleksji. Zmian, którymi czasami frustruję otoczenie, bo moje życie to naprawdę proces ciągłych zmian, ulepszeń, poprawek, modyfikacji, korekt. Zawsze można coś robić lepiej. Straszne to jest czasami, ale ja nie mam w sobie hamulca, żeby o czymś powiedzieć: "O, tak jest dobrze, zostawiamy na zawsze". Takie coś trwa u mnie krótko. Czy to dziwne? Natura, też ludzka, jest w ciągłym procesie zmian i ewolucji, więc to raczej normalne i będzie pewnie trwało, póki planeta Ziemia żyje. Jestem zgodna z naturą.
Wiem, mało w tym slow life, które ludziom z założenia kojarzy się mocno statycznie, dlatego też przyszła u mnie jakiś czas temu zmiana i ewolucja na modern slow. Życie to ciągły ruch z chwilami na odpoczynek i regenerację. Nie odwrotnie. Za taką równowagę w życiu też jestem wdzięczna. Sobie :)
Bądźmy wdzięczni sobie, za wolę życia i starań. Każdy z nas się liczy i swoją energią ożywia ten świat. To ważne. Ostatnia frekwencja wyborcza mnie wzruszyła. Jak nigdy wcześniej poczułam jedność i polskość. Wspaniałe uczucie i za to też nam wszystkim i sobie dziękuję. Nie wiadomo, co politycy z tym zrobią, ale my pokazaliśmy, że jesteśmy jednym narodem. Wspaniałe.
Pisząc to o świcie, życzę nam wdzięczności w sercach i rozumach. Niech nas dobrze i słusznie motywuje i uskrzydla, szczególnie w trudniejszych chwilach, ale najbardziej w tych dobrych.
Marzena
Świetny przykład! Twój post jest zarówno wnikliwy, jak i elokwentnie przedstawiony. Doceniam, że podzieliłeś się swoją cenną perspektywą.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :)
UsuńML :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Tobie i Twoim czytelnikom Szczęśliwego Nowego Roku.
Obawiam się jednak, że ten 2024 może się okazać trudnym i wymagającym.
Pozdrawiam
Jarek