Od tego się zaczyna

Artyści wszech czasów. Oni nauczyli mnie, czym jest dobry gust, dobra muzyka, słowa, tekst. W każdej dziedzinie są tacy. W muzyce na pewno można na szczycie umieścić Franka Sinatrę.

 Teraz wykonanie jednej z moich ponad czasowo ulubionych piosenek "Fly my to the moon". Pierwotnie (co odkryłam dziś) wykonał ją właśnie Frank Sinatra. Julie London jednak doskonale zinterpretowała ją na swój sposób.
Szanowni Państwo! Panie i Panowie! Frank Sinatra:


I cudowna Julie London



A razem z nim postawiłabym Barbrę Streisand. Jej piosenki, które znam przede wszystkim z filmów, zapadają na długo w pamięć. I to się nazywa naprawdę dobra muzyka. To jednak szczyt listy. Gdy już doceniamy takie wykonania, możemy spokojnie sięgać po wszystko co jest poniżej, bez obawy, że nam wypaczy gust. Kanony należy znać. Można lub nie ich nie doceniać, ale należy je znać, żeby wiedzieć, co jest naprawdę dobrą piosenką. To oczywiście nie każe nam nie iść na imprezę i się wyluzować przy muzyce pop czy techno, czy rap (które też miewają swoje kanony) czy disco polo, jednak matką gustu i doceniania naprawdę dobrej muzyki są dla mnie takie wykonania i tacy artyści jak wymienieni. Nie można zbudować dobrego gustu bez znajomości naprawdę ponadczasowych dzieł/ wykonań. Wszelkie wariacje są konieczne, rozwój, cywilizacja, poszukiwanie indywidualnych ścieżek powinno się jednak zaczynać od znajomości tego, co już było i było najlepsze. Nie przeszkadza mi to oczywiście kochać też De Mono ;)

Nie piszę o muzyce poważnej, bo to zbyt oczywiste. Od tego zaczynałam w szkole podstawowej, gdzie na szczęście co miesiąc zabierano nas do opery, dzięki czemu mogłam poznać to co w tej dziedzinie najważniejsze. Później doszły wykonania Bacha, Mozarta, Chopin mnie jednak do siebie nie przekonał, ale do dziś kocham Czajkowskiego. Rzadko jednak do nich sięgam, bo potrzebuję w sobie poczucia jakieś wzniosłości. Na co dzień poruszam się po innych obszarach wrażliwości. Bardziej przyziemnych. I lubię to. Muzyka poważna nie daje się traktować pobieżnie, a też za idiotyzm uważam słuchanie jej dla popisu "jakim to jak jestem melomanem". Czego by nie mówić, słuchamy muzyki w jakimś celu i próba imponowania tym, czego się słucha jest dla mnie trochę niezrozumiała. Inaczej mówiąc, nie robi na mnie wrażenia. Jest tyle gatunków i wykonawców, tylu było, jest i będzie, że najważniejsze jest jednak, żeby każdy potrafił znajdować to, co najlepsze dla niego. Ale kanony powinno się znać lub chociaż kojarzyć. Po prostu. Dla mnie w/w są początkiem listy, której sama nie pamiętam i co jakiś czas odświeżam, przypominam sobie i rozszerzam. Na pocieszenie, rzadko mi się zdarza, żebym mogła z kimś o tym porozmawiać. I dobrze. O muzyce nie dyskutuję. Ja jej słucham. Dlaczego? Bo to na dobrą sprawę nie ma większego znaczenia w relacjach. Są ludzie, których lubię i cenię a słuchają metalu, rocka, wszelkich niszowych kapel i nurtów i o niczym to nie świadczy, ALE Franka Sinatrę znają. Wystarczy. Ja też kojarzę chociaż jedno z wymienianych przez nich nazwisk, bo lubię wiedzieć, czym interesuje się reszta świata, gdy już wyściubiam nos poza swój to z maksymalnym zaangażowaniem, bo co by nie było, kocham poznawać nowe :)

Komentarze