Za dużo, czyli hamulec zwany slow life

Żyjemy we współczesnym baroku i renesansie jednocześnie. Nawet bardziej i szybciej. Żyjemy w czasach, w których wszystkiego jest za dużo. 
Za dużo opcji, możliwości, wariantów, kombinacji, marzeń, pragnień, potencjału.

Wszyscy wiemy, że nie można mieć w życiu wszystkiego. No banał.  

Dopijając kawę (którą szalenie ograniczyłam), czuję, jak mózg mi pracuje w multitaskingu, skacze między tematami, językami, nazwiskami, sprawami, rozmowy, telefony, problemy do rozwiązania, wróć, to nie są problemy, to sprawy do załatwienia, przecież to kocham a do tego notes wypełniony pomysłami na przyszłość, żeby było jeszcze lepiej, skuteczniej, optymalniej, ciekawiej, ładniej, bardziej profesjonalnie. Od rana wrze. Kocham to.  

Przychodzi wieczór, bateria już na znacznie mniejszym % niż rano, jak w starszym modelu komórki, która nadal jest świetna, ale nie pociągnie już na jednym ładowaniu 3 dni. A jeszcze tyle się chce... Potańczyć, pomalować, pójść na jogę, pomedytować, wyciszyć się, pobyć tête-à-tête z miłością, porozmawiać z przyjaciółmi i rodziną, albo gdzieś wyskoczyć, może do teatru, albo do opery, albo na drugi koniec świata, ale jeszcze sięgnąć do książki i chociaż kilka stron przeczytać, ale jeszcze może chociaż jedną z lekcji nowego, wciągającego szkolenia, albo zobaczyć ten film dodany do "zobacz później", albo jednak skończyć serial, albo jednak jakiś ciekawy filmik na YouTube jak już się zajrzy do (nie)znajomych na Insta, albo jeszcze notka na bloga, bo kocham pisać, albo, ta długa lista albo... ale wieczór strzela jak z bata i z tych wszystkich chcesiów sięgnęłam znowu po jeden, może dwa a może żaden, po po prostu chce się czasami... po prostu posiedzieć, porobić nic, odłożyć chciejstwo, pragnienia, potencjał i możliwości i po prostu posiedzieć w ciszy. 

Tak po prostu. 
I potem spokojnie pójść spać w poczuciu niezrobienia tego wszystkiego, co się mogło zrobić. 

Żyjemy w czasach, gdy wszystkiego jest za dużo. 
Za dużo. 

Za dużo możemy. 

Nasze mózgi konkurują z technologią, możliwościami i czasem. No przecież mamy suplementy, dobre diety, wsparcie, naciągamy neurony we wszystkich kierunkach, tylko czas nieubłaganie ma nas gdzieś i się rozciągnąć nie daje. Ludzie życie też nie, bo możliwości to mamy na kilka tysiącleci. 

A jeszcze nauka, nauka ciągle odkrywa coś nowego i przestawia optykę na tyle tematów i rozszerza możliwości i wszystko staje się na wyciągnięcie ręki.. 

Tylko nasze ciała i mózgi wcale za tym nie nadążają. 
Za dużo możliwości. 

A przecież jeszcze mnóstwo ludzi ma dzieci, 

Dlatego slow life. 

Zawsze uważałam i tak nadal jest, że nie można się szufladkować. Trzeba nie pasować do szablonów, stereotypów, oczekiwań, standardów. Umieć się znaleźć wszędzie, ale dla siebie i w swoich światach być po prostu sobą. Świetnie. Stojąc po pas w morzu możliwości i tak ciężko kogokolwiek trafnie dziś ocenić. Wszyscy wszystkich zaskakują. Wiecie jak jest, za dużo. Za dużo informacji. Wszyscy biegają udając, że wiedzą po co i dokąd. Ba, może nawet w to wierzą, bo przecież w coś musimy wierzyć. 

Za dużo. 
Wszystkiego za dużo a czasu tak niewiele. 

Slow life, bo i tak nie zrobisz wszystkiego, co możesz i chcesz. Ale naprawdę. Po prostu weź na klatę tę jedną rzecz. Wszystkiego nie ogarniesz. Bo się -ufa- nie da. Nasza cywilizacja przegoniła nas już dawno. 

I ok.. Niech sobie pędzi. Spoko. Naprawdę. 

W wyścigach, w konkursach, w rywalizacji, w pędzie. Spoko. Wszyscy mamy jakieś ambicje, tego też jest za dużo. Spoko. Naprawdę. 

A żyć slow nie da się za bardzo. 

No tu jak się nie namiesza, to się nie da. Bo jak się żyje slow, to się naprawdę daje sobie szansę pozostać człowiekiem akceptującym siebie i swoje ograniczenia. Nooo, ja wiem, jest masa ludzi, którzy się marszczą na samą myśl o ograniczeniach, bo przecież niemożliwe nie istnieje. 

Tak, wiem o tym. Dla mnie też. Tylko tu nie chodzi o to, żeby do psychiatry na prochach w uśmiechu popylać, tylko sięgać po niemożliwe, bo nam się to po prostu nie wyobraziło do końca a się spełnia. To ma oznaczać spełnianie marzeń. Taką prostą sprawę, no po prostu, a nie łamanie sobie psychiki. Wszystko ma jakąś cenę, ale nie wszystko jest tej ceny warte. Nie tylko w sklepie. Jakimkolwiek z resztą. 
 W życiu też. 

A jeny. 
Slow life. Slow life wyleczyło mnie z chorobliwych wręcz ambicji. Tak, wiem, dzięki ambicjom spełniam się w życiu, ale dzięki przemyśleniom i rozumowi, to ja ciągnę cugle ambicji, a nie one mnie.

Każdy ma jakieś pragnienia. To oczywiste. 
 
Za dużo. Wiele z nich to już za dużo, jak wszystkiego. 

A ja sobie myślę, że naprawdę cenię kłaść się spać z myślą, że tyle, ile dziś zrobiłam jest ok, wystarczy. 
To wszystko czego nie zrobiłam... poczeka. Jak się wyśpię to zobaczymy.

Luksus wolnego wyboru. 
 
Tak, wiem, czasami trzeba się poświęcić, no doskonale wiem, dziesiątki lat się poświęcałam. A potem sobie powiedziałam, że chcę się naprawdę cieszyć życiem i kochać siebie, za to, że jestem, a nie za to, co osiągam. Wspaniałe uczucie. 

Tego nie ma za dużo. Tego strasznie na świecie brakuje. Tego jest totalny deficyt. Ludziom nikt nie powiedział, że mają kochać siebie. A jak to słyszymy, to z reguły jest już trudno się nauczyć (co oczywiście jest możliwe i ja szczerze polecam). W to warto włożyć ambicje. O tę miłość warto zawalczyć i nad nią popracować. 

Dlaczego? Bo do mnie szalenie przemawiają słowa, że z pustego w próżne nie nalejesz i kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Jak chce się kochać innych, to warto zacząć od kochania siebie. Tak po prostu. Zobaczyć tę piękną różnicę i w  podejściu do siebie i do innych. Wystarczy pokochać siebie. No po prostu. 


Serio. Na pytanie o super moc bez wahania mówię "kocham siebie" a Ty? 
Wszystkiego innego jest za dużo. 
Świat oszalał w generowaniu możliwości, opcji, potencjału. 

Ale można... jedno co można to pokochać siebie i jak ten pęd świata nas zmęczy, po prostu usiąść i porobić nic. I tak też będzie dobrze. 
 
I się wyspać, bo jak człowiek jest wyspany, to się zupełnie inaczej chce. Wszystko, wszędzie, ze wszystkimi się inaczej rozmawia i inaczej się myśli. 

Takie proste oczywistości zza tego slow się wynurzają lekko. 

Pięknie.  


Na dobranoc 
Marzena 

Komentarze