Jak funkcjonować w tym szalonym czasie?

Początek roku powitał zadziwieniami. 

Nie wiem za bardzo, co się dzieje ze światem, co niesie ze sobą to wszystko, co się dzieje. Dzieje się dużo bardzo dziwnych rzeczy, których nie widywałam wcześniej, powiedzmy przed pandemią. 

Ze spraw najdziwniejszych: nie wiem, co się dzieje z wolnością słowa i wolnością rynku. Niby mamy demokrację, niby mamy wspomnianą wolność słowa, ale jak ktoś śledzi gospodarkę albo media, to wie, że niekoniecznie a do tego w niebywałym chaosie. Kuriozalne jest dla mnie to, że blokuje się ludzi, czy konta na youtube, albo straszy sądem za wyrażanie swojego zdania. Kuriozalne są kary za regulowanie cen wg własnego uznania przez firmy prywatne. W jednym i drugim przypadku umyka istota rzeczy: prawo wyboru odbiorców. Nie wiem, czemu nasze czasy zaczynają być naszpikowane cenzurą i to jeszcze mocno popieraną przez samych obywateli. Nie rozumiem tego, co się dzieje. Po prostu. To dziwny zwrot akcji w naszych czasach, w tak podobno zaawansowanej i rozwiniętej cywilizacji. Z mojej perspektywy, wolność słowa powinna pozwalać na wyrażanie swojego zdania, bo to odbiorcy swoją obojętnością na treści, bądź zaangażowaniem, je weryfikują. Tak samo firmy prywatne same powinny mieć możliwość regulowania cen za swoje produkty i usługi, bo też tylko odbiorcy swoim zainteresowaniem akceptują proponowane warunki. Podstawa handlu. Nie wiem, co się dzieje. Naprawdę ten rok 2023 zapowiada się dziwnie pod niektórymi względami.   

Co ja na to? Ja nadal praktykuję świętą metodę: rób swoje. 

Tak się dzieje, robię swoje, buduję i tworzę to i tam, gdzie mam wpływ, czyli moje życie i ew. otoczenie. Wielkie sprawy pozostawiam ludziom, którzy są w nie zaangażowani. Jak to się może zmienić, wspomniałam w poprzedniej notce, ale przecież kilkoma zdaniami nie wyczerpie się tak złożonego tematu, jak obecne zmiany na świecie. Nie o tym też przecież chcę blogować. 

Dostałam i wypracowałam sobie nowe życie i na nim się skupiam. Slow life.  Jak sobie radzić w tych czasach? Wszystko oczywiście zależy, w jakim kto jest miejscu, jaką ma sytuację, z czym się zmaga, jakiego kalibru, na jakich polach i na jaką skalę. Jakieś rady uniwersalne? Robić to, co pozwala doceniać życie. 

Naprawdę zakładam, że warto poświęcać czas na sprawy, na które mam wpływ, lub które mają wpływ na moje życie. Ratowanie świata, jak i zmienianie, warto zacząć i kontynuować od siebie. Poniekąd zgadzam się z ideą ubuntu. To mikrokosmos każdego z nas kreuje ten świat.

Przy całym chaosie, jaki panuje, są też wspaniałe możliwości i rozwiązania. Można spełniać się w pasjach i wartościowych relacjach, nieustannie się uczyć i rozwijać, poznawać nowe kierunki i sposoby myślenia. To fascynujące, jak się człowiek otworzy na świat, jak wiele wartościowych treści znajdzie. Internet, książki, mnóstwo różnorodności. Na dobrą sprawę, wiedza całego świata to wspaniała przestrzeń do eksploracji w każdej dziedzinie. 

Wszystko zaczyna się od odpowiedniego podejścia. Można utknąć w jednym, czasami ciasnym i krzywdzącym światopoglądzie, można otworzyć się z ciekawością na różnorodność i budować sobie własne zdanie, poza wszelkimi szufladkami i szablonami, wówczas można też rozszerzać własne zdanie. Fascynujące nowe myśli i wnioski, nauka nurza się w nowych odkryciach każdego dnia. Śledząc portale naukowe, praktycznie każdego dnia dowiadujemy się czegoś nowego, co pozwala kompletnie zmieniać optykę, pozwala patrzeć z nadzieją, z ciekawością, umniejsza obawy, otwiera nowe perspektywy. Coraz więcej starych nauk się kurczy w obliczu nowych odkryć, coraz więcej możliwości się otwiera, właściwie bezmiar. Po prostu bezmiar.

Te czasy są przedziwne, bez dwóch zdań. Fascynujące. 

Co robię żeby zachować równowagę? Jak najczęściej zanurzam się ze flow. Poza pracą, tym co pożyteczne zawodowo, poza otaczaniem się ludźmi i zwierzętami, przy których ładuję baterie (nawet jeśli rozmawiamy o troskach dnia codziennego), to oczywiście zanurzam się w pasjach: taniec, joga, malowanie, teatr, opera, duuużo medytacji, czasami jakaś podróż (tych nigdy dość, ale mierzę siły na zamiary). Staram się być wsparciem dla innych a po pomoc zwracać się z rozwagą. Jakoś tak rozumiem, że niektórych obecne czasy przytłaczają szczególnie, potęgują obawy i poczucie niepewności. Sama tego nie odczuwam, bo mnie życie po prostu już kiedyś za bardzo przeczołgało i dzięki temu trochę zahartowało, ale rozumiem, że tak się można czuć. Rozumiem i budzi to po prostu moją empatię.  

Kocham czas sam na sam ze sobą. Zanurzenie się w malowaniu z jakąś dobrą muzyką czy fajnym szkoleniem w tle. Kocham usiąść i popisać bloga, chociaż doskonale wiem, jak bardzo się to zmieniło. Na dziś niby nie wiem, jak znajdowałam czas na blogowanie kiedyś codziennie, ale to nie prawda. Wiem. Po prostu zaczęłam robić też inne rzeczy. Bloguję głównie w szkicach notek a potem sobie myślę, że to nie pora. Hm. Zmieniłam się przez te lata bardzo i chciałabym pisać w sposób szanujący czas tego, kto to czyta, czyli Twój.

Ten blog jest  o slow life, a slow life to nie są wielkie pomysły i działania. To prostota życia i jego docenianie. 

Tak sobie myślę, że chciałabym, abyś wchodząc tu, czytając mnie, znajdował(a) chwilę dystansu i wytchnienia. Niech myśli odpoczną tu do tego zawirowania na zewnątrz.

Jak ja. Pisząc, czułam jak moje myśli odpływają od tych wielkich spraw świata i zanurzają się w płynących tu słowach. 

Tak to na dziś zostawię. 

Czasami warto odpuścić i o tym może następnym razem. 


Tego "Feniksa" M. pokazał mi latem na niebie. 
 
 
Zanurzona we flow
Marzena

Komentarze

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl