Łyk wody zamiast
Hm, pytacie mnie w mailach, co sądzę o pigułce "po".
Dla mnie sprawa jest dość prosta. Podobnie jak przy kwestii aborcji, niech każdy robi, jak uważa. Ale naprawdę, jak uważa, bo tu zdarzają się niezłe dramaty aborcji, czy tabletki "po" za namową innych i to już jest słabe. Kobieta ma decydować w zgodzie z sobą (jeśli wcześniej tak działała). Znam kobiety, które nie mają żadnego problemu z pigułką "po" i też jest to ich sprawa. Uważam, że każdy ma działać w zgodzie z sobą, bo ponosi końcem końców tego konsekwencje.
Sama jestem "przeciw", ew. "za" w zakresie określonym przepisami dla aborcji, bo te są rozsądne.
Dlaczego jestem przeciw?
Gdy byłam niewinną nastolatką ojciec chrzestny powiedział mi "Marzena, nie idź do łóżka facetem, z którym nie chcesz mieć dziecka".
Tym jednym zdaniem pięknie uprościł moje myślenie w tym względzie, bo od razu poczułam, że jest zgodne ze mną i jakoś nigdy na nie nie narzekałam. Pozwalało mi pozostawać w zgodzie z sobą, swoim poczuciem szanowania siebie, a do tego mieć piękne życie erotyczno-uczuciowe i na szczęście nigdy nie musiałam się czuć podle szukając dojść do tabletki "po". Bo tak bym się czuła. Swoją drogą cudownym afrodyzjakiem i komplementem są słowa "chciałbym mieć z tobą dziecko".
Taka niebywała sytuacja (serio ;-): Seks wiąże się z tym, że może z tego być dziecko. Niekoniecznie musi być z tego związek, czy małżeństwo, ale dziecko może być tego owocem. Biologia się kłania. Nie wyobrażam sobie i nie wyobrażałam, mieć seksu, z kimś z kim ew. dziecka nie chciałabym mieć. To już wolałam łyk wody zamiast, bo to był dla mnie też miernik stosunku do mężczyzny. Tak, z tego względu odpadały jakieś przypadkowe akcje z pięknym nieznajomym. Jakie relacje, takie reakcje. Tak, wiem że taki pogląd jest totalnie nienowoczesny. W końcu dorastałam zagranicą, więc wiem to bardzo dobrze ;-) Oczywiście mężczyźni, z którymi się spotykałam, nie wiedzieli o tym, że mam taką zasadę. Każdy ma jakieś kryteria i nie musi ich ujawniać ;-)
Ja jestem starej daty i tak to po prostu działa. Moje własne dobro jest dla mnie tu najważniejsze, a ja nie znoszę na własne życzenie generować chorych dylematów.
To jeden z nich.
Więc róbcie co chcecie. A prawo ma być uniwersalne. W każdej dziedzinie.
I tu jest OK.
Człowiek powinien sam decydować o swoim ciele w granicach własnych przekonań. Proszę bardzo.
PS. To że nie mam dziecka nie jest akurat związane z tym wątkiem ;-)
Dla mnie sprawa jest dość prosta. Podobnie jak przy kwestii aborcji, niech każdy robi, jak uważa. Ale naprawdę, jak uważa, bo tu zdarzają się niezłe dramaty aborcji, czy tabletki "po" za namową innych i to już jest słabe. Kobieta ma decydować w zgodzie z sobą (jeśli wcześniej tak działała). Znam kobiety, które nie mają żadnego problemu z pigułką "po" i też jest to ich sprawa. Uważam, że każdy ma działać w zgodzie z sobą, bo ponosi końcem końców tego konsekwencje.
Sama jestem "przeciw", ew. "za" w zakresie określonym przepisami dla aborcji, bo te są rozsądne.
Dlaczego jestem przeciw?
Gdy byłam niewinną nastolatką ojciec chrzestny powiedział mi "Marzena, nie idź do łóżka facetem, z którym nie chcesz mieć dziecka".
Tym jednym zdaniem pięknie uprościł moje myślenie w tym względzie, bo od razu poczułam, że jest zgodne ze mną i jakoś nigdy na nie nie narzekałam. Pozwalało mi pozostawać w zgodzie z sobą, swoim poczuciem szanowania siebie, a do tego mieć piękne życie erotyczno-uczuciowe i na szczęście nigdy nie musiałam się czuć podle szukając dojść do tabletki "po". Bo tak bym się czuła. Swoją drogą cudownym afrodyzjakiem i komplementem są słowa "chciałbym mieć z tobą dziecko".
Taka niebywała sytuacja (serio ;-): Seks wiąże się z tym, że może z tego być dziecko. Niekoniecznie musi być z tego związek, czy małżeństwo, ale dziecko może być tego owocem. Biologia się kłania. Nie wyobrażam sobie i nie wyobrażałam, mieć seksu, z kimś z kim ew. dziecka nie chciałabym mieć. To już wolałam łyk wody zamiast, bo to był dla mnie też miernik stosunku do mężczyzny. Tak, z tego względu odpadały jakieś przypadkowe akcje z pięknym nieznajomym. Jakie relacje, takie reakcje. Tak, wiem że taki pogląd jest totalnie nienowoczesny. W końcu dorastałam zagranicą, więc wiem to bardzo dobrze ;-) Oczywiście mężczyźni, z którymi się spotykałam, nie wiedzieli o tym, że mam taką zasadę. Każdy ma jakieś kryteria i nie musi ich ujawniać ;-)
Ja jestem starej daty i tak to po prostu działa. Moje własne dobro jest dla mnie tu najważniejsze, a ja nie znoszę na własne życzenie generować chorych dylematów.
To jeden z nich.
Więc róbcie co chcecie. A prawo ma być uniwersalne. W każdej dziedzinie.
I tu jest OK.
Człowiek powinien sam decydować o swoim ciele w granicach własnych przekonań. Proszę bardzo.
PS. To że nie mam dziecka nie jest akurat związane z tym wątkiem ;-)