Co za dużo, to niezdrowo



Kocham komedie romantyczne. Naprawdę. Uwielbiam się powzruszać przy filmie o miłości, romansach, najlepiej z jakimś tragicznym wątkiem (ale niekoniecznie). Relaksuje mnie to, wprowadza w miły nastrój. (Nie lubię przedawkować, bo robi się mdło, ale co jakiś czas? Bardzo chętnie). No i trafiłam sobie na "Miłość i inne używki". Fabuła fajna, para miła i pyskata w sposób, jaki lubię, wątek dramatyczny jest, momentami jest zabawnie, wszystko cacy, ale nie mogę strawić, że film jest jedną wielką reklamą Viagry i jeszcze bardziej jej producenta - koncernu PFIZER.
Ja rozumiem i toleruję product placement, naprawdę zdaję sobie sprawę, że finansowanie sztuki przez koncerny jest normalne, ale jeśli powstaje fabularna reklama, to jest to już niestrawne. Nawet dla mnie.

Komentarze