O Bogowie i bogowie
Są książki, które przerywamy na 10 stronie i odkładamy na później. Nigdy do nich nie wracając.
Są filmy, które obejrzymy, ale nie zapamiętamy nawet tytułu. Są takie, które modnie jest pochwalić, modnie jest skrytykować.
Są jednak też takie filmy, których krytykować się nie powinno i które - chciałabym - powinien znać cały świat.
"Bogowie"
Coraz częściej polskie filmy zostawiają we mnie poczucie dumy, że to nasze, polskie i takie wyśmienite. Z resztą, nie tylko filmy, bo ja doskonale wiem, że my jesteśmy świetni w wielu dziedzinach i to na światową skalę, ale o tym kiedy indziej.
Dziś wielki ukłon dla twórców "Bogów", Tomasza Kota i pozostałej obsady, ale też dla profesora Religi. Dobrze, że film skupił się wyłącznie na tym wyjątkowym wątku przeszczepów, bo ja profesora też tak pamiętałam przed filmem. Z polityką jest jak z operacjami na sercu - wiele razy się nie uda, zanim raz wyjdzie.
O lekarzach mam mieszane zdanie, bo tacy też są, jak w każdej profesji. Niemniej, wiem, że są nam potrzebni i nawet w części nie domyślam się, z czym muszą się zmagać, żeby wykonywać zawód i jak wiele muszą przełamać zwykłych ludzkich barier, żeby w ogóle ten zawód skutecznie wykonywać. Nawet, jeśli czasami mają beznadziejne podejście do pacjenta, to gdzieś w tyle głowy to rozumiem, bo w gruncie rzeczy nie idziemy do chirurgów, żeby było miło.
Ten film podbił moje poczucie pokory, bo zapominam o tym, jak bardzo.
Dziękuję twórcom tego filmu za brak idealizowania czegokolwiek.
Chapeau bas.
PS. Dla ciekawych, wywiad z synem profesora. Polecam.