Zrywanie z balastami
Nic tak mnie nie zaczyna drażnić, jak
konieczność siadania przed komputerem. Od kiedy poznałam i
zaprzyjaźniłam się z internetem w telefonie (czy to przez WiFi czy
dzięki korzystnemu pakietowi u operatora) komputer staje się balastem.
Jak wszystko, czego nie mogę zrobić przez telefon. Wyjątkiem są gry,
ewentualnie wrzucanie czegoś na blogi, ale poza tym mój ukochany laptop
stał się dla mnie balastem.
I nie chcę wróżyć źle tej gałęzi, bo
tradycjonalistów nie zabraknie, jednak wiem, że za jakiś czas sporo
ludzi przerzuci się na wszelkie mobilne rozwiązania, które umożliwią nie
ciąganie ze sobą nic poza tabletem, smartfonem czy po prostu telefonem
umożliwiającym kontakt ze światem przez internet.
Komputery przestaną być potrzebne do
korzystania z internetu. Kwestia czasu, gdy pozostaną narzędziem pracy
albo konsolą do gier. Całą resztę będzie można mieć w każdej torebce
świata.
I na pewno będę jedną z pierwszych,
które pozbędą się laptopa na rzecz dobrego telefonu, który uwolni mnie
od "wielkiego" laptopa. Uwielbiam nie czuć się uwiązana. Laptop staje
się zbędny i nieporęczny.
Czekam na jakiś model telefonu, albo
tabletu, w którym zakocham się od pierwszego dotyku. Bo że będzie miał
dotykowy ekran, to więcej niż pewne. Mało co zostało wynalezione z tak
dużym podpasowaniem pod moje potrzeby :)
Ja uwielbiam wprost minimalizm. Kiedyś
wydawał się nim laptop, dziś jest już wielki i nieporęczny. Niestety,
ale moja zmienność upodobań nie pozwala mi się nie zachwycać nowościami,
które tak naprawdę nowe już nie są, po prostu stają się dostępne. Na
szczęście.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl