Kawowe wariacje
Pewnej pięknej niedzieli, a dokładnie
przedostatniej wybraliśmy się z mężem na festiwal kawy organizowany w
Gdyńskim Gemini. Festiwal jest kolejnym młodym tworem i na dziś mnie
rozczulił swoją bardzo, bardzo skromną formułą, ale też dał możliwość
poznania czegoś nowego. A to jest już bezcenne.
Od kiedy mamy ciśnieniowy ekspres do
kawy ciągle szukamy smaków dla siebie. Oczywiście podchodzimy do tego
niezmiernie na luzie i nie wiemy do końca, jakie rodzaje kawy wybieramy,
bo nie chce nam się tego uczyć na pamięć (łącznie z opisami), więc
nasze eksperymenty sprowadzają się do kupowania niedużych ilości różnych
kaw, z różnych regionów świata, od różnych producentów i różnych
palarni.
Za największą ściemę uważam kawy w tzw.
kawiarniach, gdzie stoją słoje z kawami z całego świata w cenie ok.
200zł/kg. Kupiłam kawę jeden 1. Nie dużo, bo do testów. Dwa rodzaje.
Sorry memory, ale nigdy więcej. Kawa była zwietrzała i bez smaku. Bez
niczego. Nawet kolor miała żaden. Jeśli już, to lepiej kupować kawy
pakowane, ale ważne, żeby na opakowaniu był wentylek. Kawa musi
oddychać. Chociaż to wszystko i tak nic...
ponieważ (wracając do festiwalu kawy) dowiedziałam się w trakcie rozmowy z szefem palarni kawy, że palona kawa bardzo szybko traci swoje właściwości. Owszem, różne sposoby przechowywania mają lekkie właściwości podtrzymujące, ale no właśnie, tylko podtrzymujące. Najlepiej kawa smakuje do kilku dni po paleniu.
"Co to oznacza?" Zapytałam roztropnie.
"Wąchała Pani kiedyś świeżo paloną kawę?" zapytał mój rozmówca sięgając do podajnika.
Oczywiście nie wąchałam, bo jakoś nie
miałam okazji. I dostałam do powąchania i później do wypicia kawę paloną
poprzedniego dnia. I się zakochałam, bo zrozumiałam, że nie znałam do
tego dnia zapachu świeżo palonej kawy. Mój mąż powiedział krótko "nigdy
więcej nie chcę żadnej innej kawy w domu". I się z nim zgadzam. Co
zaskakujące, kawy świeżo palone nie są wcale droższe, niż kawy ze
średniej półki w delikatesach. A jakość, zapach, smak są naprawdę
niebywałe. Okazało się, że w okolicy mamy jakieś 3 palarnie i w każdej z
nich można nabyć kawę w niedużych ilościach. Oczywiście podstawą jest
też późniejsze przechowywanie w lodówce itp itd, ale starając się
kupować kawę na ok. tydzień udaje się zachować te właściwości, które są
kwintesencją kawy. Świeżozmielonej, świeżozaparzonej. Po prostu niebo
dla podniebienia. I owszem, czasami sięga się po inne kawy, zwłaszcza
poza domem, ale darowanemu koniowi.... Nie, no nie marudzę. Poza domem
pokornie poddaję się teorii "kawa to kawa". Jednak jak z wieloma
rzeczami, gdy się już raz spróbuje czegoś naprawdę, naprawdę dobrego, to
się widzi różnicę i zawsze będzie widziało. Cieszę się, że udało mi się
poznać nowe smaki i właściwości czegoś tak codziennego jak kawa.
Dodatkowo kocham co jakiś czas
urozmaicić kawę dodatkami typu mleczko (robiąc różne wariacje na temat
cappucino, latte, machiatto), dodając syropy smakowe lub kardamon i
karmel. Wariacji jest naprawdę mnóstwo i każdą można dowolnie
modyfikować każdego dnia. Jednak dobra, czarna kawa pozostanie
niezastąpiona. Gorąco polecam :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl