Podróże w stylu slow
Podróże. O ile nie jestem globtroterką i nie chciałabym być (nie każdy jest do tego stworzony :),
to uwielbiam raz na jakiś czas gdzieś pojechać. Nie ważne, czy prywatnie
czy służbowo. Zapakować walizkę (albo 2) i wyjechać. Wrócić stęsknioną
za mężem, własnym łóżkiem, kotem, kuchnią, balkonem i łazienką. I
pościelą pachnącą domem. Ale jak już wyjeżdżam, to chłonę ten czas całą
sobą. Od momentu, gdy wsiadam do samochodu zmieniam się w wielkie
chłonięcie. Potem płynę na fali, spotkań, ludzi, miejsc, widoków,
krajobrazów. Podobno ludzie dzielą się na takich, którzy podróżując
czekają na dotarcie do celu nie zwracając uwagi na otoczenie (bez
względu na środek lokomocji) i na takich, do których ja należę: sama
droga do celu jest fascynującym etapem, któremu poświęcam 100% uwagi,
zapominając na chwilę o celu samym w sobie.
Tym razem miałam niesamowite szczęście
(piszę to siedząc w hotelu w Warszawie). Przejeżdżając przez wschodnią
Polskę zakochałam się w niej w zupełności. Krajobraz jest przecudowny.
Lubelszczyzna leżąca na lekko górzystym terenie (którego nie mam za
bardzo nad morzem) urzekła mnie. Małe miasta i miasteczka stanowiące
zupełne przeciwieństwo dużych miast. Prawdziwa złota, polska jesień
rysująca wszystkimi kolorami lasy, tworząca fantastyczne krajobrazy.
Niesamowity klimat warszawskiego centrum od strony biznesowej. Mieszanka
kulturowa i narodowościowa, mieszanka języków, jaką znałam z życia
zagranicą, a przy tym wszystko naznaczone bardzo dobrym, wysokim
poziomem. Co ciekawe, poziom ten zauważyłam w każdym miejscu i u każdej
spotkanej w ostatnich dniach osoby.
Niespotykana różnorodność. I tak samo
różnorodni ludzie, ale wszędzie mili, otwarci, rozmowni. Gdyby mi ktoś
powiedział, że Polacy są tacy, jakich siebie sami znamy od środka, to
bym w to nie uwierzyła nigdy. Z punktu widzenia turysty (bez względu
znowu czy prywatnie, czy służbowo) Polacy pokazują się jako naprawdę
niesamowicie otwarci i fajni ludzie. Pełni fantazji, pozytywnego
nastawienia (mimo różnych trudności). Zakochałam się w naszym kraju jak
nastolatka. Bardzo chcę, żeby to mi zostało jak najdłużej. Piękne
uczucie.
Myślę, że jesteśmy też tacy, jakimi
siebie widzimy i pokazujemy. I bardzo zmienia się jednak mentalność. Na
wiele spotkanych osób nie narzekała żadna. Kiedyś było to nagminne.
Przejście rozmów z tematów biznesowych schodziło na narzekanie. Teraz
schodzi na pochwały, plany, pozytywne myślenie przebija się przez słowa.
Pogląd o Polakach jest zapewne
uzależniony od tego, na jakich ludzi trafia ktoś z zagranicy. Mam
nadzieję, że coraz więcej osób trafia na ludzi takiego pokroju, jakich
ja mam szczęście poznawać.
Kolejna uchwycona chwila. Autentycznie
zakochałam się jakąś nową miłością w naszym kraju i ludziach. Ja wierzę w
cuda, a teraz się czuję, jakbym kolejnego doświadczała. Fenomenalne
odczucie.
I patrząc na panoramę Warszawy z hotelowego okna jestem po prostu wzruszona.
Nie mogę sobie tylko wybaczyć, że nie
wzięłam aparatu fotograficznego. Widoki jakie miałam szczęście uchwycić
wzrokiem długo pozostaną w mojej pamięci, która niestety jest słaba.
Szkoda, że nie będę miała zdjęć. Dobrze jednak, że inni ciągle je gdzieś
umieszczają i będę mogła dzięki nim powspominać te miejsca i chwile.
I co jest zupełnie niebywałe: ta piękna
pogoda. Przez cały tydzień przemieszczała się za nami jak by chciała mi
doprawić wisienką na torcie ten wyjazd. Ale ja tak właściwie mam.
Podróżnicze szczęście daje mi znać o sobie na różne sposoby. Za co cicho
i codziennie dziękuję losowi. On chyba wie, że to bardzo, bardzo
doceniam ;)
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl