Kolej transsyberyjska, czyli o marzeniach
Ostatnio rozmawiałam ze znajomym o
marzeniach. Przypomniał stare, chińskie powiedzenie "Oby spełniły się
wszystkie twoje marzenia". Powiedzenie ma być złym życzeniem, bo
spełnienie marzeń odbiera sens życiu. O ile zgadzam się z tym
założeniem, to nie mogę się zgodzić, aby było możliwe spełnienie
wszystkich marzeń. Po prostu, realizując jedne marzenie, moja osobista
lista rozrasta się o kilka nowych. Od lat mam listę, którą sobie
aktualizuję. Ona żyje razem ze mną. Wykreślam marzenia spełnione,
uzupełniam o nowe, albo kasuję takie, które przestają być dla mnie
ważne, albo których spełnienia przestaję chcieć. Tak, zdarza się, że
poznając bliżej jakiś temat, albo wiążące się z tym utrudnienia czy
ryzyko po prostu odechciewa mi się. Ale na pewno nie mogę powiedzieć, że
mam tylko kilka marzeń. Są ich dziesiątki. Od nauki czegoś, poprzez
poprawienie jakiegoś talentu, odwiedzenie, zwiedzenie, podróże,
prozaiczne rzeczy, ale też spotkanie różnych ludzi. Skala prawie bez
granic. Lubię tę listę, bo naprawdę żyje ze mną. Od 2006r. widzę jak się
zmieniam, jak się zmieniają marzenia ale co najważniejsze, jak się spełniają.
Co mnie zastanawia, ja nie planuję
spełniania marzeń. Z założenia. Planuję realizację planów, marzenia są
marzeniami, czyli z założenia mam na nie niewielki wpływ. Dziś. Czy też
wiem, że nie mam dość zapału, żeby się do ich realizacji planowo
przybliżyć, co przy podróżach jest dość banalne, bo są dziesiątki
sposobów, dzięki którym i determinacji mogłabym objechać świat. Ale mi
się nie chce też determinacji w to inwestować, bo jednak wiem, że jeśli
ma się coś udać, to się uda, jeśli się nie uda, to nie będzie dramatu.
Marzenia mają to do siebie, że spełniają się raczej pod wpływem zbiegów
okoliczności, szczęśliwych trafów, przypadkowych spotkań, rozmów,
wydarzeń. Nie są efektem realizacji planu. Ba, ja właściwie nie kiwnę
nawet palcem, żeby coś zrobić. One się spełniają jakoś innym sposobem.
Nie wiem jakim, ale to nie ma znaczenia. Te, które mi się spełniły,
spełniły się bez mojego celowego działania. I osobiście bardzo przez to
rozróżniam plany od marzeń. Plany, jak już napisałam, po prostu
realizuję i nie widzę w tym cudu, tylko efekt konkretnego działania.
Ale ja nie o tym chciałam :)Jednym z marzeń, które odżyło we mnie po latach jest podróż Koleją Transsyberyjską.
źródło zdjęcia: TU
Po prostu fantastyczne. Można spędzić
16 dni w podróży zwiedzając najmniej oblegane przez turystów zakątki
Azji. To mnie w tym też tak kręci, że można się spotkać ze wszystkim, co
jest nam dość nieznane w Europie. Krajobrazy, ludzie, klimat, klimat
samej podróży, turkot kół pociągu, spacer po miastach, wioskach, których
nazwy ledwo rozpoznaję. Myślę, że spokojnie mogę się rozmarzać, bo z
jednej strony strasznie tego chcę, z drugiej oczywiście nie zrobię nic,
żeby zdobyć bilet. Pozostanę przy marzeniach. Czas pokaże, co i czy w
ogóle się z tego urodzi. Ale teraz i dziś jestem pewna, że część zimy
chętnie spędziłabym w kołyszącym wagonie z nieznanymi krajobrazami za
oknem, przemierzając wszystkie 8 stref czasowych zatracić poczucie
czasu, zagubić się w poczuciu dnia i nocy i po prostu chłonąć otaczający
i mijany świat.
Nic tak nie zmienia perspektywy i nie
daje nam dystansu do siebie, życia, innych jak podróże. Mi na dobrą
sprawę czasami wystarczy szybki wyskok na pobliskie Kaszuby. Godzina nad
jeziorem, w ciszy, z dala od ludzi, w lesie, na tak kłująco świeżym
powietrzu, żeby właśnie złapać dystans, odpocząć, otworzyć umysł, nie
mówiąc o dalszych podróżach, z których wracam jak nowonarodzona, jednak
dotychczas w ramach jednej strefy czasowej. Taka podróż koleją
transsyberyjską obudziłaby we mnie to co lubię w sobie najbardziej.
Zachwyt nowym, lekką niepewność, ale i ciekawość, rozmowy z obcymi
kulturowo ludźmi, wsłuchiwanie się w język rosyjski, którego uczyłam się
jeszcze w szkole, ale który do dziś lubię. Rozmowy z ludźmi w różnych
wagonach. Ciekawiłoby mnie, czemu podróżują, dokąd, czemu tak, od nich
dowiadywałabym się na co zwracać uwagę za oknem i na miejscu. Dzięki nim
narobiłabym setki swoich ukochanych, amatorskich zdjęć. Ja zdjęciami po
prostu przywołuję wspomnienia. Kocham natomiast żywą interakcję,
szczególnie w miejscach, w których czuję się skrajnie obco i kocham tam
każdego, kto okazuje mi życzliwość, bo tylko ona pozwala mieć odrobinę
poczucia bezpieczeństwa i spokoju, że będąc w obcym świecie można ufać
ludziom. Kolej transsyberyjska byłaby doskonałym przeżyciem. Na samą
myśl o tym krew mi szybciej krąży.
I na pewno pisałabym pamiętnik.
Każdego jednego dnia. Zapisywałabym każdą myśl, sytuację, odczucie. Na
żywo jest to samoistne, gdy są do tego warunki. Taki pamiętnik byłby
fajną pamiątką. I na pewno przeszedłby ze mną do końca życia. Teraz też
prowadzę, szczątkowo i wyrywkowo pamiętnik z takich wyjazdów, jednak nie
mogą się one równać z tak czymś nowym. Chociaż na dobrą sprawę kiedyś
notowałam na żywo podróż Gdańsk-Warszawa, komentując sobie nocną
podróż... Ale za każdym razem zaczynam od nowego zeszytu, notesu, kartek
znalezionych w torebce i potem to gubię. Hm. No dobrze, jak się chce,
to można wszystko, tylko dobrze byłoby o tym zaraz nie zapomnieć :)
Ale nie odbiegając od wątku,
pamiętnik z takiej podróży, pisany ręcznie w zeszycie z grubą okładką,
jeszcze do tego prosiłabym ludzi o jakieś wpisy! Jakiekolwiek. Każda
osoba, przy której poczuję chęć upamiętnienia spotkania będzie o to
poproszona. Potem dołączyłabym wydrukowane zdjęcia. I chyba zacznę tak
robić przy kolejnych wyjazdach. Tych mniejszych też. Koniecznie. Wpisy
obcych ludzi zawsze mnie fascynowały. W końcu od tego zaczęły się moje
blogi, że zaczęłam czytać innych. A tak będę miała dowód własnych
podróży na żywym papierze. Cudownie. Że też wcześniej na to nie
wpadłam.
No i tak to jest. Myśl o marzeniu, budzi we mnie zawsze coś nowego. Kocham to :)
Muszę zagrać w totka, żeby móc wykupić najbardziej rozwiniętą
opcję z końcowym zwiedzaniem muru chińskiego włącznie i jeszcze powrotem
do Tajszek i Czytu, żeby przejechać każdą linią trasy. Zrobić tę podróż
raz, ale porządnie. Marzenie, jak każde inne ;) I znowu się tak podnieciłam, że pół nocy nie zasnę :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl