Bociani big brother
Jestem wielką fanką bocianów.
Na zachwytach się kończy. Mam to szczęście, że firma, w której pracuję, sąsiaduje z kościółkiem, na wieży którego znajduje się bocianie gniazdo. Od kilku lat czekam na ich przylot, cieszę się, jak wariatka, gdy przelatują blisko mnie (zdarza się, że przechadzają się pod moimi oknami), potem obserwuję, jak pojawiają się w gnieździe główki młodych, które po czasie niedługim ćwiczą skrzydła, (może w tym roku uda mi się przyuważyć pierwszy lot), aż w końcu, któregoś dnia zauważę, że ich nie ma. Odleciały. To już koniec lata.
Codziennie, przejeżdżając obok kościółka, zatrzymuję na nich wzrok na "dzień dobry" i na "do widzenia". Nie wiem, co takiego w sobie mają. Może to ta wielkość i kolory, może brak gracji w lataniu, może heroiczna - z ludzkiego punktu widzenia - natura, goniąca je przez pół świata. Mamy szczęście, że akurat w Polsce mają gniazda i się rozmnażają.
Czasami idąc przez biuro, zatrzymuj się, bo akurat leci bocian z jakimś jeżem na dziobie. Jak kocham jeże (też), tak nie mam problemu z tym, że zjadają je bociany (już lepsze to, niż śmierć pod kołami samochodów).
Kolega wrzucił niedawno linka do strony, na której jest baza kamer na bocianie gniazda. Czasami włączam którąkolwiek z nich i się uśmiecham. Polecam, w wielu gniazdach właśnie podrastają młode. Rozkoszny widok. Link TU
Na zachwytach się kończy. Mam to szczęście, że firma, w której pracuję, sąsiaduje z kościółkiem, na wieży którego znajduje się bocianie gniazdo. Od kilku lat czekam na ich przylot, cieszę się, jak wariatka, gdy przelatują blisko mnie (zdarza się, że przechadzają się pod moimi oknami), potem obserwuję, jak pojawiają się w gnieździe główki młodych, które po czasie niedługim ćwiczą skrzydła, (może w tym roku uda mi się przyuważyć pierwszy lot), aż w końcu, któregoś dnia zauważę, że ich nie ma. Odleciały. To już koniec lata.
Codziennie, przejeżdżając obok kościółka, zatrzymuję na nich wzrok na "dzień dobry" i na "do widzenia". Nie wiem, co takiego w sobie mają. Może to ta wielkość i kolory, może brak gracji w lataniu, może heroiczna - z ludzkiego punktu widzenia - natura, goniąca je przez pół świata. Mamy szczęście, że akurat w Polsce mają gniazda i się rozmnażają.
Czasami idąc przez biuro, zatrzymuj się, bo akurat leci bocian z jakimś jeżem na dziobie. Jak kocham jeże (też), tak nie mam problemu z tym, że zjadają je bociany (już lepsze to, niż śmierć pod kołami samochodów).
Kolega wrzucił niedawno linka do strony, na której jest baza kamer na bocianie gniazda. Czasami włączam którąkolwiek z nich i się uśmiecham. Polecam, w wielu gniazdach właśnie podrastają młode. Rozkoszny widok. Link TU
Na podwórku mam bociany - od lat urządzają sobie gniazdo przy moim płocie. Mam nadzieję, że będziesz miała okazję zobaczyć je na żywo :)
OdpowiedzUsuńAle świetnie! Mhm. Też obudziłaś we mnie teraz nadzieję na to :-)
UsuńSą! Widziałam, potwierdzam :) I pisklęta mają. A kiedy piłam poranną kawę, to bociani ojciec, ze śniadaniem w dziobie, przeleciał za oknem, niemal na wyciągnięcie ręki! Niestety - para, którą śledzę online, straciła wszystkie pisklęta :(
UsuńFantastyczne ptaki, też się do nich zawsze uśmiecham. Choć wierzę, że mogą być uciażliwymi sąsiadami.
Jednym z piękniejszych przyrodniczych widoków, których doświadczyłam, był bociani sejmik. Setki ich stały na łące i debatowały o tym, jak i kiedy lecieć. No wypas!
jak jeżdżę po Kaszubach tak każde gniazdo widzę pełne. 4, 5 małych głów bocianich wyciągających dzioby i czekających na jeża. nawet ostatnio rozmawiałam o tym z kolegą, że wykupimy jakieś billboardy w Egipcie, żeby nie strzelali do bocianów, bo w ten sposób obniżają w Polsce przyrost naturalny ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, przypomniałaś mi, jak mnie wkurza podejście Egipcjan do bocianów :-)
Usuń