Najlepsze wojny w historii są przed nami

Nuda w rodzimym świecie marketingu wysłała mnie do USA.
Adepci marketingu, tak to się robi na dzikim zachodzie (stare, ale jare), patrzcie, czujcie i tak róbcie:



yeeeah.


Nie wiem, co oni biorą, ale niech nie przestają.

Zajebiste.





Co jeszcze zwraca uwagę? W Polsce marketing jest w 90% miałki i nudny, dlatego sama nie odwiedzam np. imprez branżowych, bo mnie niczego nie nauczą, poza kolejnymi definicjami, które jarają mnie jak kuweta kota. Inspiracji szukam u tych naj, najlepszych. Jak ci powyżej. Działa.

Fajnie, że amerykański marketing rozumie dwa hasła - storytelling i zabawa z rywalizacji. W Polsce jak jakaś firma rzuci rękawicę i wypowie wojnę w takim stylu, to co najwyżej dostanie pozew do sądu za zniesławienie i obrazę. 

U nas tak to działa. Ma być grzecznie, poprawnie i NUDNO.
A ja chcę igrzysk i markemięcha, potu i łez (ze śmiechu) oraz adrenaliny i wyczekiwania na kolejny ruch przeciwnika. Marketing to emocje, których na naszym rynku.... nie ma. NUDA. A mamy na rynku tylu gigantów, że mogłoby aż płonąć jasną łuną nad krajem nad Wisłą.


Dlatego w ten sobotni poranek zatopiłam się z przyjemnością w powyższym klimacie. Moja dusza marketingowca jest dokarmiona.


UPDATE: wyjątek, ale z zupełnie innej beczki - tu niespodzianka, ale wg mnie naprawdę świetnie daje sobie radę LIDL. Graficznie i strategicznie pozostawili konkurencję daleko z tyłu (nie tylko w Polsce). A przecież to niby zwykły discount.  Prawdopodobnie to zasługa szefa marketingu - Filipa Fiedorowa.. Gratuluję. Tacy ludzie zmieniają marki.


Dzięki, kochanie, za inspirację. 
bo temat podsunął mi M. mówiąc - zobacz, co oglądamy w wolnych chwilach z kolegami. I wciągnęło mnie na długo, właśnie jako marketingowca, ale nie tylko :-)

Komentarze