O braku granic, czyli kontrowersje dziecięce
Dzieci zawsze lubiły bawić się w dorosłych. Dziewczynki zawsze lubiły się przebierać. To reklamy i media zdeformowały czas, zmieniając twarze dorosłych ludzi w twarze kilkuletnich dzieci.
Kristina Pimenova kreowana jest na najpiękniejszą dziewczynkę na świecie.
Kristina jest w tej chwili 9-cio letnią dziewczynką i jest faktycznie śliczna. Nie ma o czym dyskutować.
O takich fotografiach może marzyć każda matka dla swojej córki, o udziale w kampaniach reklamowych też. Bo czemu nie?
Czemu o tym piszę? Bo na Pudelku pojawiła się wiadomość, że głośne są oskarżenia internautów oraz obrońców praw dziecka, że zdjęcia Kristiny, stylizowanej na dorosłą, mogą być pożywką dla pedofili.
Hola, hola.
Każda mała dziewczynka kocha się przebierać za dorosłą. Uwiecznianie tego na zdjęciach nie jest żadnym problemem, bo to nadal kilkuletnia dziewczynka.
Ja w jej zdjęciach nie widzę niczego, co miałoby podtekst seksualny. Może dlatego, że gdy widzę dziecko, bez względu na płeć i stylizację, to nadal widzę wyłącznie małoletnie dziecko. Nawet nie nastolatkę. Jestem przekonana, że to normalna reakcja i nieodosobniona. Nie wątpię, że pedofilia jest jakimś społecznym problemem, ale niestety nie mogę znaleźć żadnych dokładnych i rzetelnych (nie tendencyjnych) statystyk, dlatego mogę się opierać wyłącznie na własnej wiedzy i obserwacjach, a na szczęście nie mam z tym zjawiskiem i nie miałam do czynienia.
Ale teraz zadajmy sobie inne pytanie: dlaczego ta dziewczynka jest w ogóle tak silnie odczytywana jako dorosła? Mała podpowiedź: popatrz na reklamy sfotoszopowane do granic możliwości, popatrz na młodziutkie modelki reklamujące produkty dla dużo starszych od nich osób, popatrz na kult młodości. Widzisz zależność?
Patrzysz na zdjęcia i widzisz dzieci. Bo widzisz, prawda?
Świat reklamy zaburza percepcję. Czasami patrząc na młoda buzię nie wiesz, czy patrzysz na nastolatkę, czy dziecko.
Dążenie do odmłodzenia rykoszetem uderza we wszystkich. Pedofile stanowią promil problemu społecznego (mam nadzieję), ale zaburzenia percepcji dotyczą już powoli wszystkich. Oddajcie twarzom oznaki upływu czasu, pozwólcie ludziom iść przez życie z twarzą. A wszystko wróci do normy.
Ja jestem w grupie ludzi, którzy widząc tak wynaturzoną reklamę - jak powyższa reklama tuszu -natychmiast filtruję, że chodzi o produkt, że efekt końcowy nie będzie taki jak na zdjęciu, że twarz jest nienaturalnie wyretuszowana. Mój mózg WIE, że to sztuczny obrazek i nie oczekuję od reklam niczego realnego. Patrząc na zdjęcia małej Kristyny (która pewnie będzie kiedyś piękną kobietą i życzę jej pomyślności) widzę dziś małą dziewczynkę przebraną za dorosłą.
Wszystko ok. Żyjemy w erze obrazu. Tylko lekko przerażające jest to, że te obrazy coraz rzadziej odzwierciedlają RZECZYWISTOŚĆ. Coraz częściej, jak nie zawsze, osoby publiczne, popularne i rozpoznawalne muszą być wygładzone i poprawione. Żyjemy w DUALIŹMIE i zacierają się granice pomiędzy tym, co prawdziwe, a tym co wykreowane i zoperowane albo sztucznie naciągnięte.
Ja osobiście lubię rzeczywistość, która pozwala nam być sobą. Akceptuje nas takich, jakimi jesteśmy. Nawet jeśli jako dziewczynki przebieramy się w ubrania dorosłych, nawet jeśli jako dorosłe chodzimy w kapciach Hello Kity, to i tak pozwala nam być sobą, a naszemu ciału, twarzy być takim jakie JEST.
Posiadanie takiej przestrzeni jest luksusem, ale jedno jest pewne - nie znajdziemy jej w świecie mediów i reklamy. Pamiętajmy o tym po prostu widząc kolejną dziecięcą czy nastoletnią twarz w reklamie kremu dla 30/40.
Mogę tego nam tylko życzyć, żebyśmy mieli takie swoje mikrokosmosy normalności, bo bez niej świat zagubi się zupełnie w zaburzeniu percepcji. Miejmy swoje wyspy na odpoczynek od tego całego przekłamania. Ale tak totalnie.
PS. A pedofilami niech się zajmują zawsze odpowiednie organy. Piętnowanie publikacji zdjęć takich jak Kristiny jest ślepą uliczką. Nie pozwalajmy na negatywne cechowanie zachowań zupełnie normalnych.
UPDATE: 10.12.2014
Kristina Pimenova kreowana jest na najpiękniejszą dziewczynkę na świecie.
Kristina jest w tej chwili 9-cio letnią dziewczynką i jest faktycznie śliczna. Nie ma o czym dyskutować.
Zdjęcie z profilu na FB |
O takich fotografiach może marzyć każda matka dla swojej córki, o udziale w kampaniach reklamowych też. Bo czemu nie?
Czemu o tym piszę? Bo na Pudelku pojawiła się wiadomość, że głośne są oskarżenia internautów oraz obrońców praw dziecka, że zdjęcia Kristiny, stylizowanej na dorosłą, mogą być pożywką dla pedofili.
Hola, hola.
Każda mała dziewczynka kocha się przebierać za dorosłą. Uwiecznianie tego na zdjęciach nie jest żadnym problemem, bo to nadal kilkuletnia dziewczynka.
Ja w jej zdjęciach nie widzę niczego, co miałoby podtekst seksualny. Może dlatego, że gdy widzę dziecko, bez względu na płeć i stylizację, to nadal widzę wyłącznie małoletnie dziecko. Nawet nie nastolatkę. Jestem przekonana, że to normalna reakcja i nieodosobniona. Nie wątpię, że pedofilia jest jakimś społecznym problemem, ale niestety nie mogę znaleźć żadnych dokładnych i rzetelnych (nie tendencyjnych) statystyk, dlatego mogę się opierać wyłącznie na własnej wiedzy i obserwacjach, a na szczęście nie mam z tym zjawiskiem i nie miałam do czynienia.
Ale teraz zadajmy sobie inne pytanie: dlaczego ta dziewczynka jest w ogóle tak silnie odczytywana jako dorosła? Mała podpowiedź: popatrz na reklamy sfotoszopowane do granic możliwości, popatrz na młodziutkie modelki reklamujące produkty dla dużo starszych od nich osób, popatrz na kult młodości. Widzisz zależność?
Vouge 2010/2011 |
Patrzysz na zdjęcia i widzisz dzieci. Bo widzisz, prawda?
mój ulubiony tusz Lancome Hypnose |
Świat reklamy zaburza percepcję. Czasami patrząc na młoda buzię nie wiesz, czy patrzysz na nastolatkę, czy dziecko.
Dążenie do odmłodzenia rykoszetem uderza we wszystkich. Pedofile stanowią promil problemu społecznego (mam nadzieję), ale zaburzenia percepcji dotyczą już powoli wszystkich. Oddajcie twarzom oznaki upływu czasu, pozwólcie ludziom iść przez życie z twarzą. A wszystko wróci do normy.
Ja jestem w grupie ludzi, którzy widząc tak wynaturzoną reklamę - jak powyższa reklama tuszu -natychmiast filtruję, że chodzi o produkt, że efekt końcowy nie będzie taki jak na zdjęciu, że twarz jest nienaturalnie wyretuszowana. Mój mózg WIE, że to sztuczny obrazek i nie oczekuję od reklam niczego realnego. Patrząc na zdjęcia małej Kristyny (która pewnie będzie kiedyś piękną kobietą i życzę jej pomyślności) widzę dziś małą dziewczynkę przebraną za dorosłą.
Wszystko ok. Żyjemy w erze obrazu. Tylko lekko przerażające jest to, że te obrazy coraz rzadziej odzwierciedlają RZECZYWISTOŚĆ. Coraz częściej, jak nie zawsze, osoby publiczne, popularne i rozpoznawalne muszą być wygładzone i poprawione. Żyjemy w DUALIŹMIE i zacierają się granice pomiędzy tym, co prawdziwe, a tym co wykreowane i zoperowane albo sztucznie naciągnięte.
Ja osobiście lubię rzeczywistość, która pozwala nam być sobą. Akceptuje nas takich, jakimi jesteśmy. Nawet jeśli jako dziewczynki przebieramy się w ubrania dorosłych, nawet jeśli jako dorosłe chodzimy w kapciach Hello Kity, to i tak pozwala nam być sobą, a naszemu ciału, twarzy być takim jakie JEST.
Posiadanie takiej przestrzeni jest luksusem, ale jedno jest pewne - nie znajdziemy jej w świecie mediów i reklamy. Pamiętajmy o tym po prostu widząc kolejną dziecięcą czy nastoletnią twarz w reklamie kremu dla 30/40.
Mogę tego nam tylko życzyć, żebyśmy mieli takie swoje mikrokosmosy normalności, bo bez niej świat zagubi się zupełnie w zaburzeniu percepcji. Miejmy swoje wyspy na odpoczynek od tego całego przekłamania. Ale tak totalnie.
PS. A pedofilami niech się zajmują zawsze odpowiednie organy. Piętnowanie publikacji zdjęć takich jak Kristiny jest ślepą uliczką. Nie pozwalajmy na negatywne cechowanie zachowań zupełnie normalnych.
UPDATE: 10.12.2014
Widziałem ten artykuł na "kundelku", ale nie chciało mi się czytać, a tym bardziej oglądać. Cholera wie jakie dane o tobie zbiorą i o co cię posądzą.
OdpowiedzUsuńWole bardziej pozytywne przekazy. Ot, że komuś coś fajnego się udało, coś fajnego stworzył itp.
Stworzyłam nowy, zdrowy i oczyszczający punkt widzenia. Naprawdę :-)
UsuńDla mnie jednak nie jest to tak oczywiste. Dziecko w modelingu to nic nadzwyczajnego, tutaj problemu nie ma. Tylko że dzieci powinny prezentować ubrania dla dzieci i w stylistyce adekwatnej dla kilkulatków. W tym wypadku mamy do czynienia z dziewczynkami wystylizowanymi na dorosłe kobiety. Nie budzi to we mnie entuzjazmu.
OdpowiedzUsuńOK, to inaczej:
Usuńzdjęcie1 - fajnie ubrana dziewczynka - i tyle
zdjęcie 2 - wystylizowane dziewczynki - kwestia odbioru
zdjęcie 3 - ile lat ma ta twarz?
Dla mnie, jakkolwiek dziecko byłoby wystylizowane, nie stanowi zagrożenia. Mam jednak na myśli tych, którzy - przepraszam za kolokwializm - nie mają równo pod sufitem. Uważam, że zdjęcia 1 i 2 mają drugie dno. Na pierwszym mogą o tym świadczyć choćby rozchylone usta. Drugie to dla mnie przykład oczywisty. Zdjęcie 3 - widzę tu dorosłą osobę, nie widzę dziecka.
UsuńHm, jeśli na 3 zdjęciu jest dorosła osoba, to podaj proszę jednostkę chorobową, jaką jest dotknięta, bo widuję sporo dorosłych osób i takich cech (brak mimiki, rysów, cech skóry) nie miała żadna.
UsuńPotrzeba odmładzania nakłania człowieka do cofania w rozwoju, a to częściowo pasuje do cofania w rozwoju cywilizacji (nie mylić z rozwojem technologicznym). Nic tylko patrzeć z ciekawością, co dalej z tego będzie, ale przebieranie się małych dziewczynek za "dorosłe" jest akurat najnormalniejsze w tym wszystkim ;-)
PS. Kristina nie jest wg mnie przebierana za dorosłą, tylko po prostu fajnie ubierana.
Moim zdaniem, zdjęcie 3 w kontekście "kontrowersji dziecięcych" (odpowiadających zdjęciom 1 i 2) się nie mieści. Jeśli już, widzę tu ewentualnie przerabiane wielokrotnie i od dawna kontrowersje dotyczące nadużywania Photoshopa - dla którego wiek modelki nie ma żadnego znaczenia :)
OdpowiedzUsuńPrzebieranie się dziewczynek to naturalna rzecz, zgadzam się. Obawiam się jednak, że sesja z naturalnością niewiele ma wspólnego. To raczej biznes rodziców i wydawców.
Serio. Myślę jednak, że poważniejszą anomalią jest takie wygładzanie twarzy dorosłego człowieka. Robienie z niej twarzy małego dziecka, bo do tego to się sprowadza. Zarys, czaszka dorosłej osoby, a reszta... no właśnie. Jakby normalna dorosła twarz była nie do przyjęcia. Dla nich. Nie dla mnie, jako konsumenta reklamowanego tuszu. Tak naprawdę nie rozumiem tego, bo na świecie jest mnóstwo bardzo, bardzo, ale to bardzo różnych ludzi. O różnym wyglądzie, bez żadnych operacji. I jeśli reklama ma być szczególna, ma ukazywać szczególne cechy, to naprawdę da się to znaleźć wśród ludzi, bez fotoshopa. Czemu tak naprawdę to służy? Biznes? OK. Myślę, że za 100 lat będą się z tych czasów śmiać. Ale tego już nie sprawdzę. Może ktoś w przyszłości przeczyta to i powie "miałaś rację, nam to jest zupełnie niepotrzebne. żyliście w strasznych czasach braku samoakceptacji"). Ale to taka dygresja.
UsuńA jeszcze raz co do biznesu i naszych czasów. Nie wiem, mogę tylko powiedzieć, że jako mała dziewczynka uwielbiałam się przebierać, występować (śpiewałam i tańczyłam w różnych zespołach) czy w przedstawieniach szkolnych, malować kosmetykami kobiet z rodziny (za co obrywałam, bo przecież to nie dla dzieci ;-), marzyło mi się zagranie w filmie (bycie Nel z "W pustyni i puszczy") (tak samo, jak lubiłam pomagać przy gotowaniu i rwałam się generalnie do zajęć domowych dla dorosłych - cały czas mówię o kilkulatce) itd. Myślę, że to nadal jest normalne i wiele dziewczynek się przy tym po prostu dobrze bawi. Naśladowanie jest tak jakby normalne w NATURZE ;-)
Pewnie, że w tym wszystkim na pewno zdarzają się jakieś patologiczne skrajności (gdy matki przekraczają granicę własnych ambicji i zmuszają dziecko do udziału w różnych akcjach), ale generalnie ja osobiście nie widzę w tym nic złego - dopóki dziecko tego chce. Mówimy o jakimś wyśrodkowanym zakresie.
Natomiast nie sądzę, żeby walka z czasem na taką skalę, jaką widzimy w drugą stronę, była w ogóle normalna. I pewnie nie jest i pewnie koło się zatoczy i zamknie ten cykl, jak zamyka cykl zajebizmu palenia papierosów. Ja to po prostu obserwuję i opisuję ze swojego fotela. Popijając kakao albo kawę ;-)
Dodam jeszcze jedną ważną wg mnie rzecz - tym sposobem, czyli jeśli zachowane będą granice, a dziecko się przy tym dobrze bawi i rodzic pilnuje, żeby nie działa mu się krzywda, albo ego nie wywindowało w złym kierunku - to tym sposobem dziecko uczy się, że w życiu można robić to, co się lubi i zarabiać przy tym. Że będąc dorosłym może lubić swoją pracę, nieważne czy będzie sportowcem, aktorką, naukowcem czy nauczycielką albo fryzjerką. Że praca to nie jest coś przykrego. Wiem, że poruszam teraz temat, który można wykrzywić do granic możliwości i mam nadzieję, że tak nie będzie. Chodzi mi bowiem o to, że od małego można dziecku pokazywać, żeby robić to, co się lubi, a nawet potem na tym zarabiać. Tak się rodzi PASJA.
UsuńNie jestem psychologiem dziecięcym, ale jestem CZŁOWIEKIEM i to jest dla mnie ważniejsze, gdy nie rozmawiamy o problemach dzieci, a nie rozmawiamy.
Dziękuję za obszerną odpowiedź :) Myślę, że w gruncie rzeczy prezentujemy bardzo zbliżony punkt widzenia, tylko nieco inaczej rozkładamy akcenty ;)
UsuńWygładzanie twarzy dorosłego człowieka jest rzeczywiście anomalią. To absurd i głupota obecnych czasów. Mam wrażenie, że pogodziłam się z tą konwencją (machnęłam na nią ręką). Takie zdjęcia adresowane są do osób dorosłych, które powinny umieć bronić się przed tą manipulacją. Dlatego, dla mnie, w tym wypadku, była to kwestia drugorzędna. Choć sam w sobie, to temat rzeka.
Oby Twój scenariusz się spełnił, świadczyłoby to o rozwoju ludzkości :)
Widzisz, ja nie miałam hopla na punkcie przebierania się, więc nie mogę odczuwać tylu i takich emocji, które są Twoim udziałem. Patrzę na to wszystko raczej chłodnym okiem - nie chcę przez to powiedzieć, że lepszym ;) To w gruncie rzeczy piękne, że nie dostrzegasz "skażenia" w tych zdjęciach. Ja nie potrafię odpędzić myśli, że one są dwuznaczne i mogą stanowić pożywkę dla chorych umysłów. Co więcej, dopuszczam też taką możliwość, że były robione również z takim zamysłem. Zdaje się, opinia publiczna w tej kwestii jest podzielona. Wydaje mi się, że dwie wersje, dwa spojrzenia, są w tym wypadku uprawnione. Ze względu na to, co czuję i myślę, nie mogę być entuzjastką tego rodzaju sesji.
Jeśli chodzi o ostatni wątek, każdemu dziecku życzę takich rodziców, dzięki którym w przyszłości łączenie pasji z pracą okazuje się opcją realną :)
Także dziękuję i pozdrawiam :-)
Usuń