Alfa i Omega, ole.je.my
Dawno, nawet bardzo dawno pisałam jedzeniu pod względem zdrowotnym. Poprawiam się na chwilę. Dziś weźmiemy pod lupę tłuszcze, ale tak na chwilę, bo materiałów na ten temat jest pół i 3 setne internetu.
Będzie tłusto.
Bo lubię.
Odżywczo:
Sprawa jest prosta.
Najzdrowsze są kwasy tłuszczowe omega-3. Tego nie kwestionuje nikt. Sięgamy po wszystko, co zawiera ten dobroczynny związek. Na zdrowie.
Co do kwasów omega 6 oraz 9 zdania są tak podzielone, a już zupełnie nieprzychylnie patrzy się na tłuszcze utwardzone, które są praktycznie wszędzie, w żywności wysoko przetworzonej. Wniosek mam niezmiennie jeden: spożywaj wszystko, tylko z umiarem. Dieta zrównoważona dość mocno wyczerpuje temat.* Jak przesadzasz w którąś stronę, to się gorzej czujesz, gorzej wyglądasz i grzecznie wracasz do lepszej jakości jedzenia.
Ja osobiście np. nie przepadam za margarynami (nie jem i koniec, bo to nie mój smak, a jak słyszę o margarynie z domieszką masła, to naprawdę podziwiam tupet twórców), za to jestem fanką oliwy z oliwek (oczywiście extra virgin), czy oleju kokosowego., chociaż zwykłym rzepakowym też nie pogardzę, szczególnie, że jest lokalny i zdrowy. Niemniej, jajeczniczka najlepsza jest na masełku, więc wiadomo. W każdym razie jedno jest też pewne - tłuszcze są nam potrzebne do prawidłowego funkcjonowania. Jak czytam, albo słyszę o dietach beztłuszczowych, to mnie wzdryga. O proszę. [nie mówimy o wyjątkach nieszczęśników, którym medycyna narzuca dietę beztłuszczową, ale to już jakaś głębsza fanaberia]
Co mnie osobiście momentami wręcz bawi - aspekt wykorzystywania tłuszczów do kosmetyków, czy.... chemii gospodarczej, nie mówiąc przecież o paliwach. Jasne, sposób przetwarzania, etapy itd. wszystko jasne. Nie w tym rzecz.
Uśmiecham się, gdy słyszę - Marzena, czy ty znasz olejek arganowy/ olej kokosowy/ olej lniany/ olej arachidowy? Cudowna sprawa. Cuda robi. Doskonały do wszystkiego. Kurcze, to nowa jakość życia. Nacierasz się, pijesz, jesz, masujesz nim i smażysz na nim i życie nabiera blasku. Nomen omen.
I tak sobie myślę, że marketing to zrobi cud ze wszystkiego. Fajnie. Tylko umówmy się - prawda jest trochę brutalna - jak coś się staje popularne, to znaczy, że jest produkowane już na skalę przemysłową. W tym cudów nie ma. Jeśli o czymś mówi mnóstwo ludzi, to to już nie jest unikatowe i trudno dostępne. Tak może być przedstawiane, ale nie jest. Podobny mechanizm działa przy kosmetykach sprzedawanych tylko w aptekach. Psychologia, moi drodzy. My lubimy jak coś jest przedstawiane jako wyjątkowe, chcemy to takim widzieć. Ale czasami naprawdę aż głupio temu ulegać. Serio ;-)
Wracając jeszcze do olejków i oliw. Brutalna prawda jest taka, że z przyjemnością płacimy bajońskie kwoty za 4 krople jakiegoś olejku, a ten sam produkt jest używany do produkcji płynu do mycia naczyń, mydła czy innych kosmetyków. Tak właśnie jest obecnie z olejkiem arganowym. Jest wszędzie. Jak się popatrzy po etykietach, to objawienie kosmetologii. Nie mówiąc o tym, że oleje wykorzystywane są do chemii gospodarczej, smarów czy w końcu do paliwa. Jeszcze raz wróć do TEJ tabelki i przeklikaj poszczególne tłuszcze. Nie można się nie uśmiechnąć.
Na rynku co rusz pojawia się jakiś składnik-objawienie (nie tylko tłuszcz przecież), który nakręca pół przemysłu, bo kochamy wierzyć, że produkt go zawierający jest dla nas tak dobry, jak jeszcze żaden dotychczas. Nie czarujmy się, to wszystko opiera się na tych samych składnikach, które są od lat na rynku. Tylko ludzie po prostu nie pamiętają, nie czytają składu i nie wnikają. I tak będzie pewnie już zawsze.
Dlatego następnym razem, jak będziesz coś "odkrywać", to zastanów się, na ile to odkrycie ma cokolwiek wspólnego z odkrywaniem i czy przypadkiem babcia już ci nie nacierała włosów naftą, żeby je wzmocnić.
Tak, dziś też można, ale nie trzeba sięgać po to dość radykalne rozwiązanie. Nafta jest, tak na marginesie, paliwem do silników rakietowych i pamiętam, że dziwnie pachnie. No można. Można sięgać po drastyczne rozwiązania, ale myślę, że fakt, iż producenci różnych kosmetyków też te tłuszcze wykorzystują, pozwala nam korzystać z nich bez skutków ubocznych (podziwiam kobiety, które nacierają ciało np olejem kokosowym. Dla mnie on zmienia na skórze zapach i to akurat nie na plus). To już lepsza jest zwykła oliwka dla dzieci na bazie oliwy z oliwek.
Tak czy inaczej, eliminowanie tłuszczów z diety czy z życia, albo zbytnie ich wielbienie nie jest najlepszym pomysłem. No można, jak ktoś lubi, pewnie. Gdyby wszyscy tacy mądrzy byli, to czasami nie miałabym o czym pisać ;-))
*Średnio zgadzam się z opinią, że należy "słuchać swojego ciała, bo ono wie, czego nam trzeba". Owszem, poniekąd można się z tym zgodzić, ale żeby tak było, to musielibyśmy żyć w warunkach totalnego wyciszenia, gdy to ciało mogłoby sobie do nas przemawiać. Niestety tak nie jest i żyjemy w czasach, w jakich żyjemy, że nie można wyłączyć rozumu, bo ciało to dojdzie do głosu jako ostatnie. Nasze ciała już dawno pogubiły się w tym, co na półkach. Tu nie obejdzie się bez rozumu. Dieta zrównoważona sama się nie układa.
A i tak wiadomo, że przy PMSie zjada się codziennie tabliczkę Ritter Sport, 5 łyżek Nutelli albo kubek kakao. A nie, kakao to i tak prawie codziennie, a czekolada przecież też jest źródłem zdrowego tłuszczu ;-)
Ciało ma dostawać paliwa, każda jedna nasza kochana komóreczka ma dostawać potrzebnego jej paliwa, czyli witaminy, mikroelementy, tłuszcze, białka, węglowodany i wodę (pamiętajmy, że składamy się z wody w 60-70%). Nic nowego. Każda dieta zrównoważona się na tym opiera, w tym moje ulubione 5 przemian (chociaż ona ma jedną wadę - odradza picia czystej wody, a jedynie przyjmowanie jej w postaci wzbogaconej chociażby miodem i cytryną, czy też po prostu jako herbaty, bądź zupy. Tu się nie zgadzam, bo sama wodę czystą piję i pić będę także. Ale wiadomo, ja muszę po swojemu ;-).
A jak to dostarczanie paliwa się będzie nazywało, to już komóreczek naszych nie interesuje. Widząc jednak jakiś nowy tłuszcz, pamiętajmy, że on już był od dawna. Tylko marketing jakiejś innej grupy produktów (np. kosmetyków) się nim dotychczas nie zainteresował.
Można obstawiać, co będzie następne.
Mnie to nie robi różnicy, bo tłuszcze występują w kosmetykach i chemii gospodarczej, tak samo jak na półkach z produktami spożywczymi i występować będą, a który będzie miał na sobie flesze jako następny, to już bez znaczenia. Ale ok, obstawiam, że będzie to olej lniany, ale może nie ;-)
**Moja chrzestna matka kochana (która jest na bieżąco ze wszystkim odnośnie zdrowej żywności, a ja trochę też dzięki niej) podrzuciła mi HEMP kilka miesięcy temu i niestety, uzależniłam się. Moja kolacyjna porcja kaszki mleczno-ryżowej z łychą ostropestu i hempu oraz kakao to już rytułał. Na zimę idealne.
I powtarzam przez megafon: TŁUSZCZE SĄ NAM POTRZEBNE! SZCZEGÓLNIE NA ZIMĘ!
;-)
Będzie tłusto.
Bo lubię.
HEMP moje nowe ulubione źródło tłuszczu** |
Odżywczo:
Sprawa jest prosta.
Najzdrowsze są kwasy tłuszczowe omega-3. Tego nie kwestionuje nikt. Sięgamy po wszystko, co zawiera ten dobroczynny związek. Na zdrowie.
Co do kwasów omega 6 oraz 9 zdania są tak podzielone, a już zupełnie nieprzychylnie patrzy się na tłuszcze utwardzone, które są praktycznie wszędzie, w żywności wysoko przetworzonej. Wniosek mam niezmiennie jeden: spożywaj wszystko, tylko z umiarem. Dieta zrównoważona dość mocno wyczerpuje temat.* Jak przesadzasz w którąś stronę, to się gorzej czujesz, gorzej wyglądasz i grzecznie wracasz do lepszej jakości jedzenia.
Ja osobiście np. nie przepadam za margarynami (nie jem i koniec, bo to nie mój smak, a jak słyszę o margarynie z domieszką masła, to naprawdę podziwiam tupet twórców), za to jestem fanką oliwy z oliwek (oczywiście extra virgin), czy oleju kokosowego., chociaż zwykłym rzepakowym też nie pogardzę, szczególnie, że jest lokalny i zdrowy. Niemniej, jajeczniczka najlepsza jest na masełku, więc wiadomo. W każdym razie jedno jest też pewne - tłuszcze są nam potrzebne do prawidłowego funkcjonowania. Jak czytam, albo słyszę o dietach beztłuszczowych, to mnie wzdryga. O proszę. [nie mówimy o wyjątkach nieszczęśników, którym medycyna narzuca dietę beztłuszczową, ale to już jakaś głębsza fanaberia]
Co mnie osobiście momentami wręcz bawi - aspekt wykorzystywania tłuszczów do kosmetyków, czy.... chemii gospodarczej, nie mówiąc przecież o paliwach. Jasne, sposób przetwarzania, etapy itd. wszystko jasne. Nie w tym rzecz.
Uśmiecham się, gdy słyszę - Marzena, czy ty znasz olejek arganowy/ olej kokosowy/ olej lniany/ olej arachidowy? Cudowna sprawa. Cuda robi. Doskonały do wszystkiego. Kurcze, to nowa jakość życia. Nacierasz się, pijesz, jesz, masujesz nim i smażysz na nim i życie nabiera blasku. Nomen omen.
I tak sobie myślę, że marketing to zrobi cud ze wszystkiego. Fajnie. Tylko umówmy się - prawda jest trochę brutalna - jak coś się staje popularne, to znaczy, że jest produkowane już na skalę przemysłową. W tym cudów nie ma. Jeśli o czymś mówi mnóstwo ludzi, to to już nie jest unikatowe i trudno dostępne. Tak może być przedstawiane, ale nie jest. Podobny mechanizm działa przy kosmetykach sprzedawanych tylko w aptekach. Psychologia, moi drodzy. My lubimy jak coś jest przedstawiane jako wyjątkowe, chcemy to takim widzieć. Ale czasami naprawdę aż głupio temu ulegać. Serio ;-)
Wracając jeszcze do olejków i oliw. Brutalna prawda jest taka, że z przyjemnością płacimy bajońskie kwoty za 4 krople jakiegoś olejku, a ten sam produkt jest używany do produkcji płynu do mycia naczyń, mydła czy innych kosmetyków. Tak właśnie jest obecnie z olejkiem arganowym. Jest wszędzie. Jak się popatrzy po etykietach, to objawienie kosmetologii. Nie mówiąc o tym, że oleje wykorzystywane są do chemii gospodarczej, smarów czy w końcu do paliwa. Jeszcze raz wróć do TEJ tabelki i przeklikaj poszczególne tłuszcze. Nie można się nie uśmiechnąć.
Na rynku co rusz pojawia się jakiś składnik-objawienie (nie tylko tłuszcz przecież), który nakręca pół przemysłu, bo kochamy wierzyć, że produkt go zawierający jest dla nas tak dobry, jak jeszcze żaden dotychczas. Nie czarujmy się, to wszystko opiera się na tych samych składnikach, które są od lat na rynku. Tylko ludzie po prostu nie pamiętają, nie czytają składu i nie wnikają. I tak będzie pewnie już zawsze.
Dlatego następnym razem, jak będziesz coś "odkrywać", to zastanów się, na ile to odkrycie ma cokolwiek wspólnego z odkrywaniem i czy przypadkiem babcia już ci nie nacierała włosów naftą, żeby je wzmocnić.
Tak, dziś też można, ale nie trzeba sięgać po to dość radykalne rozwiązanie. Nafta jest, tak na marginesie, paliwem do silników rakietowych i pamiętam, że dziwnie pachnie. No można. Można sięgać po drastyczne rozwiązania, ale myślę, że fakt, iż producenci różnych kosmetyków też te tłuszcze wykorzystują, pozwala nam korzystać z nich bez skutków ubocznych (podziwiam kobiety, które nacierają ciało np olejem kokosowym. Dla mnie on zmienia na skórze zapach i to akurat nie na plus). To już lepsza jest zwykła oliwka dla dzieci na bazie oliwy z oliwek.
Tak czy inaczej, eliminowanie tłuszczów z diety czy z życia, albo zbytnie ich wielbienie nie jest najlepszym pomysłem. No można, jak ktoś lubi, pewnie. Gdyby wszyscy tacy mądrzy byli, to czasami nie miałabym o czym pisać ;-))
*Średnio zgadzam się z opinią, że należy "słuchać swojego ciała, bo ono wie, czego nam trzeba". Owszem, poniekąd można się z tym zgodzić, ale żeby tak było, to musielibyśmy żyć w warunkach totalnego wyciszenia, gdy to ciało mogłoby sobie do nas przemawiać. Niestety tak nie jest i żyjemy w czasach, w jakich żyjemy, że nie można wyłączyć rozumu, bo ciało to dojdzie do głosu jako ostatnie. Nasze ciała już dawno pogubiły się w tym, co na półkach. Tu nie obejdzie się bez rozumu. Dieta zrównoważona sama się nie układa.
A i tak wiadomo, że przy PMSie zjada się codziennie tabliczkę Ritter Sport, 5 łyżek Nutelli albo kubek kakao. A nie, kakao to i tak prawie codziennie, a czekolada przecież też jest źródłem zdrowego tłuszczu ;-)
Ciało ma dostawać paliwa, każda jedna nasza kochana komóreczka ma dostawać potrzebnego jej paliwa, czyli witaminy, mikroelementy, tłuszcze, białka, węglowodany i wodę (pamiętajmy, że składamy się z wody w 60-70%). Nic nowego. Każda dieta zrównoważona się na tym opiera, w tym moje ulubione 5 przemian (chociaż ona ma jedną wadę - odradza picia czystej wody, a jedynie przyjmowanie jej w postaci wzbogaconej chociażby miodem i cytryną, czy też po prostu jako herbaty, bądź zupy. Tu się nie zgadzam, bo sama wodę czystą piję i pić będę także. Ale wiadomo, ja muszę po swojemu ;-).
A jak to dostarczanie paliwa się będzie nazywało, to już komóreczek naszych nie interesuje. Widząc jednak jakiś nowy tłuszcz, pamiętajmy, że on już był od dawna. Tylko marketing jakiejś innej grupy produktów (np. kosmetyków) się nim dotychczas nie zainteresował.
Można obstawiać, co będzie następne.
Mnie to nie robi różnicy, bo tłuszcze występują w kosmetykach i chemii gospodarczej, tak samo jak na półkach z produktami spożywczymi i występować będą, a który będzie miał na sobie flesze jako następny, to już bez znaczenia. Ale ok, obstawiam, że będzie to olej lniany, ale może nie ;-)
**Moja chrzestna matka kochana (która jest na bieżąco ze wszystkim odnośnie zdrowej żywności, a ja trochę też dzięki niej) podrzuciła mi HEMP kilka miesięcy temu i niestety, uzależniłam się. Moja kolacyjna porcja kaszki mleczno-ryżowej z łychą ostropestu i hempu oraz kakao to już rytułał. Na zimę idealne.
I powtarzam przez megafon: TŁUSZCZE SĄ NAM POTRZEBNE! SZCZEGÓLNIE NA ZIMĘ!
;-)
A jaka to kaszka? Ja swego czasu jadalam na snidanie kaszki dla niemowlat, uwielbiam :) a ostatnio grysik lub po prostu owsianka z ziarnami. Dla mnie olej lniany!
OdpowiedzUsuńHeh, właśnie taka kaszka dla dzieci, Bobo Vita albo Nestle :-)
OdpowiedzUsuńOwsiankę też jem. Jasne, tylko na śniadanie. Chociaż najchętniej jako omlet z bananem.
Czyli lniany po raz drugi ;-)