E khm
Krótka i dobra uniwersalna zasada
mówi, żeby sprawdzać listę składników wszystkich produktów spożywczych
(i nie tylko, ale teraz zajmę się spożywczymi). Oczywiście w każdej
grupie produktów ważne będą inne czynniki, ale chyba nie ma grupy, w
której nie występowałyby dodatki chemiczne z tzw. "listy E". Dokładny
wykaz znajduje się TU.
- 1 E100–E199 (barwniki)
- 2 E200–E299 (konserwanty)
- 3 E300–E399 (przeciwutleniacze i regulatory kwasowości)
- 4 E400–E499 (emulgatory, środki spulchniające, żelujące itp.)
- 5 E500–E599 (środki pomocnicze)
- 6 E600–E699 (wzmacniacze smaku)
- 7 E900–E999 (środki słodzące, nabłyszczające i inne)
- 8 E1000–E1999 (stabilizatory, konserwanty, zagęstniki i inne)
Nie da się nie zauważyć, że lista ta
jest długa i same E są pogrupowane. Zakładam, że wszystkie z nich można
dodatkowo podzielić na mniej i bardziej szkodliwe i tak naprawdę
interesuje mnie tylko ten podział. Jest to o tyle istotne, że są
dodatki, które mogą wywoływać choroby, alergie, a nawet raka. Wiedząc,
które z dodatków należą do faktycznie szkodliwych, można chociaż
profilaktycznie zmniejszać ich spożywanie. Nie unikniemy ich zupełnie,
bo paradoksalnie wiele z nich właście chroni nas przed chorobami i
zatruciami. Żywność bez konserwantów błyskawicznie by się psuła. Biorąc
pod uwagę fakt, że większość produktów nie jest dla nas dostępna prosto u
źródła, musimy podejść do sprawy rozsądnie. Czas transportu,
magazynowanie, czas jaki produkty spędzają w sklepie (nie oszukujmy się,
ale słowo "świeże" jest dziś mocno nadużywane) wymuszają przedłużenie
trwałości produktów. Założyć jednak należy, że nie są dopuszczone do
użytku dodatki szkodliwe w małych ilościach i o to dbają odpowiednie
organy z UE włącznie.
Więc do czego sprowadza się czujność? Do
minimalnego spożywania dodatków, które mogą być szkodliwe po spożyciu w
ilości przekraczającej normę na dany okres czasu. Według Polskiej Federacji Producentów Żywności są to substancje dodatkowe o limitowanym dopuszczalnym dziennym spożyciu (tematu
już niestety nie rozwija). Analizując ustawę i podane normy niestety
zdałam sobie sprawę, jako przeciętny konsument, jak bardzo bym nie
chciała się uświadamiać, nie jestem w stanie weryfikować spożywanych
ilości poszczególnych dodatków, jeśli miałabym to robić wg tabel. Szkoda
życia, czasu na taką weryfikację, jeśli nie jesteśmy alergikami,
wrażliwcami, nie mamy schorzeń, które mogą się nasilać po nadmiernym
spożyciu niektórych dodatków. Więc po prostu postępując drogą
eliminacji, skupiłam się na tych, które są wymieniane jako warunkowe.
Wsparłam się w tym miejscu też opinią dietetyka i chemików.
Tworząc listę uspakajał mnie fakt, że lista ta jest stosunkowo
niedługa. W dzienniku ustaw moją uwagę, końcem końców, zwróciły dodatki
dozwolone warunkowo. Bo wzbudziły moją nieufność, przez tę warunkowość
;)
ŚCIĄGA Dziennik Ustaw nr 94 poz 933 załącznik 2
§ 27. Warunkowo dozwolone konserwanty i przeciwutleniacze:
(1) Kwas benzoesowy może być obecny w
niektórych produktach fermentowanych, co jest rezultatem procesów
fermentacji wynikających z dobrej praktyki produkcyjnej.
Szkodliwe KONSERWANTY wg chemika:azotan sodu E-251 i potasu E-252, oraz azotyn sodu E-250 (mogą stanowić źródło potencjalnie rakotwórczych N-nitrozoamin, co powoduje, że coraz mniej chętnie stosowane są w produktach spożywczych) Lista dodatków najbardziej szkodliwych wg dietetyka: Konserwanty: E-210-do E-219-rakotwórczy (syntetyczny dodatek do napojów gazowanych, konserw). E-220- niszczy wit.B12, występuje w sokach owocowych i koncentratach, winie). E-221 do E-227-zakłuca czynności jelit. E-230 do E-233-powoduje zaburzenia funkcji skóry. E-239-rakotwórczy E-249 do E-252- dodawany do serów żółtych i topionych. BARWNIKI: E-124 jest używany do barwienia cukierków owocowych, budyniów. Wywołuje reakcje alergiczne. E-151 Wywołuje reakcje alergiczne. Przeciwutleniacze: E-280- dodawany do chleba i wyrobów ciastkarskich. Powoduje raka żołądka. E-220, dodawany do ciasta biszkoptowego, kostkach rosołowych i tłuszczów cukierniczych. Powoduje zaburzenia pracy wątroby, przyśpiesza wytwarzanie enzymów trawiennych. E-321, występuje w gumie do żucia, powoduje uczulenia. Zagęszczacze: E-413, wywołuje podrażnienia, wysypki i zapalenie skóry. E-414, guma arabska-powoduje uczulenia. E-524, środek żrący-znajduje się w słonych paluszkach. Najbardziej niebezpieczne substancje chemiczne dodawane do żywności to: benzoesan sodu, kwas sorbowy, dwutlenek siarki, tortrazyna, glutaminian sodu oraz azotyny ich pochodne. Substancje te mogą spowodować powstanie alergii, pokrzywkę, obrzęki naczyniowe, astmę, zapalenie błony śluzowej nosa. |
http://www.abc.com.pl/serwis/du/2004/0933.htm
Okazuje się, że bardzo szkodliwe mogą
być dodatki, których nazwy brzmią niewinnie, a te o nazwach czysto
chemicznych nie są niczym, co może nam zaszkodzić.
Oczywiście problematyka jest o tyle
skomplikowana, że wokół tych dodatków powstaje wiele mitów. Ciężko, nie
będąc chemikiem bądź lekarzem, połapać się w racjach i spekulacjach,
więc najbezpieczniej będzie pokierować się zdrowym rozsądkiem. Ja
praktykuję metodę "im krótsza lista składników, tym lepiej", chociaż tu
też trzeba uważać, czy krótka lista nie jest po prostu "niedopatrzeniem"
czy efektem niestaranności producenta. Lekcje są dość mozolne, ale na
pewno warto je przyswoić. Nawet, żeby wiedzieć, które składniki mogą
nasilać u nas skłonności alergiczne, które mogą być szkodliwe w
większych ilościach. Pewnie, można wyjść z założenia, że i tak się od
tego nie ucieknie, że co my tam wiemy o jedzeniu i dodatkach, że i tak
jemy masę chemii. Owszem. Wszystko prawda. Tylko dlaczego nie zrobić
sobie dobrze i nie minimalizować tych dodatków? No właśnie :)
Pocieszające jest to, że jedząc jak
najmniej przetworzonych chemicznie (w rozumieniu dodatków) produktów,
gotując w domu, można sięgać po większość sładników naturalnych i
zdrowych, bo jeszcze nie silnie zakonserwowanych, bez polepszaczy smaku i
zapachu, bez dodatków "o smaku identycznym z..." Żadna kupna zupa nie
będzie smakowała jak zrobiona na rosole, w domu.
Dodatkowo, przy okazji konserwacji,
przechowywania, zup i potraw własnej roboty. Nie, nie jestem fanką
spędzania w kuchni dni i nocy, bo mimo przyjemności z gotowania lubię
spędzać czas na innych zajęciach. Niemniej jak już gotuję, to gotuję i
wiem, że jednak bardzo dobrą praktyką jest mrożenie. Ugotowanie np.
dwóch różnych zup i zamrożenie ich w pojemniczkach. Tak samo można
potraktować gulasz (oby był jeszcze nie zagęszczony). No i podstawa, to
pomrożone mięsa i warzywa (pokrojone zamrożone pieczarki są zbawieniem
przy domowej roboty pizzy, albo poporcjowane już mięso, które tylko
marynujemy, zaprawiamy itp).
I tak naprawdę lista E jest na pewno
ważna, dla ludzi, którzy mają problemy zdrowotne. Uważam za nieuczciwe
bagatelizowanie informacji, że niektóre dodatki i ulepszacze mogą
powodować nasilenie schorzeń, albo je wywoływać. Negowanie tego jest
mydleniem oczu konsumentów. Owszem, nie każdy zareaguje na jakiś
składnik, ale to tak samo jak ze wszystkimi alergenami. I jeśli ktoś
wie, że unikając jakiegoś dodatku po prostu nie będzie powodował
wystąpienia/ nasilenia objawów jakiejś choroby (jak chociażby alergii)
to powinien mieć wiedzę i prawo do unikania tych dodatków, jak np. każdy
alergik, który wie, co jest jego alergenem. Moja ściąga jest bardzo
ogólna i na pewno nie wyczerpuje tematu, ale zachęcałabym każdego, kto
miewa problemy zdrowotne do stworzenia takiej listy pod własne potrzeby i
wymagania. I żaden specjalista nie powinien w tym miejscu reagować
komentarzem, że to przesada. Dla każdego alergika na pewno przesadą to
nie będzie, a śledząc materiały dostępne w internecie i w czasopismach
przekonałam się, że dodatki mogą być problematyczne. Jako konsumenci
mamy prawo do wiedzy o nich i tym bardziej do unikania tych, które nam
nie służą. Gdyby ta wiedza była dostępna i propagowana w normalny i
czytelny sposób przez uprawnione do tego instytucje, to na pewno nie
byłoby tyle mitów i niepotrzebnych przerysowań oraz w drugą stronę -
bagatelizacji tematu.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl