EHEC

Od kliku dni czytam o rozprzestrzeniającej się w Niemczech (jak na razie na północy kraju) chorobie wywołanej przez bakterie z grupy E.coli tzw. EHEC. 
Bakterie te wywołują chorobę jelit. Obecnie w Niemczech zaczyna się powoli coraz mocniejsza fala ostrzegawcza przed epidemią. Na obecną chwilę odnotowano 600 zachorowań i 2 przypadki śmiertelne. 
Na co zwracają uwagę lekarze? Przede wszystkim na bardzo szczególne zachowanie higieny rąk, krótko mówiąc częste i dokładne mycie. Zakłada się, że choroba może się rozprzestrzeniać na surowych pomidorach, ogórkach i sałacie, dlatego odradzają na razie jedzenie ich, ponieważ istnieje założenie (niepotwierdzone), że bakterie e.coli mogłby dostać się do warzyw poprzez glebę.

26.05. okazuje się, że niemiecki Instytut ds Higieny zidentyfikował nosiciela EHEC: hiszpańskie ogórki sałatkowe. No cóż. Globalizacja ma swoje plusy i minusy. Mnie osobiście cieszy i uspokaja, że jednak są instytucje, które to wykrywają, identyfikują i eliminują. Jestem pewie pewna, że co rusz gdzieś wybucha mikroepidemia, tylko jest tłumiona w zarodku.
Nie reaguję histerycznie na doniesienia o epidemiach. Nie panikuję. Nigdy nie zaprzestałam jedzenia wołowiny, wieprzowiny, czy drobiu, kupowanych z pewnych źródeł, gdy szalała "ptasia" czy "świńska" grypa czy "choroba wściekłych krów". Teraz pewnie nazwie się to "grypą warzywną". (chociaż Hiszpania się już wybroniła, bo się okazało, że przebadali u siebie kilka plantacji i nic nie wykryli).
Nic nie zmienia faktu, że higiena jest podstawą zdrowia. Gdyby nie higiena to nasza populacja za nic nie rozrosła się w takim tempie i do takich rozmiarów, jak ma to miejsce. Co rusz jakaś epidemia wybijałaby spory % ludzkości. Nie dzieje się tak po pierwsze dzięki rozwojowi medycyny i wykrywalności chorób, zanim się rozprzestrzenią a po drugie właśnie dzięki zwiększeniu higieny. I poważnie, trochę mnie to dziwi, że nadal wymaga powtarzania hasło o konieczności mycia rąk, czy warzyw i owoców albo jajek, przez dalszą obróbką. Ale widocznie tak jest. Niby nie średniowiecze, a jakoś skojarzenie nasuwa się samo. Niemniej, nic nie zmieni faktu, że dbanie o higienę po prostu chroni nas przed chorobami. Zjadanie jabłek prosto ze straganu czy picie wody z nieznanych źródeł, albo jedzenie w nieznanych miejscach, w których higiena jest podejrzana może nas narazić na choroby. Mimo wszystko mamy na to bardzo duży wpływ. I podkreślę, że daleka jestem od paniki i histerii. One nigdy nie pomagają w żadnej sytuacji. Ale znajomość przyczyn występowania takich chorób, źródeł chorobotwórczych pozwala nam ich unikać. I to powinno być najważniejsze w profilaktyce.

Komentarze