Zawsze w górę
Własna droga, bezmierny horyzont i oczy szeroko otwarte.
Gdzieś mi wpadł w ucho wywiad z Magdą
Gessler, w którym zapytano ją, czy ogląda programy Ramseya. Czyli, czy
jeden człowiek sukcesu śledzi poczynania innego człowieka sukcesu z tej
samej branży. Gessler odpowiedziała, że nie, bo nie chce się sugerować,
nie ma czasu na to i ma własną wizję swojej ścieżki.
I dokładnie tu ją rozumiem. Ostatnio
ktoś mnie zawodowo zapytał, czy śledzę poczynania konkurencji, czy ich
sprawdzam, śledzę, analizuję. W niewielkim stopniu, bardziej staram się
być świadoma ich działań, poznawać ew. czego nie robią, poznawać opinię
klientów, niż siedzieć godzinami i ich szczegółowo sprawdzać. Szkoda mi
na to czasu. To oni niech śledzą nas, jeśli z tego ma coś niby wyniknąć.
Ja nie muszę. Dla mnie ważniejsze są oczekiwania klientów i
przewidywania potrzeb i trendów, niż tracenie czasu na zbyt intensywnym
badaniem konkurencji. Niech oni robią swoje. Ja będę robić swoje.
Ważny szczegół, zbytnie badanie
konkurencji właśnie ma tę wadę, że zmienia się u niektórych w prawie
główną działalność firmy, co skutkuje, że jest się zawsze z tyłu.
Uśmiechnęłabym się, ale to nie jest śmieszne, bo tak się można
wykończyć. Zawsze najważniejsze jest to, co przed nami i to patrząc w
górę, a nie tylko w tzw. przód. Nasze cele, marzenia są "nad" a nie "przed" nami.
Porównując, badanie konkurencji ma być po prostu pilnowaniem, żeby się
nie potknąć o wystający na naszej drodze korzeń, gdy szukamy swojej
"ziemi", ale jak już będziemy w dobrym miejscu, to nie będą nam te
korzenie przeszkadzać. Wtedy będziemy iść w górę, a nie w przód.
I to właściwie nie tylko zawodowo. To
podstawa szczęśliwego życia. Zawsze będą gdzieś tam lepsi i gorsi od
nas. To nie ma większego znaczenia. Ważniejsze, żebyśmy to my rozwijali
się w ważnym i istotnym dla nas kierunku, jeśli będzie to "góra", to
reszta pozostanie w naszym cieniu, jeśli będzie chciała nas "śledzić" i
ew. niech oni depczą nam po piętach, jeśli nie znaleźli swojego miejsca,
a nie odwrotnie. Nie chodźmy cudzymi ścieżkami. To tak nudne i
odtwórcze. No ale poważnie, przecież szukanie nowych rozwiązań jest o
wiele ciekawsze.
Najważniejsze też jest znalezienie
własnego tempa. WŁASNEGO. I życie w nim. Nieważne, jak te tempo
odbierają inni. Jeśli jest właściwe, to trafi też na odpowiedni grunt.
Jesteśmy jak ziarno, które trzeba zasiać na żyznym gruncie. Sianie na
siłę a ugorze, albo sianie w niesprzyjających warunkach zawsze będzie
stratą czasu, potencjału, możliwości. Więc znajdujmy swoją glebę,
zasiejmy się w niej i rośnijmy. W górę. We własnym tempie. Zawsze w
górę, bo to ważniejsze niż "do przodu" ;) Z góry o wiele lepiej widać. I
każdy może mieć własną definicję "z góry". Dla jednych będzie to
świetna rodzina wielodzietna, dla innych życie pełne sukcesów
zawodowych, dla jeszcze innych po prostu święty spokój, dla innych duże
grono znajomych, dla kogoś rozwinięcie jakiegoś talentu, dla kogoś
popularność, dla kogoś innego zmiana świata na lepszy, dla niektórych
mieszanka tego wszystkiego, albo zupełnie inne cele. Przecież jesteśmy
tak niemożliwie różnorodni, że przewidywanie wszystkich kombinacji jest
stratą czasu dla mnie, ale istotą jest znalezienie swojej kombinacji,
zasianie się i pójście w górę w swoim tempie. Moje tempo jest slow,
chociaż niektóre działania wykonywane są błyskawicznie, to inne mogą się
ciągnąć w nieskończoność, jak chociażby leżenie na słońcu i myślenie o
niczym. To wszystko się kompletnie nie wyklucza, a jedynie uzupełnia.
Także kochani, nie ciągle do przodu, ale w górę. Do przodu można przejść
całą Ziemię w około i nic z tego nie wyniknie. Do góry. To jest
właściwy kierunek + własne tempo. I tyle. I do tego odnoszą się słowa
"uskrzydlać", "podcinać skrzydła". Bo mamy patrzeć do góry, a inni nam w
tym niejednokrotnie próbują przeszkodzić, ciągnąć w dół. No i to jedne,
czemu musimy przeciwdziałać. Nie taplać się w usilnym zwalczaniu
innych, tylko na rozwoju własnym. Rozbijanie energii na wiele, zbyt
wiele działań, będzie zawsze hamujące, cofające. Szkoda na to czasu.
Lepiej nadwyżki spędzać na kumulowaniu energii :)
Od tego, w którym kierunku właśnie
życiowo idziemy, zależy też, na jakich ludzi trafiamy. Jeśli idziemy w
przód, czyli ciągle szukamy, to znaczy, że na takich samych ludzi
trafimy. To znaczy też, że większe jest prawdopodobieństwo, że będziemy
próbowali zasiać się w tym samym miejscu, to ten kierunek poszukiwania,
natomiast gdy już idziemy w górę, to trafiamy na ludzi, którzy są
również na "danej wysokości". Dlatego siłą rzeczy albo otaczamy się całe
życie tymi samymi ludźmi, albo oni się zmieniają, bo też zmieniają się
"nasze współrzędne".
To wybitnie proste, ale pozwala
zrozumieć, dlaczego nasze kręgi znajomych się zmieniają bądź nie. I
odpowiada to na wiele pytań, które sobie w życiu zadajemy. Po prostu.
Brak stania w miejscu wpisane ma w siebie zmiany otoczenia. Ale zawsze
trzeba pamiętać, że tak jak my, tak krążą też inni. Zmieniają się ich
współrzędne. Piękne to jest. I tak bardzo naturalne.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl