Czerwono, słodko, soczyście, czyli rzecz o arbuzie

Prawie lato. Tak wiem, deszcz pada, ale to tak jakby normalne w naszym klimacie, więc czekając na powrót upałów można oddać się klimatowi mistrzostw (chociaż jednym okiem oglądam mecz Niemcy - Portugalia, drugim maluję paznokcie a w między czasie piszę tę notkę :-). Ale lato prawie mamy. Co kocham w lecie najbardziej? (poza oczywistościami) arbuzy. 

Chyba żaden inny owoc nie kojarzy mi się z latem i z dzieciństwem jak właśnie arbuz. Wakacje. Pamiętam od najmłodszych lat do domu wnoszony był prawie codziennie wielki arbuz. Dopadaliśmy go z wygłodnieniem tego smaku codziennie tak samo. No nie było nic lepszego, niż w upalny dzień chwycić plaster arbuza i z sokiem cieknącym po palcach wybiec na podwórko. Wszyscy mieli arbuza. Wszyscy się kleiliśmy od soku. Boże, jakie tamte arbuzy były pyszne. Szukam tego smaku, ale od dawna nie mogę znaleźć. Już się cicho poddałam, ale nie przestanę szukać, bo nie przestanę jeść arbuzów. W gorący dzień (ale i nie tylko) zastępuje mi czasami obiad. 



Jedna z moich przyjaciółek ma szczęście spędzać co roku część urlopu w Dubaju. Od lat, gdy tam jest,  jedno jej się nie przejada: właśnie arbuzy. Zwłaszcza, że tam mają boski wręcz smak (co łatwo sobie wyobrazić ;-). Potrafi na arbuzach żyć kilka dni. Na ten upał są podobno idealne jeszcze bardziej niż na nasze radosne 30st.

Nie czekając jednak na wyjazd do Dubaju zajadam się arbuzem od kilku dni. Mimo, że ten smak nie jest tak intensywny, jak bym chciała, to mieści się w granicach tolerancji. 

Przy okazji, zwyczajowo, kilka detali z działu właściwości:

"W miąższu arbuza znajduje się ok. 92% wody, reszta to węglowodany i błonnik pokarmowy. Arbuzy mają też trochę witamin i soli mineralnych. Żywieniowo arbuz jest ceniony ze względu na zawartość witamin tj: beta-karotenu (witamina A), kwasu foliowego, witaminy C, kwasu pantotenowego i w mniejszym stopniu witamin: B1, B2, B3 i B6 oraz minerałów tj: wapń, magnez, fosfor, potas, sód i w mniejszym stopniu miedzi, żelaza i cynku." 
źródło TU.

Kto by podejrzewał, że arbuz jest tak odżywczy? No to arbuz ma +100 do kochania.

A tu jeszcze ciekawostki kosmetyczne. Polecam.
Kilka przepisów z wykorzystaniem arbuza: TU
(nie wspominam o wariancie do drinków)

Więc nic, tylko zajadajmy się arbuzem. Wszystkim życzę trafiania na ten smak, który uważa za najlepszy i niezapomniany.

PS. Bardzo lubię też melona, czyli żółtego arbuza. Zajadam się z nim czasami w podobny sposób. Na lato pamiętajmy o owocach i sałatkach owocowych. Ich dobrodziejstwo jest nie do przecenienia.
Niech nam sok arbuza rubasznie ucieka między palcami  ;-)

Komentarze

  1. A wiesz, że i ja mam arbuzowe dzieciństwo? Blisko nas było gospodarstwo, które hodowało hektary arbuzów i mogliśmy codziennie iść i sami sobie wybrać arbuza. Coś cudownego :) Wydzierała arbuza rękami, sok mi płynął na ciuchy, lepiłam się i tego smaku też nie odnalazłam.
    Ale lepiej zapamiętałam smak czarnych porzeczek - ten charakterystyczny, ostry zapach, takie rozgrzane od słońca i wielkie, czarne, kwaśne i słodkie jednocześnie. Choć mieszkam nadal na tej samej działce, krzaki porzeczek zmarniały przez jakieś choróbsko i 2 lata temu zaczęłam hodowlę od nowa - może w tym roku już będzie kilka kiści...?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmmm, faktycznie. I jeszcze agrest. Właśnie mi przypomniałaś ogród moich dziadków i te wszystkie cuda zjadane prosto z krzaka :-)
    No i powodzenia Twoim porzeczkom. Szkoda by było, gdybyście nie mogli korzystać z własnej uprawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Arbuzy latem, mandarynki w zimie - pełnia szczęścia, poczucie sytości, bezpieczeństwa, domu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl