Ku chwale blogowania
Blogi stają się modne. Może nie są
jeszcze jasno identyfikowane przez ludzi, którzy nie miewają z nimi w
żaden sposób do czynienia, ale słowo blog ma zupełnie inny wydźwięk niż
jeszcze prawie 10 lat temu.
Ostatnio widzę coraz więcej
artykułów o tym, jakie blogi mają być, powinny być, muszą być. Poradniki
się mnożą jak grzyby po deszczu, jak chociażby TEN.
Powstaje coraz więcej rankingów blogów i blogerów, coraz więcej osób
podejmuje się definiowania, katalogowania blogów i blogerów. Coraz
więcej prac naukowych dotyka tematu blogowania. Coraz więcej analiz
dotyczy blogosfery. I alleluja! Naprawdę się cieszę, ponieważ cenię to,
że są ludzie, którzy rozpoczynają sukces dzięki blogosferze. Serio,
serio. Marketing blogowy jest nadal przyszłością marketingu w sieci, bo
ciągle nieporadnie raczkuje, a wg mnie wykupienie miejsca, zrobienie
kampanii ze znanym blogerem powinno wymagać planowania z powodu
obłożenia tegoż bloga/blogera, planowania, jak każda kampania/ akcja
marketingowa. Dzięki blogerom z największą popularnością, oglądalnością,
poczytnością marketing ma szanse na doskonałą drugą młodość.
Nieświadomość tego faktu wśród marketingowców wielu firm jest wg mnie
tym bardziej polem do popisu tych, którzy już to rozumieją i wiedzą, jak
wykorzystać potencjał blogera dla zysków (nie tylko wizerunkowych)
firmy. OK. Są blogerzy, którzy są do tego stworzeni i nadają się
doskonale do współpracy w tym zakresie. To doskonały sposób na kreowanie
wizerunku i co bardziej rozgarnięci ludzie wiedzą o tym lub już się
dowiadują, bo ta gałąź też rozwija się (chociaż wg mnie za wolno). Z
resztą, to temat rzeka i jest o tym dość materiałów bardziej
specjalistycznych.
Bardziej mnie interesuje szufladkowanie
blogerów. Koniecznie próbuje się zdefiniować, jakim kto jest blogerem i
tu czuję się dopiero szturchnięta. Bo ja nie chcę być szufladkowana.
Pewnie dla jakiś celów statystycznych nie uniknę tego, ale trudno. Nie
jest to dla mnie istotne. W blogowaniu jako takim nie jest dla mnie
osobiście najważniejsze pytanie "czy ja mam dobrego bloga?", bo zakłada
ocenę przez innych. Ważne jest to, że go mam. Czy tam 2 blogi. Albo 3
lub 4. Jakoś tak. Jak buty, każdy na inną okazję i nastrój. A czemu
bloga piszę? Bo nie potrafię go rysować ani śpiewać ;) Bo często każdy
zanim się zdecyduje, to się frasuje "a o czym będę pisać", a po co
martwić się na zapas? Może przejdzie po pierwszej notce, może nigdy.
Pamiętam początki blogowania i
chciałabym, żeby ktoś, kto ma potrzebę pisania, pisania pamiętnika,
pisania o czymkolwiek, rozmawiania ze sobą, przyglądania się swoim
myślom, albo chce się podzielić swoim hobby, albo przeżyciami, albo
snami, albo ktoś kto zawsze marzył o napisaniu książki, albo pisze
wiersze, albo ma nieznośnie nieposkromioną wyobraźnię i chcę to z siebie
gdzieś wyrzucać w postaci czegokolwiek, notek, felietonów, opowiadań,
to żeby wiedział, że na początku po to były blogi. I dalej po to są.
Nawet żeby wrzucić w sieci własne zdjęcie czegoś i się na nie patrzeć z
samozachwytem, że takie piękne zrobiłam. Po to też są blogi, żeby się
samemu po głowie pogłaskać, jak pięknie nam wyszło, albo jak fajnie
wymyśliliśmy :)
Ja zaczęłam swoją przygodę z blogami w
2003r. i dziś żałuję tylko, że kilka swoich blogów skasowałam, kilka
nicków zlikwidowałam, bo dziś z chęcią bym sobie wróciła i poczytała
siebie sprzed tych lat, bo pamiętam, że sobie nie odmawiałam grafomanii
nieznośnie. Wiem, że dzięki blogom można naprawdę realizować/ wyżywać
się na wiele sposobów. Przy okazji "spotyka się" osoby, których wcale
nie musimy poznawać bliżej, jeśli nie chcemy. Ani one nas. Ani my, ani
oni nie muszą mieć takiej potrzeby. Kontakt tylko przez bloga bywa
świetny. Doskonale intymny i nieprzekraczający linii, których
przekraczać nie chcemy.
Początki blogowania, właśnie lata
2003-2004 wspominam jako okres niesamowicie ciekawego kameralnego
poznawania ludzkich myśli z innego pułapu niż w realnym świecie. Było to
dla mnie fascynujące i mogę tylko życzyć każdemu, żeby trafiając na
blogi, trafiał na te, które trafią w jego wrażliwość, potrzeby jako
czytelnika, ale przede wszystkim, jeśli poczuje potrzebę, ochotę
pisania, to niech założy bloga. PO PROSTU niech założy bloga. Można
zacząć od bloga zahasłowanego, można zacząć pod nickiem, można pod
imieniem i nazwiskiem, można założyć bloga z kimś, jako formę listów,
można wszystko co przyjdzie do głowy, tylko trzeba pamiętać po co się to
robi. Blogi są doskonałym sposobem wyrażania siebie, bez obawy o ocenę
innych, są też dobrym sposobem uczenia się tego. Dla siebie, dla świata,
dla innych. Przez te prawie 10 lat widziałam wiele, widzę rozwój
blogów, widzę znikanie albo wymieranie innych. Lubię osobiście dwa
rodzaje: właśnie pisane w formie listów, gdzie dwie osoby mając dostęp
do konta wymieniają się notkami i te, które od lat "nie żyją". Temat się
wyczerpał. Blog powstawał tylko w przypływie potrzeby sytuacji,
relacji, chwili, po wygaśnięciu której autor/rzy/ go zostawiają na
jakimś etapie. Mam sentyment do blogów, które zniknęły, bo tak chciał
autor. Blogi bywają intymne, czasami dwuznaczne, dopieszczone w każdym
słowie. ALE czytając blogi nie zapominałam też, że ktoś może po prostu
doskonale wymyślać. Kreować. No i super. Jeśli ja to czytałam jak
autentyk, to tylko pogratulować. W końcu po tym oceniam też jakość
książki, filmu. Na ile w danym momencie w to wierzę... bo lubię też
blogi pisane jak książki, gdzie nie wiadomo, co jest prawdą, co fikcją
literacką, co wymysłem, co zlepkiem cudzych wspomnień. Pisane dobrze.
Literacko. Lubię wiele różnych blogów, których większość jednak mam we
wspomnieniach, bo ich już po prostu nie ma. Ale jeśli ktoś ma potrzebę
pisania, bez względu na to, czy dla siebie, czy innych, czy jedno i
drugie, to niech to po prostu robi. Piszę to jako stara blogowa
weteranka i obserwator. Blogowanie jest naprawdę niemożliwie
nieograniczone. Anonimowość lub jej brak? Nic się nie zmienia. To jak w
realu. Sami musimy wiedzieć, na ile z czym możemy i chcemy sobie
pozwolić. Blogowanie może być tego kolejną świetną lekcją.
Najważniejsze, to się nie bać. I spokojnie. Jak się zakłada bloga, to
nie ma ryzyka, że będą go czytać miliony. Jeśli tego nie chcemy, to
świetnie. Jeśli chcemy, to odsyłam do mistrzów blogowania i blogosfery.
Nie trudno ich znaleźć, a można się od nich spokojnie uczyć.
Mam na liście może 3-4 blogi, które znam
od wielu, naprawdę wielu lat. Widzę, jak się zmieniają, jak zmienia się
autor, albo raczej jego życie, bo ja należę do wyznawców teorii, że
ludzie się nie zmieniają. Dla autorów tych blogów również jest to chyba
ważne, ze te blogi dalej są mało znane. Uwielbiam kameralność takich
blogów. Ich autorzy też kilka razy uciekali, ale zawsze wracają.
Rozumiem ich. Blogowanie bywa jak narkotyk. Jak się raz zaczęło, to nie
chcę się przestać. Ale każdy może spokojnie blogować. Załóż bloga może
być początkiem fajnej przygody, albo po prostu doskonałą metodą
"odczadzenia" myśli. Mimo tylu badań jedno jest pewne: nie można krótko i
sensownie zdefiniować blogowania. Idźcie i blogujcie, bo po to jest ten
magiczny przycisk "załóż bloga".
Pisząc tę notkę mam na myśli blogi
ludzi, którzy chcą po prostu założyć bloga. Bez planu, strategii,
pomysłu, a z potrzeby chwili, emocji i ekshibicjonistycznej potrzeby
pisania, opowiadania, wygadania się na piśmie, bo czasami to lepsze od
wygadania się na głos. Z blogami tak jest, że to i tak czas pokazuje, co
z nimi będzie. Na początku sam autor często nie wie. To często pokazuje
czas. Po prostu. Najważniejsze: jeśli chcesz, to po prostu załóż bloga.
I pisz. Miej swoje miejsce w sieci. I nie słuchaj kpiącego gadania o
"internetowym pamiętniczku". Jeśli ktoś tak myśli, to kompletnie nie zna
blogosfery i zamiast się mądrzyć, niech się najpierw rozezna. Jeśli nie
chce, to jego sprawa. Nie myśl o tym i pisz. Pisz swojego bloga. Nic
lepszego jeszcze nie wymyślono :)
PS. dedykuję ten wpis tym, którzy
żyją gdzieś tam... a których imion a już na pewno nazwisk nawet nie
poznałam i wzajemnie. I było nam z tym dobrze, bo po to wchodziliśmy na
blogi.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl