Poławiaczka pereł doskonałości
Kolega poprowadził monolog:
"Marzena, czy ty lubisz gadżety?"
"Właściwie po co ja pytam, pewnie że lubisz"
Oczywiście, że lubię. Uwielbiam. Jak bardzo bym się tego nie wypierała*, nie zaprzeczała*, nie negowała*.
*czego nie robię
Bogu dzięki, że technologia pozwala mi oglądać takie zdjęcia i miejsca.
"Marzena, czy ty lubisz gadżety?"
"Właściwie po co ja pytam, pewnie że lubisz"
Oczywiście, że lubię. Uwielbiam. Jak bardzo bym się tego nie wypierała*, nie zaprzeczała*, nie negowała*.
*czego nie robię
to faktycznie, jestem straszną gadżeciarą. Tyle, że niepraktykującą,
bo jednak w 99% powstrzymuję się przed nabywaniem gadżetów, bo na dobrą
sprawę, jestem raczej fetyszystką nowinek. Lubię testować, sprawdzać,
dotykać, bawić się i... odkładać, bo rzadko jednak faktycznie chcę coś
mieć. Posiąść. Nabyć.
Gadżety. Nowinki. Nowe technologie. W
każdej dziedzinie. Uwielbiam wiedzieć. Nadmiar powoduje jednak zdrowy
krytycyzm. Teraz tak mam z tabletem. Chcę mieć od ponad roku, ale
jeszcze się nie zdecydowałam. Ciągle zmieniam zdanie co do modelu,
producenta. I wychodzi mi to na dobre, bo omijając fazy poszczególnych
prototypów podejmę decyzję jak już wejdzie wersja sprawdzona i stabilna i
pasująca do mnie. A w między czasie uczę się, jakie tablety mają możliwości i sprawdzam, które z tych możliwości chcę dla siebie :)
Spokojnie. Zdążę. Z przymrużeniem oka -
gadżetami jak z facetem. Trzeba pooglądać i posprawdzać różne modele,
zanim się zdecydujemy na jeden.
Och tak. Jestem gadżeciarą. Weteranką. Z
rzeczy, naprawdę mało co mnie szczerze podnieca. Widzę w rzeczach
wybitnie użytkową funkcję. Może dlatego, że tak wiele przedmiotów, które
kochałam, rozpadało mi się w dłoniach (z upływu czasu). Przywiązuję
się. Od telefonów, przez ubrania, po kosmetyki i książki. Rzeczy. A
jednak się przywiązuję i z żalem patrzę, jak przemijają.
A propos nowinek, chociaż sama
jeżdżę teraz Ford-em, to nie mam kompletnie zaufania do promowanych
przez nich technologii (i nie wybiorę samochodu, który je oferuje). Już o
tym kiedyś wspominałam. Usprawnienia w samochodach dzielę na dwa
rodzaje: poprawiające komfort i usypiajace czujność a tym samym mogące
docelowo powodować wypadki otumanionych kierowców.
Grupa pierwsza: wszelkie cuda typu
podgrzewane fotele, miliony sposobów ustawień wszystkiego we wnętrzu,
nawigację, wiele opcji umiejscowionych w kierownicy (zakochana jestem w
regulacji głośności radia w kierownicy i właśnie w podgrzewanych
fotelach, co zimą jest nieznośnie cudnym bajerem), wszelkie elektryczne
regulacje. Cudnie. Jednak w drugiej kategorii, czyli usypiającej
czujność są opcje, które powodują, że kierowca może
zdawać się na elektronikę, czyli mało groźne wspomagania parkowania, po
wprowadzane czujniki trakcji toru jazdy, wolnego lewego pasa itp. Jeśli
elektronika zawiedzie, a kierowca ufa jej bezkrytycznie, to ja nie
chciałabym być w pobliżu...
Cuda techniki, które towarzyszą nam
już praktycznie na każdym kroku. Cudownie. Bierzmy i czerpmy z nich, bo
są dla ludzi (i nie tylko, jak patrzę na branżę zoologiczną), ale nie
traćmy rozumu. To tylko rzeczy. Darzmy je pożądaniem, miłością i
szacunkiem należnym... przedmiotom.
Bezwarunkowo kocham jednak doskonałość.
Doskonałą jakość, doskonały klimat, miejsca, czas, atmosferę,
materiały, z których wykonywane może być praktycznie wszystko, przez
sztukę - obrazy, teksty, muzykę, architekturę, odkrycia naukowe, MYŚL
- to co udaje się stworzyć człowiekowi, po widoki, momenty, cuda
natury, dotyk, to co dociera do nas wyłącznie dzięki zmysłom. Tak rzadko
mam z nimi do czynienia, że jak już mam, to chłonę je całą sobą. Każdą
częścią swojej osoby, świadomości. Kocham doskonałość. Nie ma to nic
wspólnego ze snobizmem. Snobizm jest daleko, daleko za tym. Snobizm to
nie ta półka. Daleko mu do doceniania tego, co wartościowe, a często i
bezcenne, ba, on stoi po dokładnie drugiej strony rzeki.
Kocham doskonałą jakość za to, jak w
gruncie rzeczy jest wyjątkowa i niepowtarzalna. Nie ma dwóch dokładnie
tak samo doskonałych rzeczy, momentów. To ich główna cecha.
Niepowtarzalność, unikatowość. Przeważnie wynika to też
z manufakturowego charakteru, natomiast w przypadku miejsc - przeważnie
właśnie bez ingerencji człowieka lub z idealnym wkomponowaniem w
otoczenie, uszanowaniem go.
Bogu dzięki, że technologia pozwala mi oglądać takie zdjęcia i miejsca.
Dlatego też spokojnie jestem świadoma,
że obracam się na co dzień wśród rzeczy dobrych, niezłych,
wystarczających. Doskonałość zdarza się rzadko, bo jest rzadka. Zamiast
gonić za kolejną rzeczą, przedmiotem, wolę uważnie żyć. Żeby nie
przegapiać chwil bezcennych. Wszystkiego na raz się nie da robić ;)
Zamiast praktykującą gadżeciarą, wolę
być praktykującą poławiaczką pereł doskonałości. We wszystkim. Ja mam
czas. Mogę na nie poczekać, a niektóre wystarczy, jeśli będę mogła
dotknąć, zobaczyć na własne oczy. Zachowam w pamięci.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl