Być kobietą, czyli pms i inne niepojęte doznania

Podobno to kobiety mają problem z mężczyznami. Są męczone, dręczone, wykorzystywane i poniżane. Całkiem to możliwe, chociaż mi nie znane, ponieważ mnie dotyczy sprawa inna. Tak, przyznaję się. Jestem posiadaczką pmsa. Podobno złe kobiety to modliszki, wysysające z facetów co najlepsze i porzucające ich na pastwę losu. Jednak niczym jest kobieta z pmsem. Wiem po sobie. Kobieta na co dzień spokojna, delikatna, wrażliwa, czuła, uśmiechnięta, miła, wyrozumiała, empatyczna, ciepła i rozkoszna zamienia się w zupełne przeciwieństwo. Staje się histeryczna, złośliwa, kąśliwa, pyskata, marudna, zadręczająca, czepliwa, fukająca, wszystkowiedząco nieznośna, z zabójczym spojrzeniem przemierza miasta i wsie siejąc zwątpienie i niepokój.

Wiem doskonale, jakim szokiem dla normalnego mężczyzny, który nie miał z tym wcześniej do czynienia, potrafi być zetknięcie z pmsem. Wielu mężczyzn w moim długim życiu nie przeżyło tego nerwowo i po latach dopiero doszli do siebie. Mój mąż jest pierwszym, który potrafi z tym żyć. Ba, on potrafi to ignorować. Jest dla mnie rycerski wręcz. Przy pierwszym kontakcie z moim pmsem prawie dostał zawału, chciał się spakować i uciec, unieważnić ślub i odzyskać swoje stare życie. Nie zrobił tego. Postanowił nie poddać się potworowi, który ze mnie wychodzi przy pmsie. I z czasem znalazł na niego dziesiątki sposobów. Dzielnie je wypracował, nie raz okupując nieprzespanymi nocami i zakłóconymi dniami. Jednak postanowił się nie poddać i udało mu się. Chociaż jak sam zaznacza, cena była potwornie wysoka i jego życie nigdy już nie będzie takie samo.
Jednak dał radę, wiedząc, że to tylko kilka dni raz na jakiś czas, czyli wg jego wyliczeń: "ty jesteś albo przed okresem, albo po, albo w trakcie". Czym to jest w wieczności? :)

Żarty żartami, ale ja sobie kiedyś zdałam sprawę, że kobiety przechodzące mocno pms powinny uprzedzać o tym facetów. Oni naprawdę doznają szoku, jeśli stan pmsa wyzwala z nas jakieś obce im kompletnie zwierze. Pozwólmy im się z tym oswoić i też dajmy prawo wyboru, czy są w stanie się z tym zmagać, bo trzeba do tego naprawdę heroicznego samozaparcia i odwagi. Nie każdy da radę i nie miejmy o to pretensji. Ważne! Oni muszą w to uwierzyć, bo dopóki się z tym nie spotkają reagują "Ty myszko? Niemożliwe :)" Ja bym miała miej cudzych dusz na ramieniu, gdyby uwierzyli, gdy ich uprzedzałam. 
Jestem dumna z każdego, który to przeżył, bo nie jeden skończył z ciężką nerwicą (w tym miejscu mogę te biedne misie pozdrowić). Slow life na to niestety nie ma żadnego wpływu.

I mimo wszystko nie zapominam, że PMS  oznacza Poczuj Magię Świąt i nawet faceci pokrzywdzeni przez pmsa mają prawo uwierzyć, że życie bywa piękne z kobietą i jej pmsem też, a jak dobrze przejdą wszystkie levele, to będą wykorzystywać pmsa na korzyść związku czy relacji. Najważniejsze, to się go nie bać. W końcu my, kobiety (a na pewno wiele z nas) z nim żyjemy i nawet go lubimy, czyli jest to możliwe. Wystarczy zmienić kąt patrzenia ;)

PMS ma wielki plus: można poodczuwać coś innego. To chyba hormony napędzają moją różnorodną percepcję swiata, więc nie będę z tym walczyć a podobno można. Tylko po co, skoro końcem końców uważam to za swoją cechę, którą mimo wszystko lubię. 
UPDATE: i w temacie materiał z "dzień dobry TVN". Polecam. Dla mnie mogą to być hormony. Naprawdę. Wg innych, to po prostu mój charakter i z tym też się chętnie zgodzę ;-)

Komentarze