Idealna gra wstępna
Lubię nieprzewidywalność w związku.
Mimo tzw. stażu, ciągle i co jakiś czas dzieją się u nas sytuacje, które
są dla mnie nowe. Czasami z mojej inicjatywy, czasami męża. To nie ma
znaczenia. Ważny jest fakt.
Ostatnią moją ulubioną "zabawą" jest
wspólne parkowanie. Ja siedzę za kierownicą. Podnoszę ręce do góry
(jedynie zmieniam biegi) i steruję pedałami, natomiast mój mąż kręci
kierownicą, mówiąc mi, co mam robić. Cudne. Wersja filmowa polegałaby na
prowadzeniu samochodu w jeździe, ale na to się chyba jednak bym nie
zdobyła. Samo parkowanie jest już wystarczająco fajne. Idealnie ze sobą
współgramy. Z boku musi to zabawnie wyglądać, ale zapewniam, że od
środka jest jeszcze lepsze, a przede wszystkim, cholernie podniecające
;)
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl