Kraków nocą, czyli miłość od pierwszego wejrzenia
Są miasta, które kocham od
pierwszych sekund. Bez względu na to, od której strony wjeżdżam i o
jakiej porze, chociaż... miasta, jednak i tak wolę poznawać wieczorem/
nocą. Mają zupełnie inny klimat, bez pośpiechu dnia, można wczuć się w
ich właściwą atmosferę.
Kolejne miasto, które niedawno dodałam do swojej listy miast, które kocham: KRAKÓW
Poczułam to w pierwszych minutach. Od
razu. Później, było już tylko bardziej. Moje zakochanie rozwijało się z
rosnącym z zachwytu tętnem. Co mnie dodatkowo rozczulało: reakcja ludzi
na mój zachwyt graniczyła ze znudzeniem. I ja ich rozumiałam, bo moje
zachowanie było naprawdę nieadekwatne do niczego. Stałam na pograniczu
kiczu i tandety, ale nie mogłam, albo raczej nie chciałam tego hamować.
Za bardzo czekałam. Co prawda generalnie cały wyjazd miał tło służbowe,
ale po udanym dniu i świetnej prezentacji byłam z siebie zadowolona, a
do tego poznałam fantastycznych ludzi, co tylko spotęgowało pozytywne
odczucia. Świetne towarzystwo, w pięknym mieście, czego można chcieć
więcej od życia? (może kilku + stopni C, ale nie będę aż tak
wybredna).
Kraków, tęsknię.
Za piękną architekturą,
za grupowym statystowaniem krakowskiemu fotografowi,
za jazdą tramwajem i kontrolą biletów,
za miodami, za świetną kuchnią,
za hejnałem live,
za Wawelem,
za Kazimierzem,
za ludźmi (z policjantami włącznie :),
za atmosferą, za brakiem wazeliniarstwa,
za atmosferą kaplic wawelskich - stojąc przy grobach królów czuje się tak niesamowity respekt...,
za niesamowitym klimatem nocą,
za studentami idącymi nocą ulicą i śpiewającymi "dobry bądź dla zwierząt...",
za przepysznymi obwarzanki,
za babulinką proszącą po angielsku o drobne,
za punktami z zapiekankami na każdym rogu,
za artystycznym klimatem wiszący w powietrzu (a to kocham całe życie i wyczuwam z daleka),
za pomarańczowymi rowerami,
za kelnerem, który marzył, żebym skończyła jeść,
Za całokształtem odczuć, jakie mi te miasto i jego mieszkańcy zaserwowało.
Naprawdę mnie to urzekło. Kraków nocą.
Przypominał mi wszystkie miasta, które też za to kocham: Monachium,
Paryż, Kolonię. Czułam je wszystkie w Krakowie. Myślę, że kto go zna,
ten wie o co mi chodzi, a kto nie był, powinien jednak koniecznie
pojechać i sprawdzić, jak będzie się tam czuł. Ja wiem na pewno, że będę
chciała tam wrócić, ale bez pośpiechu, prywatnie i w cieplejszym
okresie i na dłużej.
Kocham Kraków.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl