Naturalne spa, all for free



Dziś leżałam na gołym piasku, bez koca czy ręcznika. I było mi tak cudownie dobrze. Prawie pusta plaża, piasek pod skórą, trzymając głowę na nim wsłuchałam się w szum morza. Z tej pozycji brzmiał zupełnie inaczej. Pod plecami grzał mnie piasek. Czułam się nim masowana. Plecy, a potem całe ciało się cudownie odprężyło. Stan idealny. Prawie zasnęłam.
Odwróciłam się na brzuch i zaczęłam głaskać plażę. Piasek przesypywał się pieszczotliwie między palcami, mruczał cicho, ziarenka lśniły w słońcu drobinkami bursztynu. Pełna symbioza. Wystarczy godzina.
Popatrzyłam na boki i pomyślałam, że ludzie po prostu się kładą i opalają myśląc nad różnymi sprawami, albo zasypiając, nie zauważają, że są w jednym z najpiękniejszych miejsc na Ziemi. Plaża w Sobieszewie, czysta, szeroka, nieprzedeptana (jeszcze), aż prosi się o skupienie na niej uwagi. Daje coś zupełnie bezcennego, czego nie da się opisać, a można poczuć. Wystarczy chcieć. Wsłuchując się w nią jest nam tak czule oddana, odczuwa się spokój, którego nie da żadne spa. Relaks, muzyka morza, masaż piasku, ciepło słońca. Wystarczy się położyć i temu poddać, wyłączając myśli. 


Komentarze

  1. Na tej plaży spędzałam prawie każde wakacje jak byłam dzieckiem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Popatrz, a ja ją znam właściwie dopiero od jakiś 10lat, bo mąż mnie tam zabrał pierwszy raz (chociaż coś mi świta, że w szkolnych czasach jechałam tam autobusem, ale nie pamiętam). Jedyna z niewielu polskich plaż, które są tak piękne. Może jeszcze Dębki, albo fragmenty na półwyspie, od strony otwartego morza. Nie znam natomiast tych plaż jeszcze bardziej na zachód. Może też są jakieś magiczne fragmenty. Na pewno nie są w moim klimacie plaże najbardziej oblegane, modne, popularne. Leżąc na plaży lubię mieć swoją przestrzeń, co w sezonie nie jest proste, ale nie niemożliwe :-)
    PS. w Sobieszewie, jest kilka plaż, do których trzeba iść kilka ładnych km piechotą. Tam zawsze jest pusto, bo mało komu chce się iść przez las.
    Czyli to są Twoje rejony? Cudnie. Ja siłą rzeczy spędziłam dzieciństwo w Jelitkowie, Sopocie, Brzeźnie, na Stogach. Do Sobieszewa to już była chyba za daleka wyprawa w tamtych czasach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, w 2006 roku pojechałam tam na kilka godzin z jeszcze nie Mężem - po prawie trzydziestu latach. Pamiętałam gdzie mieszkała moja ciotka, pamiętałam drogę na plażę - przez las właśnie. Pamiętałam gdzie sprzedawali placki ziemniaczane i lody z automatu... W zeszłym roku nie daliśmy już rady tam pojechać, choć marzyła się nam wyprawa do Sobieszewa i przejście do Górek Wschodnich tym "ptasim szlakiem", ale może następnym razem się uda?
    Brzeźno uwielbiam, ale już to wiesz. Jelitkowo może być. Stogi są fajne - byłam tam po raz pierwszy w 2006 roku - w sumie przez przypadek, bo znajomy prosił mnie o zrobienie fotek z ośrodka wypoczynkowego firmy, na terenie którego spędzał wakacje - dzięki jego prośbie poznałam tamtejszą plażę :)
    Sopotu nie lubię przez ten warszafski (celowo przez "f") szpan i zadęcie, których nie znoszę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl