Nie czytaj!



"Nie czytam, bo nie lubię", "Książki są nudne", "Wszystko można znaleźć w necie". Najczęściej słyszane zdania osób tłumaczących się z nieczytania. Czy da się żyć bez książek? Pewnie. Do życia naprawdę nie trzeba wiele. Książki są chyba na dość dalekiej pozycji na liście potrzeb. Dla wielu.

Czy to jest zrozumiałe? Nie. Ponieważ sporo tego, co jest w internecie ma swoje źródło w książkach. Większość ludzi umiejących wnioskować czyta książki. Ludzie nieczytający przeważnie nie potrafią samodzielnie budować myśli, wniosków, stawiać tez, fantazjować, albo robią to w szczątkowym zakresie.

Znam kilka osób, które nie czytają książek, tzn. tak im się wydaje, ponieważ pobierają wiedzę ze źródeł, które opierają się na wiedzy książkowej. Wszystkie wielkie tematy, fabuły, wiedza naukowa zawiera się w książkach. Nawet jeśli potem trafia do sieci w różnych wersjach. Ba, nawet jeśli sama książka trafi do sieci. Bardzo, bardzo często gdy coś słyszę, widzę, przechodzi mi przez myśl "czytałam o tym" i wcale nie mam na myśli internetu. Ludzie czytający książki doskonale o tym wiedzą i często tak mają. To nie jest żadna wiedza tajemna, to jest kwestia czytania książek. Po prostu. Ja przynajmniej mam tak, że przeczytana książka zostaje we mnie dłużej, mocniej, nawet jeśli pamiętam ją jak przez mgłę. Książki czyta się w zupełnie inny sposób niż np. wiadomości, czy szybkie artykuły w necie. Książka przez nas nie przelatuje jak woda.

Najważniejsze, czego się w życiu dowiedziałam pochodzi z książek. Od komiksów, powieści różnych gatunków [czytałam w młodości wszystko jak leci - powieści obyczajowe, fantasy (moje ukochane "Opowieści z Narnii", horrory (kto pamięta Mastertona?), romanse], które od najmłodszych lat kształtowały i pobudzały moją wyobraźnię, przez poradniki, dokumenty, książki kucharskie, przez publikacje naukowe, traktaty filozoficzne (mózg mi się przy nich lasował, ale chciałam ZROZUMIEĆ, zobaczyć świat w ten sposób :-), materiały z zakresu psychologii (zaczytywałam się nimi w liceum), ba, na studiach miałam przeczytany każdy podręcznik akademicki, ponieważ kochałam siedzieć w czytelni i mnie to wszystko fascynowało, fortunę wydałam na własne podręczniki, ale do dziś część z nich stoi na mojej półce i wiem, że są nadal aktualne, bo w nauce zmiany nie następują tak szybko, zwłaszcza w matematyce czy statystyce. Wszystko zawarte jest nadal w książkach i jedynie się delikatnie zmienia. Wiedza ludzkości naprawdę nie transformuje tak szybko, jak się wydaje.  

Wszystko zawarte jest źródłowo, niezmiennie w książkach. Ktoś powie, że wszystko można znaleźć w sieci. Nie, nie można. Można znaleźć w wersji e-booków, ale wszystkie inne formy są po prostu transformacją oryginałów. Jeśli ktoś pisze coś w oparciu o wiedzę książkową, ma tę przewagę nad ludźmi nieczytającymi książek, że posiada wiedzę źródłową. Warto zdawać sobie sprawę, że wiedza najistotniejsza zawsze będzie dostępna w książkach, nikt nie będzie oddawał jej w całości, za free, w sieci. Mając wiedzę wyjściową, książkową, można rozwijać ją o wiedzę z sieci, bo na szczęście wielu specjalistów decyduje się na szczątkowe oddawanie swojej wiedzy w różnych, ogólnodostępnych publikacjach, na blogach itp. Ale to też nie będzie nigdy ich cała wiedza. Dla całej trzeba będzie zawsze sięgać po książki. Wiara, że jest inaczej jest naiwnością. A świadomość, że czyta się "oryginał", materiał źródłowy, gdy można sobie wyrobić własne zdanie, jest naprawdę przyjemna.

Nie przestanę sięgać po książki (również e-booki), bo wiem, że tej wiedzy nie uzyskam w sieci, w sensie "za darmo". W sieci natomiast bezcenne jest polecanie jakiś pozycji. Dzięki czytanym blogom, portalom, sięgnęłam po wiele ciekawych książek.

Patrząc w przyszłość jestem bardzo ciekawa, czy wejście czytników poważnie zmieni podejście do książek. Czy kiedyś dzieci nie będą zupełnie nosiły ze sobą książek, lektur, bo wszystko będzie w wersji elektronicznej. Ciągle jest to badane, naukowcy nie są przekonani co do tego rozwiązania, ja też nie :-), ale jestem bardzo ciekawa. Jednego jestem pewna: jeśli tablety, komputery miałyby wyprzeć papier, to kto będzie umiał ręcznie pisać? I czy to jest nam potrzebne? Mi tak, ale czy będzie potrzebne w dalszej przyszłości? 

Bardzo podoba mi się ta kampania, którą zalinkowałam powyżej. Świetnie zrealizowany pomysł delikatnej prowokacji. Oby dała do myślenia i skłoniła do czytania. Jest tyle rodzajów, gatunków, że KAŻDY może znaleźć coś dla siebie. Nie musi, ale może. Albo lepiej, niech nie czyta, bo jeszcze mu się spodoba, albo zacznie za dużo myśleć ;-)


Komentarze

  1. Pamiętam Mastertona. Z dzieciństwa także Maya, Tolkiena, Agate Christie, Dickensa i Musierowicz. I wielu wielu innych. A po Opowieści z Narnii sięgam za każdym razem, kiedy muszę odgonić smutki - niezawodne lekarstwo. Podobnie - Bracia Lwie Serce.

    Nie wyobrażam sobie życia bez książek, bo mam dlaczego żyć w jednym, powtarzalnym świecie, skoro mogę odwiedzić ich nieskończoną ilość?

    OdpowiedzUsuń
  2. Spotkałam się gdzieś w sieci, z krytyką propagowania czytania i nie mogę tego pojąć. Jakby mogły być jakiekolwiek minusy. Nawet jeśli ktoś czyta tylko ckliwe romanse, czy horrory, czy poprzestaje na książkach dla dzieci i młodzieży, to liczy się sam fakt. Większość ludzi by pozostała przy książkach, gdyby nie net i to uważam za minus sieci. Właściwie jedyny, bo jednak sieć nigdy nie zastąpi dobrej książki (cokolwiek to znaczy). Sieci jest doskonałym uzupełnieniem, źródłem przeróżnych informacji, sposobem poznawania świata i ludzi, ale nigdy nie zastąpi samych książek. I czytający o tym wiedzą, więc krytykowanie nawet czytelników Coehlo, jest dla mnie niepojęte, bo czytanie kogoś krytykującego czytanie książek jest o wiele głupsze, niż jakakolwiek książka.

    Pamiętam też przede wszystkim, że gdy byłam dzieckiem, to najbliżsi podsuwali mi książki i podpowiadali, żebym czytała. Chyba każdy zostaje tym "zarażony". Kari, widzę, że są autorzy, którzy przewijają się przez dzieciństwo wielu osób. U chłopaków to też często był/ jest Karol May czy seria "Pana Samochodzika" :) No i pięknie.
    W każdym razie, znam mnóstwo osób, które do dziś stawiają książkę nad sieć i dopóki będą się w niej spotykać z opinią, że czytanie książek jest głupie, dopóty będą mieć sieć za źródło niezłej głupoty, no i też przecież niekoniecznie słusznie. Ech te luki w podejściach i brak łączenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie znasz, na przykład :) Ja pamiętam jeszcze z podstawówki, że zaczytywałam się Sagą o Ludziach Lodu :) To był etap Mastertona i Sagi. Ale moja najukochańsza seria to Szklarski i Tomek :) Przypuszczam, że dlatego właśnie mam syna - Tomka :D Jakaś podświadoma decyzja. http://jesienneurodziny.blogspot.com/2012/01/ksiazki-dziecinstwa.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za linka. Z przyjemnością mi się czytało :-)
    No i tak to jest z czytaniem. Oby nie wygasło wyparte przez szybkie media, z netem włącznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szklarskiego i Nienackiego też przerobiłam (nie tylko chłopcy ;) ). Sagę mam na półce do tej pory (pierwsze wydanie! Pamiętam, jak czekałam, aż kolejne odcinki pojawią się w kioskach...), a ostatnio zakupiłam reedycję 'Poczytaj mi mamo'. To dopiero podróż sentymentalna... :)

    Szkoda, że tak mało tu nas, ekscytujących się tym tematem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio przeczytałam, że 56% Polakow nie wstydzi się przyznać, że w zeszłym roku nie przeczytało ani jednej książki, nie zajrzało nawet do słownika czy ksiażki kucharskiej. Szok. Za to każdy wie kto to Hanka Mostowiak.

    Ps.Odsyłam do książki Umberto Eco "This is Not the End of the Book". Dziwne spojrzenie na ten temat, jednakże może kogoś zainteresować :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lady, myślę, że nie jest nas mało, nawet tu :-) Ale jeśli lubisz rozmawiać o kiążkach, polecam portal www.broszka.pl To naprawdę wyjątkowe miejsce, znam je od lat i chociaż się nie udzielam, to lubię tam bywać.

    Izetka, dziękuję za polecenie Eco. Przypomniałaś mi go, chociaż tej pozycji nie znam, to chętnie sięgnę.
    Odnośnie braku wstydu, podchodzenia do książek z lekceważeniem... Hm. Te czasy to na ludziach wymusiły i to jest smutne, że temu ulegli. Szturchanie świata, żeby się obudził jest chyba jedyną metodą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Broszka najwidoczniej umarła. Przykro mi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi coraz bardziej doskwiera brak czasu na częste czytanie, takie po prostu dla przyjemności, coraz rzadziej zdarza mi się sięgnąć na półkę po jakąś prostą powieść czytaną dla ot dla funu.. chyba muszę żyć wolniej i więcej czytać ;)

    A ten post, Marzeno, bardzo ciekawy. W pełni się z Tobą zgadzam, nie wyobrażam sobie żyć bez fundamentu lektur wchłoniętych przed laty.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl