Oddech inspiracji
Gdy chcę wiedzieć, co w trawie piszczy, sięgam do stron moich modowych autorytetów: Hugo Boss, Trussardi, SIMPLE, Solar, Sisley, (wyjątek wśród "sieciówek": MANGO i Bershka). Lubię ich stylizacje i zawsze zainspirują mnie na długo, szczególnie, że trzymając się zasady, że moda wraca, zawsze uda się znaleźć coś sensownego w ulubionym second handzie (bo jak pisałam, wolę dobrej jakości rzecz z drugiej ręki, niż beznadziejnej jakości coś nowego). Zapewniam, że mając zaprzyjaźnione sklepy można jeszcze trafiać na rzeczy z metkami. Tak udało mi się kupić bluzkę Jil Sander, czy kilka t-shirtów S. Oliver. Koleżanki tylko piszczą "jak ty to robisz?". Nie wiem, może mam po prostu szczęście, bo kupuję ubrania bardzo rzadko, stawiam na łączenie rzeczy wielosezonowe, bo ja się do ubrania przywiązuję i jak coś przestaje zupełnie spełniać moje standardy, po prostu się znosi, to oddaję caritasowi, a i tak nie miałabym sumenia wyrzucić. Ubrania kupuję raczej przypadkowo i jak akurat wchodzę do sklepu, to przeważnie coś znajduję. Ale ja naprawdę rzadko chodzę do sklepów. Jeśli chodzi o nowe rzeczy, to na pewno bielizna, buty, rzeczy sportowe i wtedy też sobie nie żałuję, więc moja szafa to rzeczy albo za kilka albo kilkaset złotych. Dla mnie najważniejsza jest jakość. I oczywiście, jak się w czymś czuję, na ile sposobów mogę to zestawić. Moda nie jest dla mnie sensem życia. Ja po prostu lubię się dobrze czuć, nie ważne czy jestem ubrana biznesowo, czy właśnie siedzę w dresie i wcinam paluszki. Jakość materiału ma mi dawać komfort, dlatego najbardziej znane sieciówki nie mają u mnie szans.
I nie lubię stać przed szafą i się zastanawiać, co nałożyć. Generalnie większość rzeczy ma ze sobą pasować i nie zawracać mi głowy :-) Ale do sklepów w.w marek lubię wchodzić, gdy szukam czegoś na specjalne okazje. Jak zawiedzie wszystko inne, to któraś z nich na pewno nie.
Ciekawostka z SIMLPE: już kilka razy zauważyłam, że mają zaniżoną numerację i kiedyś z jedną z klientem stwierdziłyśmy przy kasie, że oni to specjalnie robią :-) i dodatkowo jeszcze szczegół, który sprzedała mi jednak ze sprzedawczyń: nie wszystko, co ma oznaczenie prania chemicznego, musi tak też być czyszczone. Wiele rzeczy można spokojnie prać w pralce, na delikatnym programie. Wystarczy podpytać sprzedawczynię (przynajmniej w SIMPLE), albo zaryzykować na własną odpowiedzialność. Większość materiałów dobrze to znosi. Dobry program i dobry płyn do prania i delikatne suszenie. Ale pewnie większość kobiet wie :-)
Napatrzyłam się na te nowe kolekcje i jestem spokojna. Nic się nie zmieniło, po prostu najlepsi wprowadzili trochę obowiązujących pasteli, ale bez przesady. Nic nie zaskakuje, co mnie cieszy, bo ja całe życie wyprzedzam czasy i gdy coś staje się modne, to mnie już dawno temu zachwyciło i zdążyłam rzucić to w kąt jak zabawkę. Taka karma :-) W końcu jestem wizjonerką i wyprzedzanie czasów, to też moja praca. Dzięki temu wiem, co będzie się działo w mojej branży za rok. To niby po prostu tworzenie strategii rozwoju, ale nie do końca. Strategia opiera się na twardych założeniach i wdrażaniu planu, wizjonerstwo wychodzi poza dostępne na dziś narzędzia, wiele z nich omija z założenia jako przedawnione. Wizjonerstwo oparte jest bardziej na intuicji.
Jak moje ubiegłoroczne zakupy ubrań w pastelowych kolorach, bo mi się spodobały. W tym roku będą na topie. Nie mogłam tego WIEDZIEĆ rok temu. Zdarza mi się to tak często, że mnie to czasami aż bawi :-) Ale jednak cieszy. Jeśli kiedyś czasy zaczną mnie wyprzedzać, to będę wiedziała, że się starzeję. Na razie nic takiego się nie kroi. A to co mi nie pasuje, jest kwestią gustu, a tego nie odpuszczę, bo cenię w sobie najbardziej :-)
Jak moje ubiegłoroczne zakupy ubrań w pastelowych kolorach, bo mi się spodobały. W tym roku będą na topie. Nie mogłam tego WIEDZIEĆ rok temu. Zdarza mi się to tak często, że mnie to czasami aż bawi :-) Ale jednak cieszy. Jeśli kiedyś czasy zaczną mnie wyprzedzać, to będę wiedziała, że się starzeję. Na razie nic takiego się nie kroi. A to co mi nie pasuje, jest kwestią gustu, a tego nie odpuszczę, bo cenię w sobie najbardziej :-)
Narcyz jesteś.
OdpowiedzUsuńHehe, trochę pewnie tak, ale bez przesady. Na jakiej podstawie skłoniłeś się Anonimie do akurat takiego komentarza?
OdpowiedzUsuńNa poczatek pozwol ze sie zrehabilituje za tego Anonima.Co do narcyzmu to wniosek wysnulam po przeczytaniu kilkunastu Twoich tekstow na tym blogu.Najtrafniej bedzie jak napisze tak- ty tak bardzo kochasz to jak kochasz.rozkochana jestes w swoim uwielbieniu do wszechrzeczy.Co jest słodkie i zabawne za razem.No moze troche infantylne, ale nieszkodliwe.dla czytelnika.
OdpowiedzUsuńIwona :-)
UsuńHm, zastanowił mnie Twój komentarz, bo to jak kocham, to co kocham wg mnie jest najmniej istotne i szkoda, że to skupiło Twoją uwagę, a nie to, o czym piszę. Ten blog nie jest o moich emocjach, odczuciach, nawet jeśli pojawiają się w opisach. Mi zależy na pokazywaniu światu tego, co jest wg mnie warte uwagi, chętnie czytam komentarze, lubię rozmawiać bez pośpiechu, poznawać opinie osób, które tu zaglądają, do których ja zaglądam. Ja nie mam patentu na życie, nie uznaję wszechwiedzy i cenię sobie osoby, które tu, albo dzięki temu blogowi "poznaję", bo łączy nas uważne patrzenie na świat. Nie musimy się zgadzać, ale zawsze możemy porozmawiać. To, że widzisz we mnie głównie infantylizm, no cóż, również mnie rozbawiło :-) Najważniesze, że nie widzisz nic szkodliwego.
Ja bym raczej to nazwała samoświadomością pewnego rodzaju?
OdpowiedzUsuńNo widzisz, dla mnie to też oczywiste, ale może uda Ci się to wyjaśnić :-)
UsuńMarzena, to trzeba czuć - wszystkimi zmysłami. Jak ja mam wyjaśnić (czy Ty) własne postrzeganie świata przez pryzmat swojego życia, a co za tym idzie - wszystkich drobnostek wpływających na komfort żywota? Może tak: bo ja kocham siebie i kocham świat wokół mnie - mniej lub bardziej ale sprawia mi radość. Świadomą radość.
UsuńPiję dopiero kawę więc chyba bełkoczę :)
Możesz rozwinąć?
OdpowiedzUsuńSkąd wniosek droga autorko, ze "widzisz we mnie głównie infantylizm"??
OdpowiedzUsuńOgromna nadinterpretacja.Do tego bardzo negatywna.Pomiędzy "trochę " a "głównie" jest spora różnica.
Faktycznie w swoim komentarzu skupiłam się tylko na tym jak odbieram Twoja osobę, jako autora czytanych przeze mnie tekstów.Ale to moje luzne refleksje.
Jeśli chodzi o merytoryczna stronę tekstów , to podoba mi sie u Ciebie.Sama uczę się zyć, gotować i myśleć slow.Dlatego zaglądam tu i w inne miejsca gdzie inni tak samo jak ja pojmują świat.
Iwona, dobrze, zostawmy to, bo myślę, że ważniejsze jest, jak odbierasz same treści. Twoją uwagę faktycznie odbiorę jako luźną myśl. Nie róbmy z tego problemu.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się tym interesujesz. Sama szukam źródeł, inspiracji, sposobów, alternatyw. I cóż, życzę nam wszystkim powodzenia w uskutecznianiu slow life na własny sposób :)