W promieniach
Dziś pół dnia spędziłam siedząc na słońcu. W końcu rozebrana, bez ciepłych ubrań delektowałam się słońcem na skórze. Czułam się nim wręcz pieszczona, głaskana, skóra rozkoszowała się jak dotykiem. I pomyśleć, że to dopiero początek. Cudownie. Wyłącza się myślenie. Po prostu odczuwa się ciepło. Tak długo na to wszyscy czekaliśmy.
Cudownie jest... Nastawiłam ogórki małosolne - musiałam po prostu :) I zrobiłam botwinkę. Co ja zrobię, że pory roku kojarzą mi się z określonym jedzeniem? A w pierwsze, upalne dni muszę mieć ogórka małosolnego - prosto z piwnicy, zimnego. Odświeża mnie lepiej niż jakikolwiek drink z lodem. Takiego, że lekko piecze w język od młodego czosnku, które dowaliłam obficie. Miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńMmmmm, małosolne. Moja teściowa robi genialne. Mnie to jeszcze trochę przerasta, a niby taki banał :)
OdpowiedzUsuń