Gdańsk na gorąco
Czasami lubię iść pospacerować po
mieście, żeby się zresetować, przełączyć na odbiór i czystą percepcję
mijanych miejsc. I przystanąć i powzdychać z uśmiechem. Aparat
fotograficzny ma tę magiczną moc, że ludzie patrzą na mój uśmiech "do
nie wiadomo czego" z pobłażaniem i czasami przystają, patrząc na co
patrzę. Fajne chwile. Lubię takie samotne spacery.
Aż korciło żeby zdmuchnąć, ale to było dość duże poletko dmuchawców. To by mogło się dziwnie skończyć :)
Musiałam to zobaczyć, żeby naprawdę
zrozumieć banał parkowania samochodem. Co zabawne, po obserwacji
zawracania tego statku na Motławie, jakoś naprawdę łatwiej mi się
parkuje samochodem. Tego mi było trzeba... :)
Bo ja kocham Gdańsk.
I jego historyczną...
architekturę.
Chyba wszyscy z mojego pokolenia czytali
te same książki, ale jak zobaczyłam "Klechdy" to aż podskoczyłam...
powstrzymałam się jednak przed zakupem. Kiedyś je jednak znowu znajdę.
Najsmutniejsze zdjęcie przyrody, jakie
kiedykolwiek zrobiłam. Wg mojej wizji bączek(?) leciał z kwiatem i
zatrzymał się, żeby odpocząć na dmuchawcu. I tak został. Nie znam się na
roślinach i owadach, ale te zdjęcie jest dla mnie smutne. A może
niesłusznie?
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl