Piechotą do lata będę szła
Uwielbiam wprost letnie spacery.
Wieczorami. Nad okoliczne stawy i do parków. Środek nocy, wielki księżyc
(na który kocham patrzeć, hipnotyzuje mnie, przepływające chmury, plamy
na powierzchni widoczne gołym okiem tylko teraz), cisza, ciepłe
powietrze, śpiące na stawach kaczki. Przebiegające koty. Kwintesencja
lata dodająca pełni letniej dobie. Letnie noce aż żal przesypiać.
I kolejna rzecz, kompletna
spontaniczność, która jest bardzo specyficzna latem. Gdy chce się
wsiadać w samochód i jechać. Gdy chętnie się przyjmuje zaproszenia albo
samej dzwoni do znajomych proponując kawę (albo coś innego) w jednym z
kawiarnianych ogródków. Tak, bardzo bym chciała, żeby Polska leżała w
cieplejszym klimacie.
Dzięki tym ciepłym miesiącom mogę
spotykać osoby, które są normalnie daleko ode mnie. Albo one znajdują
się bliżej, albo ja się wybieram w ich strony. Latem jakoś wszystko
wydaje się bliżej, łatwiej, lepiej...
Jestem rozkochana w lecie.
I latem najlepiej śpiewa mi się.
Szczególnie na balkonie, ze znajomymi, ale niekoniecznie. Właściwie
śpiewa mi się wszędzie dobrze, gdzie usłyszę jakąś lubianą piosenkę. A
co mi tam. Uśmieszki ludzi na moje pomrukiwanie, albo gdy śpiewam i
tańczę w samochodzie, stojąc na światłach są bezcenne. Co bardziej
wyluzowani potrafią się uśmiechnąć i pomachać. No i o to chodzi! :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl