Slow life asertywny
Materiał ze strony TVP, z programu
telewizji śniadaniowej. Miniwywiad z psychologiem Wojciechem
Eichelbergierem i modelką Agnieszką Maciąg. LINK:
– To nie pośpiech wywołuje stres, ale stres wywołuje pośpiech – mówił psycholog Wojciech Eichelberger w „Pytaniu na śniadanie”
– Idea slow life polega na tym, by skoncentrować się na chwili obecnej,
na tym, co w danej chwili robimy, nie wybiegać myślą do przodu – mówił.
Myślę, że ten wywiad w części oddaje
ideę slow. Najważniejsze jest zrozumienie, że slow nie jest life stylem
dla wybranych a już szczególnie dla bogatych. Bogaci ludzie potrafią być
tak samo zapracowani, zestresowani i zagonieni jak każdy. Ja nie do
końca rozumiem, skąd w ludziach przekonanie (które sama długo miałam),
że drogą do spełniania celów i marzeń jest ciężka, bardzo ciężka praca.
Nie mówiło się, że ważniejsza jest konsekwentność. A tak właśnie jest.
Ważna w slow life jest przede wszystkim
sama motywacja. Motywacja do przejścia na bardziej zrównoważoną stronę.
Na czerpanie przyjemności z tego co jest, a nie nerwowe czekanie na to
co będzie. Na realizowanie celów i spełnianie marzeń ale bez frustracji i
gonienia się, ani ganienia za np. opieszałość. Jeśli wiemy czego
chcemy, naprawdę nie musimy wyjść z siebie, żeby do tego dojść. Po
drodze, gdy idziemy nią uważnie, można trafić na niemniej ciekawe
rzeczy. Boże, piszę o tym, jakbym to odkrywała na nowo, ale ciągle mnie
to zaskakuje. Całe życie. Im bardziej na to pozwalam, tym bardziej los
podsuwa fajne sytuacje. A to co ma się kręcić i tak się kręci.
Ważna zasada dla realizacji życia w slow
life: nie uważać się za niezastąpionego. Ba, nie chcieć być
niezastąpionym. Naprawdę nic się nie stanie, jak niektóre rzeczy zrobi
ktoś inny. My mamy więcej czasu dla siebie, a ten ktoś ma poczucie, że
jest przydatny, co mu akurat w danym momencie jest potrzebne (i nie jest
to uwaga do szefów wykorzystujących pracowników, bo przy wielu w Polsce
można mieć takie wrażenie). Przypomina mi się przy tej okazji pewna
koleżanka, która jest mistrzynią w nieobarczaniu się nadmiarem zadań i
obowiązków. Ona wie czego chce, doskonale wie, co musi robić, co powinna
a co dobrze będzie zrobić, ale nic ponad to. I nie wpływa to w żadnym
stopniu na jej koleżeńskość, sympatię do niej czy jej relacje z innymi
(chociaż niektórzy mają jej za złe, że nie daje sobie "wcisnąć" pracy).
Dawno się z nią nie widziałam, ale jestem przekonana, że dalej się tego
trzyma.
Bo podstawą slow life jest asertywność. W
ogóle, jak już pisałam slow life opiera się na wielu zasadach, które
obecnie rozpisane, rozrysowane i przeanalizowane są przez psychologię, a
tak naprawdę wywodzą się z filozofii. I to bardzo pierwotnej. Slow life
jest kumulacją asertywności, umiejętności zarządzania sobą w czasie,
dystansu, carpe diem, korzystania z chwili i jednocześnie umiejętnego
planowania. które w dużej mierze pozwala się cieszyć tym, co już
osiągnęliśmy. Niby nic nowego, tylko w nowym ubraniu.
Agnieszka Maciąg bardzo delikatnie dała
właśnie do zrozumienia, że slow life to asertywność. Umiejętność
odmawiania. I cała sztuka polega na tym, żeby wiedzieć kiedy i czego i
komu odmawiać, żeby sobie nie zrobić pod górę w ważnych dla nas
sprawach. Ktoś powie, że to wyrachowanie, ale to idiotyczne. To po
prostu element planowanie. Świadome odmawianie, gdy jest nam nie
po drodze, gdy propozycja czy prośba w prostej linii nam przeszkadza.
Przynajmniej w danej chwili. Nie ma w tym nic negatywnego. Ale tego też
trzeba się nauczyć. Co niestety wielu przychodzi z trudnością, ponieważ
często ludzie wychowywani są na "grzecznych" co ma oznaczać
"nieodmawiających". Nie ma NIC negatywnego, jeśli komuś odmawiamy. Jeśli
odpowiadamy "nie teraz", "może jutro", "zadzwoń wieczorem", albo po
prostu "niestety, ale nie". Ludzie często tak po prostu robią, ale gdy
sami to słyszą skłonni są do obrażenia się. To już ich problem.
Oczywiście nie jest to zasada generalna, bo są od niej wyjątki, jak i
wyjątkowe bywają prośby, ale można spokojnie wyjść z założenia, że
odmawianie NIE JEST niegrzeczne. Jest naszym naturalnym prawem, przez
które nie powinno nam być nawet głupio. Dopóki sami zachowamy się przy
tym kulturalnie (nie chamsko), to nie robimy nic nagannego i druga
strona nie ma podstaw, żeby się obrazić czy zarzuć nam egoizm. Jeśli to
zrobi, to warto się zastanowić nad taką znajomością. Niby dlaczego ktoś
miałby od nas oczekiwać, że jego dobro, czy sprawy będą ważniejsze dla
nas niż nasze własne? Nawet jeśli to egoizm, to mamy do niego prawo. I
oczywiście szanujemy to w dwie strony. Żeby nie było wątpliwości :)
Myślę, że niewiele osób kieruje się przy odmawianiu zwykłą złośliwością. A jeśli tak, to też pewnie jest tego jakaś przyczyna. No ale o tym to już trzeba po prostu porozmawiać. W pierwszej kolejności najważniejsza jest zdrowa asertywność. Bez niej daleko się nie zajdzie, bo też jak, gdy się idzie ciągle drogą cudzych próśb i oczekiwań?
Nie raz, odmawiając, poczujemy się
lepiej, niż gdy się zgodzimy, z duszą na ramieniu. Są ludzie, dla
których pomaganie innym należy do sensu życia i kochają być potrzebni
wszystkim i zawsze i się w tym spełniają, ale naprawdę nie każdy musi
taki być. I mamy zupełnie prawo decydować kiedy i komu pomagamy, z kim
spędzamy czas i w czyje sprawy się angażujemy. Idea "pomagam zawsze i
każdemu" jest albo wielką hipokryzją i zakłamaniem, albo nurtem
prowadzącym do wychowywania ludzi żyjących w pełnym poświęceniu dla
dobra innych. Tacy ludzie zostają świętymi i się ich podziwia, ale nie
każdy musi naśladować. Jeśli mamy w życiu inne cele, marzenia,
spełniamy się w innym zakresie, jeśli robimy coś, co jest też ważne i
daje nam radość, to się tego trzymajmy. Angażując się nadmiernie w pomoc
innym (np poprzez wolontariat) możemy bardzo unieszczęśliwić siebie.
Więc lepiej pomagać na inne sposoby takich instytucjom, a skupić się na
realizowaniu tego, do czego się najlepiej nadajemy i odmawiajmy bez
wyrzutów sumienia i zbytniego przepraszania prośbom, których nie możemy
lub nie chcemy z jakichkolwiek względów spełniać. Ja tego oczekuję też w
stosunku do siebie. I źle bym się czuła, jak bym się dowiedziała, że
ktoś spełniając moją prośbę np. zrezygnował z czegoś ważnego dla siebie.
To jest właśnie asertywność.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl