Teoria względności, czyli molestowanie seksualne
Nie wiem jak na świecie, ale u nas robienie "kariery" przez łóżko jest tak powszechne, jak zajadanie się kurczakiem. Ostatnia sprawa molestowania wyciągnęła ten temat na światło dzienne i strasznie jestem ciekawa tego, jak przebiegnie,do czego doprowadzi.
Molestowanie seksualne to wybitnie jeden ze śliskich tematów, bo jest dalece względny. Romans w pracy, a szczególnie z przełożonym, jest częstym zjawiskiem i znam sama takich wiele. Naprawdę sporo. Historie są bardzo różne. Niektóre kobiety się zakochują, niektóre kobiety robią to z czystym wyrachowaniem. Elementy profitów zawodowych jest po prostu jakimś bonusem. I tak było i będzie. Jedno jest pewne - takie relacje mają krótki żywot, więc czerpane z nich jest co się da,w obie strony. Oczywiście często idą za tym też złamane serca i inne dramaty, nie tylko "żona się dowiaduje". Czy można tego zakazać? Owszem, są firmy, w których są już regulaminy jasno zakazujące takich relacji i wymieniające jasne konsekwencje w przypadku wyjścia na jaw takiej sytuacji. Kary są z reguły dotkliwe, po utratę pracy włącznie.
Co się jednak dzieje, gdy do seksu psychicznie przekonywana jest młoda dziewczyna, która nie chce stracić pracy? Co się dzieje, gdy szef obmacuje, niby przypadkiem? Co się dzieje, gdy słyszy niewybredne "komplementy" na temat swoich "apetycznych cycuszków"? Czy inne, np. dalece wulgarne, albo brzmiące tak, gdy mówi je mężczyzna, który się kompletnie nie podoba, pomijając, że jest przełożonym? A może właśnie nie pomijając? Gdy godzi się na to, bo nie ma odwagi zaprotestować? Są branże, gdzie takie praktyki są normą. Naprawdę normą. Są firmy, gdzie seksualność jest narzędziem pracy czy współpracy. Bardzo mało wysmakowanym, za to dalece prymitywnym. Byłaś hostessą? To wiesz, o czym mówię. Sekretarki też muszą budować sobie politykę, żeby się znajdować w pracy. Im bardziej "usługowe" stanowisko, tym mniejszy szacunek do kobiety, szacunek do jej granic. Niestety to jest fakt i nie wydaje mi się, żeby to się miało zmieniać, bo przeważnie one same się na to ciągle godzą. Czy prawo je ochroni?
Stawianie oporu sprowadza się do opinii drętwej, bez poczucia humoru i z przerośniętym ego, więc dziewczyny w takich sytuacjach po prostu uśmiechają się i przyjmują z możliwą godnością przesadę w spoufalaniu.
Czy istnieje molestowanie mężczyzn? Oczywiście. Bądź przystojny, bądź atrakcyjny, będziesz traktowany tak przedmiotowo, że żadna kobieta by tego nie zniosła. Pewnie o tym wiesz. Hipokryzja względności. Co pozostaje innego, jak wykorzystywanie tego na swoją korzyść, prawda? Jak udawanie, że się nie widzi gotowości, chociaż widzi ją każdy obok.
Seksualność w pracy to zawsze będzie śliski temat. Wygląd, gdy otoczenie wymaga dopieszczenia i dopracowania szczegółów, właśnie po to, aby być idealnym obiektem seksualnym, na zapachu kończąc. Po co?
Lubimy to. Wszyscy.
Kiedyś, dawno temu, gdy byłam młodą dziewczyną (nie wiem, miałam może z 22 lata), jeden z szefów, w jednej z pierwszych poważnych prac, gdzie byłam sekretarką, cholernie przystojny mężczyzna, na dziś ś.p. bo zszedł na zawał w wieku 35 lat, wiele lat temu, co było strasznym szokiem dla nas wszystkich, powiedział mi, widząc, że się zaprzyjaźniam z jednym chłopakiem z podlegającego mu działu zakupów "Dziewczyno zapamiętaj jedno - nigdy nie wchodź w romans w pracy, to się zawsze źle kończy".
Tamten kolega naprawdę był tylko kolegą, bo ja po prostu wszędzie zawsze mam kolegów, ale te słowa i tak były po prostu trafne.
Wiem jedno, jako kobiety, czy mężczyźni, oddzielajmy pracę od emocji podszytych seksualnością. Jeśli coś zaczyna nas przerastać, zmieniajmy to. Nie wiem, czy prawo otworzy jakieś drzwi do regulowania tego, ale może tak. W końcu niektórzy powinni się 3 razy zastanowić, zanim zaczną podrywać, opowiadać sprośne komplementy albo snuć fantazje o potajemnych spotkaniach w hotelach. Uleganie chemii, to decyzja dwojga dorosłych, ale nagabywanie kogoś, bądź uzależnianie przebiegu kariery od tego, czy się z kimś pójdzie do łóżka bądź nie, są praktykami, które powinny kiedyś znaleźć kres. Czy znajdą? Nie sądzę. Dlaczego? Właśnie dlatego, że zawsze będzie gro ludzi, którym to pasuje. Kobiety sypiające ze swoimi szefami naprawdę wiedzą co robią. Jednak, dopóki to jest tak dalece praktykowane i pożądane, to niby co miałoby tego zakazać? Rozsądek i ambicje, które trzeba mieć, żeby w to nie wchodzić, dla dobra swojego i firmy. Dlatego ja akurat rozumiem, gdy organizacja nie życzy sobie takich relacji wśród pracowników. To zawsze szkodzi. Z perspektywy czasu zawsze, gdzie nie spojrzeć.
Mówi się, że w USA osiągnięto granice absurdu, bo podobno mężczyźni boją się prawić kobietom komplementy, a już zupełnie przypadkowych musnąć w windzie... No cóż. Chyba da się przeżyć bez tego, a doceniać szczere komplementy, których będzie mniej, ale będą cenniejsze?
Niech myślą co mówią, robią i vice versa. W pracy szczególnie.
Idąc do pracy powinniśmy wiedzieć, że mamy szanse coś osiągnąć bez wchodzenia w niepasujące nam relacje i to jest elementarne.
Prawo prawem, ale i bez tego zawsze warto powiedzieć "nie", zanim w coś się wejdzie, a nie, gdy to coś przestaje pasować. Tak, da się. Że się coś traci? Hm. Poważnie? Opowiedz mi o tym ;-)
Doskonale wiem, że są firmy, miejsca, gdzie takie problemy nie mają w ogóle racji bytu i brzmią mniej więcej jak relacje z Tybetu, ale wiem też, równie doskonale, że są miejsca, gdzie molestowanie jest tak oczywiste, jak godziny pracy sprawdzane zegarem.Na całą organizację to z reguły jedna osoba powoduje takie standardy.
Większość ludzi jednak wszędzie jest dalece normalna i ma w pracy wyłącznie relacje koleżeńskie/wynikające ze struktury a wszystko inne mają poza nią.
Nie wiem, czy to kultura ludzi, ich dojrzałość, rozwój emocjonalny, klasa, czy wszystko razem. Tak, da się współpracować bez dziwnych dylematów.
Może wiedząc o tym, warto po prostu takich miejsc szukać? Polecam.
Wszelkie zmowy milczenia i ciche akcepty powodują jednak, że przeważnie najbardziej traci sama firma, bo często odchodzą ludzie, którzy mają godność i kwalifikacje, które firmie przydałyby się o wiele bardziej.
Jedno wiem na pewno, jeśli chodzi o slow biznes - w pracy najważniejsze są cele, relacje mają służyć wspólnemu działaniu dla rozwoju firmy. Doskonała atmosfera jest przy tym bardzo ważna, a dziwne relacje zawsze ją zepsują, bo ludzie nie są ślepi.
Więc to, co mogę powiedzieć z całą pewnością w kontekście slow life i slow biznesu - życie zawodowe MUSI mieć zdrowe, czyste podstawy, bo to jeden z filarów szczęścia w życiu.
Gdybym była właścicielem firmy (a kiedyś będę), to będę bardzo zwracała na to uwagę, żeby relacje między ludźmi, miały zdrowe podstawy, a na pewno pilnowałabym, żeby ludzie mogli ze mną rozmawiać w razie problemów i nie wstydzić się, jak to ma obecnie miejsce w wielu firmach. Człowiek, który molestuje podwładne i bym się o tym dowiedziała, po prostu straciłby u mnie pracę.
Nawet, gdyby był dobrym pracownikiem, ba, dobrym znajomym. Chcesz romansu? To nie w pracy, bo to szkodzi firmie.
Punkt.
Wystarczy, że w Polsce jest dość dużo ludzi, na kierowniczych stanowiskach bez elementarnej umiejętności zarządzania kadrą, a chodzących do pracy wyłącznie po to, żeby zarobić, a przy okazji pobawić się w gnębienie ludzi, bądź nadużywanie pseudowładzy. Tacy ludzie szkodzą firmie. Każdej.
Szczerze myślę, że jeśli ktoś jest bardzo zaangażowany w swoją pracę i przychodzi do niej po to, żeby się realizować, to nie ma czasu na romanse i molestowanie, bo jego myśli są zupełnie gdzie indziej. Relacje są zdrowe i jasne. Z dala od dziwnego syfu intryg, plotek i właśnie molestowania czy mobbingu.
To proste.
Tak, są tacy ludzie i takie miejsca i mam nadzieję, że kiedyś tak będzie, że to będzie standardem, a jak ktoś chce innych rozwiązań, to będzie musiał je sobie mozolnie budować, na swoim, ze swoim małym haremem. Niech każdy ma czego chce. Kultura środowiska pracy to jeszcze w Polsce dzicz, ale naprawdę mocno się zmienia i takich miejsc, gdzie molestowanie nie ma prawa zaistnieć jest coraz więcej. I tak już pewnie będzie.
W sumie cieszę się, że ostatnio jest tak wiele tematów, które mają szansę zmieniać to, co w naszej rzeczywistości jest skostniałe i zacofane. A że to budzi sprzeciw? Zawsze, każda zmiana go budzi.
Molestowanie seksualne to wybitnie jeden ze śliskich tematów, bo jest dalece względny. Romans w pracy, a szczególnie z przełożonym, jest częstym zjawiskiem i znam sama takich wiele. Naprawdę sporo. Historie są bardzo różne. Niektóre kobiety się zakochują, niektóre kobiety robią to z czystym wyrachowaniem. Elementy profitów zawodowych jest po prostu jakimś bonusem. I tak było i będzie. Jedno jest pewne - takie relacje mają krótki żywot, więc czerpane z nich jest co się da,w obie strony. Oczywiście często idą za tym też złamane serca i inne dramaty, nie tylko "żona się dowiaduje". Czy można tego zakazać? Owszem, są firmy, w których są już regulaminy jasno zakazujące takich relacji i wymieniające jasne konsekwencje w przypadku wyjścia na jaw takiej sytuacji. Kary są z reguły dotkliwe, po utratę pracy włącznie.
Co się jednak dzieje, gdy do seksu psychicznie przekonywana jest młoda dziewczyna, która nie chce stracić pracy? Co się dzieje, gdy szef obmacuje, niby przypadkiem? Co się dzieje, gdy słyszy niewybredne "komplementy" na temat swoich "apetycznych cycuszków"? Czy inne, np. dalece wulgarne, albo brzmiące tak, gdy mówi je mężczyzna, który się kompletnie nie podoba, pomijając, że jest przełożonym? A może właśnie nie pomijając? Gdy godzi się na to, bo nie ma odwagi zaprotestować? Są branże, gdzie takie praktyki są normą. Naprawdę normą. Są firmy, gdzie seksualność jest narzędziem pracy czy współpracy. Bardzo mało wysmakowanym, za to dalece prymitywnym. Byłaś hostessą? To wiesz, o czym mówię. Sekretarki też muszą budować sobie politykę, żeby się znajdować w pracy. Im bardziej "usługowe" stanowisko, tym mniejszy szacunek do kobiety, szacunek do jej granic. Niestety to jest fakt i nie wydaje mi się, żeby to się miało zmieniać, bo przeważnie one same się na to ciągle godzą. Czy prawo je ochroni?
Stawianie oporu sprowadza się do opinii drętwej, bez poczucia humoru i z przerośniętym ego, więc dziewczyny w takich sytuacjach po prostu uśmiechają się i przyjmują z możliwą godnością przesadę w spoufalaniu.
Czy istnieje molestowanie mężczyzn? Oczywiście. Bądź przystojny, bądź atrakcyjny, będziesz traktowany tak przedmiotowo, że żadna kobieta by tego nie zniosła. Pewnie o tym wiesz. Hipokryzja względności. Co pozostaje innego, jak wykorzystywanie tego na swoją korzyść, prawda? Jak udawanie, że się nie widzi gotowości, chociaż widzi ją każdy obok.
Seksualność w pracy to zawsze będzie śliski temat. Wygląd, gdy otoczenie wymaga dopieszczenia i dopracowania szczegółów, właśnie po to, aby być idealnym obiektem seksualnym, na zapachu kończąc. Po co?
Lubimy to. Wszyscy.
Kiedyś, dawno temu, gdy byłam młodą dziewczyną (nie wiem, miałam może z 22 lata), jeden z szefów, w jednej z pierwszych poważnych prac, gdzie byłam sekretarką, cholernie przystojny mężczyzna, na dziś ś.p. bo zszedł na zawał w wieku 35 lat, wiele lat temu, co było strasznym szokiem dla nas wszystkich, powiedział mi, widząc, że się zaprzyjaźniam z jednym chłopakiem z podlegającego mu działu zakupów "Dziewczyno zapamiętaj jedno - nigdy nie wchodź w romans w pracy, to się zawsze źle kończy".
Tamten kolega naprawdę był tylko kolegą, bo ja po prostu wszędzie zawsze mam kolegów, ale te słowa i tak były po prostu trafne.
Wiem jedno, jako kobiety, czy mężczyźni, oddzielajmy pracę od emocji podszytych seksualnością. Jeśli coś zaczyna nas przerastać, zmieniajmy to. Nie wiem, czy prawo otworzy jakieś drzwi do regulowania tego, ale może tak. W końcu niektórzy powinni się 3 razy zastanowić, zanim zaczną podrywać, opowiadać sprośne komplementy albo snuć fantazje o potajemnych spotkaniach w hotelach. Uleganie chemii, to decyzja dwojga dorosłych, ale nagabywanie kogoś, bądź uzależnianie przebiegu kariery od tego, czy się z kimś pójdzie do łóżka bądź nie, są praktykami, które powinny kiedyś znaleźć kres. Czy znajdą? Nie sądzę. Dlaczego? Właśnie dlatego, że zawsze będzie gro ludzi, którym to pasuje. Kobiety sypiające ze swoimi szefami naprawdę wiedzą co robią. Jednak, dopóki to jest tak dalece praktykowane i pożądane, to niby co miałoby tego zakazać? Rozsądek i ambicje, które trzeba mieć, żeby w to nie wchodzić, dla dobra swojego i firmy. Dlatego ja akurat rozumiem, gdy organizacja nie życzy sobie takich relacji wśród pracowników. To zawsze szkodzi. Z perspektywy czasu zawsze, gdzie nie spojrzeć.
Mówi się, że w USA osiągnięto granice absurdu, bo podobno mężczyźni boją się prawić kobietom komplementy, a już zupełnie przypadkowych musnąć w windzie... No cóż. Chyba da się przeżyć bez tego, a doceniać szczere komplementy, których będzie mniej, ale będą cenniejsze?
Niech myślą co mówią, robią i vice versa. W pracy szczególnie.
Idąc do pracy powinniśmy wiedzieć, że mamy szanse coś osiągnąć bez wchodzenia w niepasujące nam relacje i to jest elementarne.
Prawo prawem, ale i bez tego zawsze warto powiedzieć "nie", zanim w coś się wejdzie, a nie, gdy to coś przestaje pasować. Tak, da się. Że się coś traci? Hm. Poważnie? Opowiedz mi o tym ;-)
Doskonale wiem, że są firmy, miejsca, gdzie takie problemy nie mają w ogóle racji bytu i brzmią mniej więcej jak relacje z Tybetu, ale wiem też, równie doskonale, że są miejsca, gdzie molestowanie jest tak oczywiste, jak godziny pracy sprawdzane zegarem.Na całą organizację to z reguły jedna osoba powoduje takie standardy.
Większość ludzi jednak wszędzie jest dalece normalna i ma w pracy wyłącznie relacje koleżeńskie/wynikające ze struktury a wszystko inne mają poza nią.
Nie wiem, czy to kultura ludzi, ich dojrzałość, rozwój emocjonalny, klasa, czy wszystko razem. Tak, da się współpracować bez dziwnych dylematów.
Może wiedząc o tym, warto po prostu takich miejsc szukać? Polecam.
Wszelkie zmowy milczenia i ciche akcepty powodują jednak, że przeważnie najbardziej traci sama firma, bo często odchodzą ludzie, którzy mają godność i kwalifikacje, które firmie przydałyby się o wiele bardziej.
Jedno wiem na pewno, jeśli chodzi o slow biznes - w pracy najważniejsze są cele, relacje mają służyć wspólnemu działaniu dla rozwoju firmy. Doskonała atmosfera jest przy tym bardzo ważna, a dziwne relacje zawsze ją zepsują, bo ludzie nie są ślepi.
Więc to, co mogę powiedzieć z całą pewnością w kontekście slow life i slow biznesu - życie zawodowe MUSI mieć zdrowe, czyste podstawy, bo to jeden z filarów szczęścia w życiu.
Gdybym była właścicielem firmy (a kiedyś będę), to będę bardzo zwracała na to uwagę, żeby relacje między ludźmi, miały zdrowe podstawy, a na pewno pilnowałabym, żeby ludzie mogli ze mną rozmawiać w razie problemów i nie wstydzić się, jak to ma obecnie miejsce w wielu firmach. Człowiek, który molestuje podwładne i bym się o tym dowiedziała, po prostu straciłby u mnie pracę.
Nawet, gdyby był dobrym pracownikiem, ba, dobrym znajomym. Chcesz romansu? To nie w pracy, bo to szkodzi firmie.
Punkt.
Wystarczy, że w Polsce jest dość dużo ludzi, na kierowniczych stanowiskach bez elementarnej umiejętności zarządzania kadrą, a chodzących do pracy wyłącznie po to, żeby zarobić, a przy okazji pobawić się w gnębienie ludzi, bądź nadużywanie pseudowładzy. Tacy ludzie szkodzą firmie. Każdej.
Szczerze myślę, że jeśli ktoś jest bardzo zaangażowany w swoją pracę i przychodzi do niej po to, żeby się realizować, to nie ma czasu na romanse i molestowanie, bo jego myśli są zupełnie gdzie indziej. Relacje są zdrowe i jasne. Z dala od dziwnego syfu intryg, plotek i właśnie molestowania czy mobbingu.
To proste.
Tak, są tacy ludzie i takie miejsca i mam nadzieję, że kiedyś tak będzie, że to będzie standardem, a jak ktoś chce innych rozwiązań, to będzie musiał je sobie mozolnie budować, na swoim, ze swoim małym haremem. Niech każdy ma czego chce. Kultura środowiska pracy to jeszcze w Polsce dzicz, ale naprawdę mocno się zmienia i takich miejsc, gdzie molestowanie nie ma prawa zaistnieć jest coraz więcej. I tak już pewnie będzie.
W sumie cieszę się, że ostatnio jest tak wiele tematów, które mają szansę zmieniać to, co w naszej rzeczywistości jest skostniałe i zacofane. A że to budzi sprzeciw? Zawsze, każda zmiana go budzi.