Slow and marketing and all that jazz

Ktoś mnie ostatnio zapytał, jak to jest z tym byciem slow (czyli dla mnie szczęśliwym, ale to po prostu wyższy level, bo bycie szczęśliwym nie wyklucza negatywnych emocji i odczuwam je jak każdy człowiek w miarę zrównoważony), ale też bardziej szczegółowo można dodać, że być slow, znaczy być w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu.
Jak Gandalf, czarodziej, który przychodzi nie za wcześnie i nie za późno, ale dokładnie wtedy, kiedy powinien.




Wiem, niezłe. 

Po ludzku: Nie mam poczucia niedoczasu, nie mam tej paniki w oczach " o borze, jak późno, aaaaaaa" i patrzę z politowaniem na tych biednych zagonionych ludzi. No ale co kto lubi. Jak wiadomo, dla niektórych stan niedoczasu jest dowodem czegoś ważnego w życiu. Nie mam pojęcia czego, ale tak podobno jest. Jak człowiek mówi, że mu brakuje doby, roku, dnia, to jest podobno dobrze. Nie wiem. Nie mam tak. Dla mnie wygląda na zaszczutego i sfrustrowanego i tyle, ale każdy ma swoje definicje.

Albo też nie tracę czasu na czekanie. Znasz ten typ ludzi, którzy na wszelki wypadek będą godzinę przed czasem? No to nie ja. Przeze mnie szybciej wstrzymają odlot samolotu. Chociaż nie zdarzyło mi się do tego dopuścić, po prostu jestem na tzw. ostatnią chwilę. Czyli tę właściwą.
To działa.
Ej, nie trać swojego czasu na czekanie. Marnujesz go. A potem mówisz, że go nie masz. Hm.

Jak gdzieś gonisz, to dla mnie jesteś wyłącznie źle zorganizowany.
I nie, nie jesteś slow, jeśli nie gonisz, bo nic nie robisz i nie masz celów ani zadań.
Jak gdzieś siedzisz i czekasz długo przed czasem, to też jesteś źle zorganizowany.
Tak na marginesie, studencki kwadrans nie jest niczym złym.

Albo jak umawiasz spotkanie? Bądź zapobiegliwy. Daj sobie widełki. Np. między 11-12. Nie umawiaj się na 11:15 bo to tylko niepotrzebny stres. Nie, nie mówię o umówionej wizycie w urzędzie, no myśl.
Ale poza tym, unikaj budowania stresu.

Ludzie często sami się nakręcają, bo wsadzą się do pudełka "punktualności" i dostają szału, że świat nie chce im się do tego pudełka wpasować.
Są rzeczy, które trwają ile trwają. Co można przyspieszyć to można, czego nie, tego nie. Na dziś. Możesz sobie usprawniać życie, nie utrudniając go. Serio.
So simple like that.

A jeszcze jedna sprawa.
Ten przeklęty marketing.





Ludzie, którzy psioczą na marketing, reklamy, i cały ten świat. Proszę Państwa, jako marketingowiec, mam wam do pokazania jeden z palców mojej zgrabnej dłoni. Dlaczego? Bo bez nas byście nie wiedzieli, czego szukacie, na jakie cechy zwracać uwagę. Jak się poruszać o świecie. Jak się skończysz śmiać, matołku, to popatrz na to z odpowiedniej perspektywy.
Bez marketingu, bez reklamy, bez handlu i zachwalania siedziałbyś w jaskini.
Dlaczego o tym piszę? Bo bezmyślność krytyki mojego świata jest niebywała. Sama czasami na tym blogu pokazuję jakieś mechanizmy, to, z czym spotykamy się na co dzień, co jest naszą rzeczywistością. Oceniam to, opisuję, ale dlatego, że jestem też konsumentem. I mam pełną świadomość, że kupuję rzeczy, które mają markę, czyli co? Czyli zadziałał marketing. Nieważne, czy sama reklama, czy marketing szeptany (koleżanka mi poleciła, albo zobaczyłam u kogoś na blogu). To wszystko, wszyyyyyyystko, każde wspomnienie o jakimś produkcie, usłudze, jest marketingiem. Nieważne, czy odpłatnie, czy nie. Ba, jak opisujesz jakieś miejsce, w którym byłeś, to to jest marketing. Nie wiesz o tym? No niemożliwe, przecież wiesz wszystko.

Czy mnie się wszystko podoba? Tak. Nawet jak mogę coś skrytykować, to podoba mi się, że mam co i mam wiedzę "jak". Bez marketingu, mechanizmów, reklam, trzeba by go było i tak wymyśleć. Każdy nasz wybór jest działaniem wkodowanych przekonań.
To, że np. lubisz kolor czerwony, wynika z tego, że kiedyś przeczytałaś, że jest on seksowny i symbolizuje pewność siebie i ognisty temperament i chcesz być tak postrzegana. To, że lubisz kolor szary, to tylko dlatego, że jest on klasycznie elegancki i wyniosły. Czarny, to samo, ale i kolor żałoby. No i czarny niby wysmukla. Nie wiem kogo, bo jak ktoś ma ostrą nadwagę, to żadna czerń tego nie zmieni, ale ok. Albo ta czystość bieli. Mhm. W Indiach kolor żałoby. Łosiu. Marketing to po prostu doskonałe (mniej lub bardziej) wykorzystywanie symboliki. Tych wszystkich badań, które nas szufladkują. Pływamy po powierzchni.

Magia marki. Hehe, pokaż laikowi bransoletkę od Tiffany. Wspomnij o wczasach na Malediwach. Pochwal się dyplomem z Harvardu, albo designerskim telefonem od Diora. Nie wie o czym mówisz? Jak go ocenisz? Tak, jak jest zbudowany twój system wartości. Wartości marek, które budują twoją wartość.  I tu się masz - zawsze coś będzie wartościowe.
Marketing.
To wszystko marketing.
On w twoich oczach się nie zna, ty w jego jesteś szpanerem. Ale spokojnie, on będzie szpanował czymś innym. Nie ma mocnych. Jest w tej sieci jak każdy. Każdy pod każdą długością i szerokością geograficzną. Wszyscy czegoś chcą.
A marketing jak ta Kleopatra, alb jak ten Cezar leży na szezlongu i się uśmiecha. Bastard, ale jak go nie kochać ;-)

Drogie dzieci świata, marketing jest jak pieniądz, albo jak miłość. Nie jest dobry, ani zły.
Tylko od nas zależy, jak do niego podchodzimy.
Ale zastanów się, zanim skrytykujesz ludzi, którzy za tym stoją.
Wśród nich jestem ja i kocham to, co robię, bo to jest dobre, bo to jest po prostu pyszne. Gdyby nie marketing świat byłby nieznośny. I nudny. Paskudnie nudny.

I zapamiętaj też, że dobra reklama jest sztuką. Dziś dzięki marketingowi poznajemy bliżej świat sztuki i to właśnie marketing otwiera drzwi wielu artystom.
Jeśli masz jednak poczucie przesytu, to widocznie za dużo w tym siedzisz i nie dajesz sobie od tego odpocząć, albo nawet zatęsknić.
A to już jest przesyt informacji. Zacznij być slow - odłącz się, odpocznij, chilluj.
Zresetuj się i nie myśl tyle, do cholery. Nie ogarniasz, wkurzasz się, zaczynasz płakać i po co ci to? Zostaw. Odpocznij.

Układaj życie jak puzzle. Nie bluzgaj na wszystko w około, bo tego nie rozumiesz i się wiecznie czujesz oszukany, tylko naucz się w tym pływać, zamiast walić głową w ściany. I układaj sobie swoje zdanie o tym, ale nie twórz jakieś paranoi, bo skończysz z poglądem, że świat się sprzedał. Idiotyzm. Dlaczego? Bo nikt by go nie chciał kupić. Pora się ogarnąć. Sprzedajni są wszyscy, sprzedajny nie jest nikt. Kwestia podejścia. Podchodź do tego z CIEKAWOŚCIĄ a nie dzidą.

Marketing jest jedną z najfajniejszych dziedzin współczesnego świata,  stworzoną na dorobku całych stuleci ludzkości.
Jak slow life.  Nowoczesność, technologie, to wszystko ma nam ułatwiać życie, wystarczy to zobaczyć ;-)

Z kubkiem kakao wchodzimy wślizgiem w tydzień.
Yeeeaaaah. Hm.


Chicago. Mrau.

Komentarze

  1. Marzena! Przepraszam, że tutaj ... ale tak wypadło jakoś. Ni kupy się to nie trzyma - ale zajrzyj na ,,drugi koniec'' Polski :D
    Odkryłam niedawno.
    Podsyłam.
    Mnie urzekła.
    http://365agni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. O! a tak na to nigdy nie patrzyłam. chociaż, marketing od strony programowania w ludziach odruchów bardzo mnie ciekawi i bawi. zauważyłam że im dłużej jestem w sprzedaży, tym rzadziej daję się zmanipulować i tym więcej osób mówi a może złóż CV u nas? a mnie kojarzy to się ze stresem, cyferkami i targetami. a tu czytam Ciebie i uśmiecham się, Ty tak lubisz swoją pracę jak ja lubię być o siódmej rano na oddziale.. ojj tęsknię za tym. Ale jutro w pracy zastosuję się do Twoich wskazówek,taki o eksperyment zrobię!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl