Ćwierkanie

Długi weekend majowy się kończy, a ja właściwie nie pochillowałam. Zero grilla. Zero leżaczka na słonku. Przez te dni właściwie mijałam się z M., który gdzieś podróżował i wrócił posiniaczony od paint balla. Sadyzm. Masochizm. Też chcę.

 (...)

Stoimy na światłach. Obok bmw 5 na holenderskich blachach. Ja w transie uskuteczniam nieprzerwanie "ona tu jest i tańczy dla mnie" do ścieżki z tomorrowland. M. rzuca "dziecko do ciebie macha". Wychylam się, nie przestając tańczyć. Faktycznie. Na tylnym siedzeniu bmw siedzi chłopczyk i macha do mnie z uśmiechem. Odmachuję. Zatęskniłam za Holandią. Chcę znowu odwiedzić Amsterdam.

(...)


Trafiłyśmy z MojąTrawą (która nadal uzależnia) we wspólną lukę w czasoprzestrzeni, zsynchronizowałyśmy się i wystrzeliłyśmy na tweetup. Zaprawdę powiadam Wam: Twitter istnieje i nie jest globalnie globalnym botem. Niniejszym obalam mit. Idźcie i twittujcie. I chodźcie na tweetupy. 

Moja porada: jak chcesz złamać krępującą ciszę, albo nie wiesz, co powiedzieć, to zacznij wiązać buty. To lepsze niż wątek pogody. 


slow life by marzena


Wittamina rozszyfrowała w pierwszych minutach, że mój e-papieros to dyktafon. Kumulacja zajebizmu. Odpowiednia energia. Pyszne ciasto, które pasowało mi nawet do wina. Ludzie, którym religia zabrania jeść pizzę. Łapówki i szminki. Instalacje wykonywane kawą latte. Inicjacja zakładania konta na żywo. Przy nas. Dżizas. I te papużki faliste, które do mnie mówiły. Psychodeliczne doznania.Padł mi telefon. Gdy samotnie wyruszyłam na poszukiwanie bankomatu na monciaku, ludzie mówili mi przy każdym nieczynnym "idź w stronę molo. tam jest czynny. dasz radę. nie poddawaj się". Doszłam. Wróciłam. Dochodziła północ. Albo 22ga. Nie wiem, nie noszę gotówki. Jestem jak z reklamy Visa card. Bezcenna. Też. Nie o to mi chodzi. Dobra. Koniec. Spotkanie było  przefajne. Serio :-)
Na marginesie: na spotkanie facebookowiczów bym nie poszła. Twitter to inna jakość.


(...)

Wypad do Los Sopotos. Coś jest w tamtejszym powietrzu. 




 Dzięki K, dowiedziałam się, że koło Przystani jest wędzarnia ryb. Szok i szczęście. W końcu nowe źródło. Dzień zbiorowego wymyślania nazwy dla bardzo ważnej firmy. Ważnej, bo będzie początkiem początkiem życia jednej ważnej dla mnie kobiety. Dopinanie szczegółów. Pomagamy wszyscy. Oj jest napięcie, ale pozytywne. Racjonalizm tam, gdzie jest potrzebny, jak w kwestiach prawnych i księgowych, ale ja jestem marketingowcem. Pomagam rozłożyć skrzydła. Mam nadzieję, że to będzie wszystko takie, jakie może i powinno być. X. lat doświadczenia powinno dać efekty. Bardzo jej tego życzę.


(...)

Początek sezonu. Slow orbitowanie on. 


Bycie gościem w domu. Wiele nowych wątków. Czas pokaże resztę.

Wieczorny chill out. Wyciszam się. Tonuję myśli. Z lekkim uśmiechem. 

Majówka. So what?