Zanim się rozbierzesz
Dla kogo się ubierasz?
Ostatnio znajomy powiedział, że badania dowiodły, że kobiety ubierają się dla innych kobiet. Tak, nic nowego. Takie wyniki osiągają od lat. I będą zawsze, bo tak pewnie są skonstruowane pytania.
Tłumaczę i objaśniam, o co chodzi.
Kobiety robią na sobie wzajemnie wrażenie detalami. Niuansami. Szczegółami. Kobiety oceniają się wzajemnie po tychże detalach. Ba, niektóre marzą o tym, żeby inne je naśladowały. Samice alfa świata mody. Blogosfera jest często ich naturalnym środowiskiem.
Faceci ogarniają nas całościowo.
Facet nie zauważy raczej specjalnie nowej sukienki, nie pochwali fasonu, koloru, nie zapyta o markę czy materiał. Jeśli to robi, to grzecznościowo. Jemu jest to obojętne. On zauważy, że ładnie wyglądasz. Sam raczej nie pomyśli "ciekawe, jak ja bym wyglądał w takich spodniach?". Bliżej mi do faceta w podejściu do oceny kobiet.
Kiedy facet zauważy nasz strój?
W innym momencie i w inny sposób niż koleżanki, inne kobiety. I to prawda. Babcia mi zawsze mówiła, żebym nie doradzała się koleżanek w kwestii wyglądu. Mam znaleźć swój styl i się go trzymać. I tak robię od kiedy pamiętam. Nie chadzam z koleżankami na zakupy. Albo z facetem, albo sama. I nie doradzam też koleżankom. Jestem jak facet w tym względzie.
W innym momencie i w inny sposób niż koleżanki, inne kobiety. I to prawda. Babcia mi zawsze mówiła, żebym nie doradzała się koleżanek w kwestii wyglądu. Mam znaleźć swój styl i się go trzymać. I tak robię od kiedy pamiętam. Nie chadzam z koleżankami na zakupy. Albo z facetem, albo sama. I nie doradzam też koleżankom. Jestem jak facet w tym względzie.
I to działa. Na mnie.
Mężczyznom albo się podobamy, albo nie. Zauważyłam, że jak facet jest zafascynowany kobietą, to nie zwróci uwagi na jej brzydkie buty, albo rajstopy czy kolor bluzki. On zauważy, że ma fajne nogi, a bluzka ładnie podkreśla jej wdzięki, albo spódnica zgrabnie porusza się na biodrach, gdy kobieta idzie. Że spódnica w dziwne kwiatki? Hm. A poza tym, to ona jest cała boska. Faceci z reguły się nie znają na detalach modowych. Serio. I słusznie.
Oczywiście zdarzają się wyjątki.
Nie wszyscy są gejami, chociaż to faktycznie lekko zaskakujące zjawisko, bo raczej rzadko spotykane. Może i dobrze, bo to temat dość szybko nużący.
Wracając do pytania. Dla kogo się ubieramy? Ja uważam, że dla siebie. Naprawdę.
Korzystamy z dobrodziejstw mody dla siebie. To jak wszystkie inne gadżety. Robi dobrze albo szkodzi nam, w ostatecznym rachunku.
I jeszcze jedno.
Na to, jak naprawdę w czymś wyglądamy wpływa w 100% nasze samopoczucie. Możemy być odbierane przez facetów pozytywnie w najmniej przewidywalnej sytuacji. Przez inne kobiety także. Dlaczego? Bo to nas(z)trój. Nie oszukamy siebie.
Masz duże lustro? Popatrz. Zauważ wszystko, co stanowi w tym momencie twój wygląd. Nie patrz na detale. Popatrz na siebie. Całą. Naturalność, "zrobienie", seksowność czy bylejakość w dresie albo po prostu nagość. Popatrz jak kobieta i jak mężczyzna. Zauważ te różnice. Możesz się zaśmiać, gdy zrozumiesz, kiedy możesz się podobać i dlaczego. Wiesz kiedy? Gdy popatrzysz na siebie z satysfakcją i akceptacją. Owszem, widzisz jakieś niedoskonałości, ale nie pozwalasz, żeby zaburzyły samoakceptację. Trudne? Niemożliwe? Skoro tak uważasz... A może właśnie oczywiste? Mam nadzieję. Pracujesz nad sobą? Super. Ale najpierw się zaakceptuj. Inaczej wpadniesz w ciąg skupiania na tym życia. Szkoda mi ludzi, którzy odmawiają sobie jedzenia, bo dieta. Rozumiem, że przekroczyli jakąś granicę i muszą do niej wrócić. Z drugiej strony ja sama nie wszystko mogę zjeść i nie wszystko chcę, nie wszystko mi smakuje, więc równie dobrze mogę powiedzieć, że też jestem na diecie. Tak, wszyscy jesteśmy na jakiejś diecie. Tajemnica zdradzona. Pocieszająca, prawda? :-)
Mamy ciepłe dni i znowu na ulicach widzę błędy dziewczyn i kobiet w każdym wieku. Błędy, które skupiają całą uwagę, odciągają ją od reszty. Od istoty.
Uwaga! Dziewczyno:
1. Nie garb się. No wyprostuj plecy, podnieś głowę, wyciągnij szyję. Nie kul się, jak żółw w skorupie.
2. Masz buty na obcasach? Gratuluję. Pierwszy ważny punkt zaliczony. Teraz ten drugi: naucz się w nich chodzić. Naucz się balansować ciałem, przede wszystkim: nie wyrzucaj ciała do przodu. O tak: \ Ta kreska to większość kobiet na obcasach. Skąd wiem? Bo to jest genialnie widoczne na przejściu do pieszych. Jako kierowca mam inną percepcję.
Naucz się chodzić na obcasach. Koniecznie.
Masz problem? Stopniuj wysokość butów. Przecież nie musisz zaczynać od najwyższych. I tu też dość ważna sprawa. Dobór obcasa naprawdę jest ważny. Nie zapomnę kobiety, wagi mocno ciężkiej, idącej z trudem na cienkiej 10tce, wyginającej się pod ciężarem właścicielki. Karykaturalność obrazu? Bezgraniczna. Ba, kobieta szła z koleżanką. Co zrobi inna kobieta w takiej sytuacji? No właśnie. Tyle w temacie.
Pomyśl, że obcas ma ci służyć, a nie szkodzić. Popatrz, jak wygląda cała sylwetka, twoje nogi, stopy, jak reaguje ciało, gdy idziesz. Chodzenie na obcasach to przyjemność. Dla oka też, ale dla kobiety idącej na obcasach przede wszystkim. Znajdź ją.
Pod kątem wyglądu kupuj buty, gdy już wiesz, jakie ci pasują. Bądź wymagająca wobec nich.
Ubieramy się dla siebie.
Wrażenie innych, to już kwestia ich gustu.
Przede wszystkim trzeba mieć własny gust.
Osobowość? Jasne. Strojem ją w końcu także wyrażamy.
Garbieniem się i koślawym chodzeniem na obcasach także.
Piękna, chodź otworzymy szkołę łażenia na obcasie! :)
OdpowiedzUsuńOtwieraj, będę ambasadorką ;-)
Usuń