Imbir vel ginger, czyli grzej się od środka


Zimno, prawda? Nie. Nieprawda, bo najlepsze dopiero przed nami. Ja nie mam zamiaru się temu poddawać (jak co roku), dlatego podaję tajną wiedzę, która działa i piszę to bez kataru i przeziębienia, na dowód skuteczności ;-)

Każdą wolną chwilę spędzam na zajęciach (do salsy dołączył stretching i trening funkcjonalny, ale dołączy też zumba. Czuję flow ;-), ale nie omieszkam przypomnieć o najważniejszym: profilaktyce, bo pora przeziębień nadeszła wielkimi krokami i szkoda by było poddać się im. Sięgamy więc po najlepsze, najstarsze i najskuteczniejsze metody. Nie, jeszcze nie jest za późno, nawet dla tych, których już "bierze".

Najważniejszy oręż: rozgrzewamy się od środka. Mądrość pięciu przemian teraz jest nam najbardziej potrzebna.
Najważniejsze narzędzie: imbir (znany jako ginger)

Dokładnie. Pijemy i zjadamy go we wszystkich postaciach. Nie można przedawkować, więc sobie nie żałujemy.

Ja osobiście piję herbatę imbirową. 


Gotuję przez 2-3 minuty 2-3 łyżeczki imbiru mielonego (to dużo, można zacząć od 1/2 łyżeczki). Wlewam do kubka ze Starbucksa i jadę do pracy. Tak, smak jest specyficzny. Można dodać łyżeczkę miodu. Herbata ta jest bardzo mocno rozgrzewająca i do wiosny bardzo często będzie mi towarzyszyć na zmianę z gotowaną kawą z imbirem i kardamonem (2-3 łyżeczki kawy mielonej gotujemy, dodajemy szczyptę kardamonu i łyżeczkę imbiru, można dodać też szczyptę chilli).

Drugim sposobem jest po prostu zalanie wrzątkiem łyżeczkę (albo ile kto lubi) świeżo utartego korzenia imbiru. Plusem jego specyficzny, cytrynowo-limonkowy posmak. Lubię go, ale jest naprawdę delikatny. 

Na marginesie: imbir ma wiele właściwości leczniczych i TU . Zawsze dobrze mieć go w domu pod różnymi postaciami. Osobiście poza korzeniem (czasami sięgam po świeży), mam też mielony (nie ma przepisu bez imbiru) i w kapsułkach (doskonały na trawienie). Do tego lubię też gotowe mieszanki herbat, zawierające w składzie imbir. Jest ich na rynku coraz więcej. 


Masz już katar? Zagotuj imbir z tymiankiem i szczyptą lukrecji. Popijaj i poczuj się lepiej.

Pokochaj imbir. To Twój największy sprzymierzeniec na jesień i zimę.
 
Życzę porządnego, wewnętrznego rozgrzania i dużo energii :-)

PS. Od miesiąca nie rozstaję się z rutyną (albo raczej rutozydem), połączona z nią witamina C też jest ważna. Wiadomo. Działa? No działa, działa. Jednak imbir to podstawa.

O miodzie i propolisie przypomnę przy tej okazji, chociaż to jest akurat aktualne przez cały rok. 


 

Komentarze

  1. Zumba to moje uzależnienie. Gdyby była w grafiku siłowni raz w tygodniu, zaczęłabym zabijać chyba ;) Życzę Ci, żebyś znalazła czas na wszystkie swoje zajęcia-pasje.
    Herbatę imbirową znałam w innej wersji, w wersji lekarstwa... niedobrego. Kubek, łyżka imbiru mielonego, trochę kostki rosołowej, wrzątek. Smak trzeba polubić, ale gardło podziękuje za powrót do kondycji. A że jestem zdrowa, choć trochę zmarznięta (ale jak pięknie ta jesień pachnie!) - rano po przeczytaniu Twojego posta zrobiłam sobie kawę z mielonym imbirem i miodem. Przyjemnie piecze w gardło :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl