Agent specjalny, droga do sukcesu


Wiesz dlaczego polacy tak niebywale rzadko robią światowe kariery? Zgadnij.





Bo mają nieodpowiednich agentów. Zajmują się nimi amatorskie agencje bez możliwości i wpływów. Wielu agentów udaje agentów po to, żeby zrobić z siebie celebrytów na plecach swoich podopiecznych. Szkodzą tym sobie i  im.

Popatrz na gwiazdy światowego kalibru. Mają tak profesjonalne wsparcie, tak silne plecy w postaci swoich agencji i agentów, że aż trzeszczy. I tak to powinno wyglądać. 

Artyści miewają różną wrażliwość i umiejętności. Nie każdy, kto ma jakiś talent musi być jednocześnie błyskotliwym mistrzem nawiązywania kontaktów, autopromocji i wykorzystywania ich z gracją bezproblemowo, niektórzy, większość, potrzebują wsparcia.
Nie każdemu charyzma przynosi to, czego  się po niej spodziewamy. Potrzeba kogoś mocnego obok. Często w życiu charyzma potrzebuje odpowiedniego tła i okoliczności. Dlatego na świecie są agencje i agenci, którzy mają odpowiednie kontakty, cynki i informacje, dzięki którym ich podoopieczni są tam, gdzie powinni być, żeby poznać kogo trzeba, zrobić co trzeba i zaistnieć jak trzeba. Od tego są agenci w bardzo wielu profesjach. To ludzie, o których wiemy (na pewno powinniśmy wiedzieć, że są. Są jak biznesowe i nie tylko anioły stróże. Wiedzą, że ktoś szuka czegoś, kogoś i natychmiast wysyłają tam swojego utalentowanego poopiecznego. Dzięki agentom poznają się ci, którzy mają się poznać. Ktoś decyzyjny poznaje czyjeś działanie.

Dlaczego znamy gwiazdy amerykańskie? Czym różnią się od reszty świata? Tym, czym różni się każdy produkt, który wypływa w świat z USA - doskonałym PR, marketingiem i przede wszystkim - stojącymi za nimi agencjami i agentami. Mam wrażenie (chciałabym się mylić  - taki żart), że amerykańscy agenci są najlepsi na świecie. Oni naprawdę rozumieją, że sukces ich podoopiecznych jest ich sukcesem. Zauważam, że jest coraz więcej polskich firm, które uderzają od razu na amerykański rynek. I co? I doskonale im idzie, bo robią to w american way. Profesjonalnie, perfekcyjnie i bez kompleksu i prowizorki.
Przyznam, że pracując w firmie o międzynarodowym zasięgu (nie pierwszej), widzę to zbyt dobrze. Amerykański czy niemiecki perfekcjonizm. Żałuję, że nie polski, ale fajnie, że jednak ci, którzy to rozumieją, sięgają szczytów. Mamy wiele, wiele przykładów w różnych dziedzinach. I co mnie bardzo cieszy - ci z nas, którzy to rozumieją i wiedzą, zamiast uciekać na stałe z kraju przenoszą to po prostu jako wzorce na polski grunt. Powoli.

Tak samo jak w sztuce, działa to w biznesie.

W życiu jest tak, że każdy z nas miewa takiego agenta, kogoś kto poleci, kogoś kto podpowie, czasami my nim jesteśmy, na jakąś skalę - zależy jak spojrzeć. Ja zawodowo nie narzekam. Mam zbudowaną markę, nad którą nieustannie pracuję, ale daje mi ona dziś już znaczny stopień samozadowolenia. Czy stoją za nią jakieś osoby? Oczywiście. Niezmiernie wiele rad i wsparcia okazuje się dla mnie bezcennych. Nieustannie  rozwijam się sama.
Niezmiernie ważne jest też, gdy ktoś w nas wierzy. Ja mam takich osób kilka. Są odpowiednikami agentów. Z resztą nie tylko zawodowo takie osoby są ważne.
Niemniej, gdybym miała akurat inne talenty, które wymagają wsparcia agencji, to na pewno uderzałabym na zachód. Czemu  o tym piszę?

Bo nasz kraj nie pozwala rodzić się światowym gwiazdom, nie pozwala im się tu wykluwać od razu na światową skalę. Nasze gwiazdy są zamknięte  w klatce zaścianka. Niestety. Czucie się wielkim na skalę tak bardzo lokalną jest tylko efektem niewłaściwego PR i nieodpowiednich agencji obok. Bycie rozpoznawalnym na świecie rozpoczyna się zupełnie gdzie indziej.
Nawet jeśli ktoś mówi, że osiąga coś sam na świecie, to pamiętaj, że stoją za nim jacyś ludzie. Zawsze.
Sami to możemy coś osiągnąć na bezludnej wyspie.
Przeżyć ;-)

Do całej reszty w życiu potrzebujemy innych.
A najlepiej na skalę amerykańskich agentów artystów i nie tylko.

Czego  i sobie nadal i wam życzę.

(Nie marnuj potencjału i talentu, jeśli go masz. A każdy jakiś ma i to jest to, co wiedzą amerykanie. Poczuj to.  A naszym ludziom biznesu i wszelkich artystycznych dziedzin życzę agentów na miarę amerykańskiego snu. Bo w to, że może go osiągnąć każdy, naprawdę nie wątpię). Końcem końców każdy z nas odpowiada za siebie, ale lista dotychczasowych osiągnięć jest dowodem nie do przebicia. Nie ulegaj słodkim obietnicom i pilnuj swojego dobra. Zawsze jednak współpracuj z najlepszymi.

PS. wyrazy współczucia dla utalentowanych polaków, którzy wierzą w krajowe siły agentów i agencji. Sorry.

Komentarze