EKO-LOGICZNIE

Ekologia w Polsce. Chciałoby się powiedzieć "temat rzeka", ale nie można, ponieważ w Polsce ekologia uważana jest nadal za fanaberię, wymysł, sposób na wyciąganie kasy, wynalazek marketingowy, zbędnę zawracanie głowy. Nie zgadzam się z tym, ale co mam zrobić, kiedy z bezsilności opadają mi ręce, a nie lubię promować nic na siłę i na zasadzie "bo chcesz być modna", bo to żaden kontrargument a głupia odzywka. (Nie, nie chcę być "modna", bo wyprzedzam czasy w wielu kwestiach (dowód :)


dnia 29.08.2011 kupiłam pojemniczek z datą produkcji 06.09.2011.  Poważnie. No to kto to przebije, jeśli chodzi o podróże w czasie? :)

i wiem, że w końcu dotrze to do Polski i będzie tak normalne, jak na zachodzie. Za 20 lat, ale jednak...
Inną sprawą jest, że faktycznie wiele osób, które znam i które uważają się za ekologiczne, są w moich własnych oczach oszołomami z manią, więc nie ma tematu, dopóki ekologiczny nie stanie się  "normalny" i po prostu będzie elementem codzienności. Wiem też, że jako "nowość" ciągle pokutuje wiele mitów, wymysłów, dużo firm nadużywa słowa "eko", wielu wykorzystuje ciągłą niewiedzę i nieobeznanie w temacie. Spokojnie. To minie. Ekologia będzie normalnością i już dziś, każdy, kto chce może bez większego problemu odróżnić "naciągaczy" i wykorzystywaczy oznaczeń eko i słowa "ekologia", od firm, produktów, rozwiązań, które faktycznie takie są. 
Ale i tak strasznie mi się podoba, że np. na zachodzie funkcjonuje kilka systemów recyclingu i to z absolutnym sensem od A do Z. Przykłady? Prosto z życia:
- Wysokie kaucje na butelki. wszystkie. Wszyscy znani mi tam ludzie zbierają butelki i je potem odsprzedają.
- Niezła kasa za aluminium. Nie ma czegoś takiego, jak wyrzucanie puszek. Też zbierają i sprzedają.
- Podział śmieci na papierowe, organiczne i plastiki. Każda znana mi osoba, którą odwiedziłam, ma w domu 3 kosze, albo jeden z podziałkami. I  nikt nie chce poczuć spojrzenia gospodarza, gdy się pomyli śmieci :) Czemu ma to większy sens niż u nas? Bo tam po każdy rodzaj śmieci podjeżdża inna śmieciarka opróżniająca odpowiedni kontener. Tak, to ma sens. Wiem, że w Polsce też się powoli promuje podział śmieci i nawet tu i ówdzie stoją kontenery do odpowiedniego rodzaju śmieci, chociaż nie mam pojęcia, po co, skoro na własne oczy widziałam, że pięknego poranka podjeżdża jedna śmieciarka i zabiera zawartość wszystkich kontenerów wrzucając je do jednego bębna. Serio. Odechciało mi się i poczekam, aż to zacznie w Polsce normalnie funkcjonować. Na razie nie widzę sensu segregowania domowych śmieci. Jak wprowadzą recycling z prawdziwego zdarzenia to chętnie zacznę to robić. Chociaż, nierozwiązaną zagadką pozostaje dla mnie pytanie: tylko kiedy wejdą też zupełnie biodegradowalne worki na śmieci, bo jakakolwiek segregacja w normalnych workach jest co najmniej bez sensu.. Ale ja w ogóle jestem za ekologicznymi opakowaniami. Wszystkiego. Mam nadzieję, że w tym kierunku pójdzie też przemysł opakowań. Niech to wszystko rozpuszcza się i znika, a nie rozkłada się setki lat. Tylko niech najpierw to wejdzie. Niech ktoś to wymyśli i zrobi przysługę nam wszystkim. Przysługę, o której nawet kiedyś nie będzie się myśleć, bo będzie oczywista.

- Oszczędzanie wody.  Główną metodą na zachodzie jest stosowanie urządzeń pozwalających na to. Podstawą jest kupowanie sprzętu najwyższej dostępnej klasy oszczędności. Owszem, to się wiąże z ceną, ale bardzo szybko zwraca się w niższym rachunku za wodę. Mam na myśli oczywiście zmywarkę i pralkę, ale dobrze jest też kupić dobrej jakości armaturę i baterie, które nie znają słowa "marnotrawienie wody". Jak i kolejna sprawa:

- Oszczędność prądu. Tu rozwiązania również są już dostępne dla absolutnie przeciętnego użytkownika. Zwracamy uwagę na klasę kupowanego sprzętu i zużycie prądu, kupujemy energooszczędne żarówki, wyłączamy nieużywany sprzęt, albo kupujemy taki, który się wprowadza w "stand by" po jakimś czasie
.
- Wybór samochodu o małym spalaniu a już na pewno z odpowiednimi katalizatorami. I tu kolejna ciekawostka z Niemiec: nie mając odpowiedniego katalizatora, a na dowód tego odpowiedniej naklejki (najlepsza jest zielona, ponieważ ona upoważnia do wjazdu we wszystkie strefy), nie można wjechać samochodem do pewnych stref miasta. Mandaty za złamanie tego nakazu są wysokie. W efekcie, żeby wjechać np. do ścisłego centrum miasta radzę zaopatrzyć się w jakimkolwiek serwisie samochodowym w odpowiednią naklejkę. Jej kolor określi pracownik serwisu, po weryfikacji samochodu. Koszt naklejki to jakieś 6EUR. Można je podobno kupić też w Polsce, za jakieś ok. 150PLN. Taka mała informacja, jak ktoś się wybiera samochodem w tamte rejony.

- Nie śmieci się na lewo i prawo, bo ktoś kto to robi, jest po prostu burakiem i wstyd iść z nim ulicą, ale niezależnie od tego, grożą za to wysokie mandaty (kiedyś miałam okazję przekonać się o tym wyrzucając niedopałek papierosa na chodnik. Rozmowa ze Strażą Miejską i ledwouratowanie się od mandatu + lekki wstyd nauczyły mnie, że następnym razem szybciej bym ten niedopałek zjadła, niż wyrzuciła na chodzik, ale... tu też jest ciekawostka, że tam co rusz są śmietniki i popielnice. Osłabia mnie to w naszych  miastach i nie tylko,  że jak chce się pozbyć śmieci, to chyba powinnam nosić ze sobą jakiś turystyczny śmietniczek, bo publicznego można długo, długo nie znaleźć.)


- do zakupów używa się toreb wielokrotnego użytku - które sama lubię (chociaż z siatek jednorazowych nie zrezygnuję :)


W Polsce niestety ciągle pokupuje (chociaż coraz rzadziej), pogląd, że "stać mnie na nieoszczędzanie". Oszczędzanie zasobów kojarzone jest z brakiem na nie środków. No wiem, że to głupie, ale nie chce mi się dyskutować z każdą osobą, która uważa inaczej. Niech się tym zajmą odpowiednie instytucje, producenci sprzętu i ekonomiści oraz NORMALNI ekolodzy.

Dla mnie cudowne jest to, że na zachodzie to jest po prostu normalność. Nikt nie robi z tego filozofii dla frików, fanaberii czy widzimisię. Ta filozofia jakoś niesamowicie naturalnie wprowadzana jest/była w "krwiobieg". Ludzie z niesamowitą oczywistością przyjmują i wdrażają wprowadzane zmiany. Sami szukają rozwiązań, które są ekologiczne. Jednak normalne jest też to, że nie robią tego z myślą o dobru Matki Ziemi, tylko o własnych oszczędnościach. A że przy okazji jest to dobre dla natury, to alleluja.

PS. Szczególnie podobają mi się wszelkie materiały marketingowe z materiałów z recyclingu. Płyta CD jest płytą, ale jednak, ja po prostu lubię ten szary kolor papieru/tektury :)

Dla mnie ma bardzo duże znaczenie, gdzie i w jakich warunkach powstają nie tylko artykuły spożywcze, ale też elektronika, z której korzystam. To, że większość sprzętu powstaje na dalekim wschodzie jest oczywiste, ale w jaki sposób i w jakich warunkach jest sprawą dla mnie dość istotną i potrafię się mocno zniechęcić do producenta, gdy docierają do mnie informacje, że przy produkcji sprzętu ludzie wykorzystywani się poniżej granic ludzkiej godności lub niszczy się bezkarnie dobra naturalne. Jestem umiarkowaną fanką globalizacji, bo lubię i z przyjemnością korzystam z jej dobrodziejstw, ale nie lubię, gdy idzie za tym wyzysk i cierpienie, bo wiem, że można połączyć wszystko i z korzyścią dla wszystkich. Dlatego z założenia i awansem lubię firmy, które mają to wpisane w filozofię. To jest po prostu logiczne i przyszłościowe, a ja bardzo nie lubię martwić się myśląc o przyszłości, za to lubię patrzeć w nią z przeczuciem "będzie dobrze". Temu też służy proekologiczne podejście. Tylko czekam, aż będzie normalne, a nie "egzotyczne". No nic.

Może kiedyś to Polska będzie wyznaczać kierunki i standardy, a nie kopiować  je z dużym opóźnieniem. I tej myśli się trzymam. Z ekologią jest jak slow life, to nie fanatyczna filozofia wciskana innym w histerii, to po prostu sposób życia i kwestia podejmowanych wyborów.

Komentarze