Slow time

Siedzę i piję spokojnie kawę planując dzień, przeglądając wiadomości, ploteczki, ulubione strony w internecie. Skończę i po prostu zacznę robić to co sobie dalej pozakładałam. Slow.. zastanawia mnie samą czym się różni od pozostałych stylów życia? Przede wszystkim, absolutnie jednoznacznie i wiem:

Mając do wyboru dziesiątki sposobów spędzania czasu, zajęć, aktywności lub jej braku, spotkać ze znajomymi, rodziną, bądź spędzenia czasu samotnie, ale też w życiu zawodowym, gdzie wyborów jest również bezmiar i ich słuszność też ma takie czy inne skutki, żyjąc slow, podejmuję decyzje, które nie pozostawiają we mnie poczucia "a mogłam lepiej zrobić to, czy tamto. A mogłabym być tu czy tam". Ja nie tracę czasu, nawet jeśli nie robię nic. Nicnierobienie też ma sens, dając czystą przyjemność resetu. Skąd pomysł, że to odróżnia inne style życia? Bo kiedyś sama byłam w czymś takim, co mi dawało poczucie ciągłego niedoczasu, braku godzin w dobie, dni w tygodniu, minut w godzinie, poczucia złych decyzji, albo czasu uciekającego przez palce. Zrozumiałam (dzięki mądrym teoriom), że takie myślenie to, dowód na pełną dezorganizację i pozorną spontaniczność i przekonanie o słuszności wyborów, które jednak chciało się potem zmienić, często wybory te przerastały moje możliwości, a ich konsekwencje bardzo negatywnie odbijały się na moim życiu czy zdrowiu (poprzez przemęczenie, wyczerpanie, próbę zrobienia dziesiątek rzeczy na raz, poczucie sfrustrowania i wycieńczenia, wiele, wiele negatywnych emocji temu towarzyszyło. Pamiętam to już jak przez mgłę, ale jednak nie chcę do końca zapomnieć, chociażby po to, żeby już do tego nie wrócić).

Żeby dojść do slow, trzeba naprawdę poznać siebie, swoje możliwości, potrzeby, oczekiwania, marzenia, nauczyć się przyjmować tak samo jak odrzucać. Asertywnie i konsekwentnie.  I pogodzić się z tym, że doba ma 24h, z czego cześć musimy wykorzystać na sen, odpoczynek. I Do wykorzystania pozostaje nam pozostała część. Próba rozciągnięcia doby kończy się wyłącznie frustracją. Jak to bywa z celami nieosiągalnymi. Więc pogódź się z tym, jakie masz zasoby czasowe i podziel je optymalnie. I nie żałuj, że więcej  się nie da. Jeśli dalej żałujesz, to nadal coś nie tak robisz. Znajdź to i wyeliminuj.

Często takim problematycznym punktem jest "co wybrać?". Jest na to pewnie jakieś Prawo Murphiego, że jak nic się nie dzieje, to nic się nie dzieje, a jak się dzieje, to wszyscy na raz chcą się spotkać, pójść gdzieś, akurat przyjeżdżają, pojawia nie niepowtarzalna okazja zobaczenia czegoś i ty WYBIERAJ, bez poczucia straty. Jeśli nie ma takiego prawa, to pozwolę je sobie delikatnie zdefiniować PRAWO ALOKACJI TOWARZYSKIEJ:

"Jeśli dzwoniły dwie osoby z propozycją spotkania w dwóch różnych miejscach o tym samym czasie, to jest pewne, że zadzwoni jeszcze trzecia, a ty miałaś w planie wyjście do kina" ;) I jak ty do kogoś zadzwonisz, to będzie prawdopodobnie w tej samej sytuacji. A że nie można być wszędzie na raz, to wybieram to, czego mi w DANYM MOMENCIE trzeba najbardziej i na co mam największą ochotę. I nie rozczulam się z żalem, że coś mnie omija. Globalnie omija mnie setki okazji w ciągu godziny, więc naprawdę nie ma nad czym płakać. Wszyscy tak mamy. Ja się cieszę, że mam wybór i na tym się skupiam. Najważniejsze, że zawsze jest jakaś alternatywa i można się cieszyć podjętym wyborem, nie skupiając się na niewykorzystanych możliwościach.

Slow life daje czyste myśli. Ja nie miewam już dylematów, które nie dają mi spać. Wsłuchuję się w siebie i nauczyłam się szybko podejmować decyzje. To daje dużo czasu, który można wykorzystać na miliony sposobów. Można, ale nie trzeba. Wolność wyboru i jej mocna świadomość jest podstawą stylu slow life. Nie gadanie o tym i przekonywanie wszystkich w koło, bo nawet tego nie robię. Nie muszę. Ja to po prostu mam. To niesamowite poczucie luksusu. I jak ktoś mi mówi, że mu brakuje doby, czasu, chce za dużo, więcej, bardziej, to się uśmiecham, bo o ile ja też chcę więcej i bardziej, to bez sfrustrowania. Wiem, że to przyjdzie, bo.. jestem tego warta ;) 
Dopijam kawę. Dobrze mi.

Komentarze