W mojej magicznej jadalni
Idzie weekend. Zanim pomyślę co będziemy jeść, pochwalę dziś prostotę prostego jedzenia. Jestem fanką dań na szybko, bo bardzo rzadko mam flow na stanie po kilka godzin w kuchni, jak np. przy pierogach, zrazach, bigosie. To dobre na zimowe wieczory.
Na co dzień unikam czasochłonnych dań. Po powrocie z pracy nie mam przeważnie weny do gotowania, więc idę na skróty dań prostych. Czasami są to smażone (na oleju kokosowy, albo oliwce z masłem) warzywa, mój ulubiony zestaw (który podpowiedziała mi z resztą Elena): bakłażan, cukinia, czerwona papryka + przyprawy (sól, pieprz, zioła prowansalskie, trochę vegety - uznaję tylko tę "naturalną". Kiedyś ją zobaczyłam w sklepie i innej nie kupuję). Czasami nagotuję po prostu zupy (wg 5 przemian), co też nie trwa długo.
Z ryb mam "film" na łososia, czasami polędwicę z dorsza, ale po nią muszę jechać na inny koniec miasta. Łososia natomiast jemy przynajmniej 2 razy w tygodniu. Ostatnio, po pobycie w Żninie, zrobiłam łososia z sosem szpinakowym (wersja zmodyfikowana, czyli nie tylko szpinak na śmietanie z czosnkiem, z imbirem (szczyptą), ale do tego błękitny Lazur, który dodał fantastycznej ostrości), podawane z penne (z mąki durum). Robiło się błyskawicznie. Dodałam na koniec kawałki (nie z plasterków) wędzonego łososia (do kupienia w Piotrze i Pawle). Lampka wina i obiad gotowy. Bez szaleństwa. Niedrogo i pysznie.
Powyżej na zdjęciu jest łosoś pieczony w ziołach z czosnkiem
Składniki.- 2 filety z łososia
- 6 łyżek oliwy z oliwek
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżka świeżej natki z pietruszki
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżeczka czarnego pieprzu
- 1 łyżeczka suszonej bazylii
(jak go czuję to mi kubki smakowe zupełnie orbitują) z
kaszą gryczaną z warzywami. (podsmażamy kilka pieczarek, dodajemy cebulę i wyciśnięte kilka ząbków czosnku - można 1, ale ja lubię dużo, 2 starte marchewki, pokrojoną w kostkę czerwoną i zieloną paprykę, dodajemy sól, pieprz, zioła prowansalskie, zostawiamy na kilka minut na ogniu, żeby się podusiło pod przykryciem).
Taka kasza jest dobra i jako samodzielne danie i jako dodatek. Ja dzień wcześniej zjadłam ją z wędzoną makrelą, na którą nie miałam pomysłu. Pasują idealnie.
Składniki.- 2 filety z łososia
- 6 łyżek oliwy z oliwek
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżka świeżej natki z pietruszki
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżeczka czarnego pieprzu
- 1 łyżeczka suszonej bazylii
(jak go czuję to mi kubki smakowe zupełnie orbitują) z
kaszą gryczaną z warzywami. (podsmażamy kilka pieczarek, dodajemy cebulę i wyciśnięte kilka ząbków czosnku - można 1, ale ja lubię dużo, 2 starte marchewki, pokrojoną w kostkę czerwoną i zieloną paprykę, dodajemy sól, pieprz, zioła prowansalskie, zostawiamy na kilka minut na ogniu, żeby się podusiło pod przykryciem).
Taka kasza jest dobra i jako samodzielne danie i jako dodatek. Ja dzień wcześniej zjadłam ją z wędzoną makrelą, na którą nie miałam pomysłu. Pasują idealnie.
Dobrym pomysłem na ciepłe dni są też pieczone "pałki" z kurczaka, wg 5 przemian (Ciesielskiej). Sporo ziół i przypraw oraz czosnku. Marynujemy na noc w naczyniu żaroodpornym. Po upieczeniu zjadamy, z kromką chleba z masłem i wystarczy. Przygotowanie również błyskawiczne.
Patrząc na przepisy, na ich mnogość, na dostępność i niski koszt produktów, nie za bardzo rozumiem, czemu ludzie tak ulegają magii marketingu produktów gotowych (w sklepach), które nie dość, że nafaszerowane konserwantami, to do tego wychodzą potwornie drogie. Kawałek świeżonego bądź wędzonego łososia to nagle ok. 10-12zł, kurczak z dobrego "mięsnego" (bo nie kupiłabym za nic mięsa z niepewnego źródła, nie zbadanego weterynaryjnie, dlatego nie mając "znajomości" na rynku, nie kupię tam, a tylko w sprawdzonym mięsnym) też nie jest drogi (nie uznaję kupowania mięsa w hiper/ supermarketach, ale może to moje wyczulone podniebienie nie akceptuje mięs, które nawet po obróbce są twardawe, żylaste, nie są ani soczyste, ani kruche)*, przyprawy dobrze skompletować raz a porządnie, co jest kosztem przy około 30 rodzajach, ale potem wystarczy uzupełniać.
Samodzielnie zrobiony obiad, czy śniadanie z wiejskich jaj (które też nie są wiele droższe od "3") z płatkami owsianymi kupowanym bezpośrednio w młynie (polecam! zupełnie inny smak niż tych nawet markowych, sklepowych), (mój mąż je na śniadanie miseczkę płatków owsianych z jogurtem i rodzynkami, nie wiem jakim cudem się tym najada, ale uważa, że tak), czy jajecznica + kanapki z dobrą, wiejską wędliną i pomidorami malinowymi, albo deser? Samodzielnie zrobione ciasto na maśle i wiejskich jajkach, czy ryż pieczony z jabłkami i cynamonem Takie jedzenie jest nie dość że smaczniejsze, to tanie. Jak się dobrze policzy, to to naprawdę nie jest droższe niż jakieś półprodukty.
Samodzielnie zrobiony obiad, czy śniadanie z wiejskich jaj (które też nie są wiele droższe od "3") z płatkami owsianymi kupowanym bezpośrednio w młynie (polecam! zupełnie inny smak niż tych nawet markowych, sklepowych), (mój mąż je na śniadanie miseczkę płatków owsianych z jogurtem i rodzynkami, nie wiem jakim cudem się tym najada, ale uważa, że tak), czy jajecznica + kanapki z dobrą, wiejską wędliną i pomidorami malinowymi, albo deser? Samodzielnie zrobione ciasto na maśle i wiejskich jajkach, czy ryż pieczony z jabłkami i cynamonem Takie jedzenie jest nie dość że smaczniejsze, to tanie. Jak się dobrze policzy, to to naprawdę nie jest droższe niż jakieś półprodukty.
Zdrowa, ekologiczna kuchnia jest niewiele droższa (patrząc na pojedyncze składniki), a jest na pewno smaczniejsza. Ważne jest, żeby wiedzieć, co gdzie kupować i nie przepłacać (bo ECO jest ciągle modne i często sprzedawane jako wartość dodana sama w sobie, nie dawajmy się na to nabierać), wiedzieć, czego się szuka, czego unikać. Poświęcając temu czas robimy najlepsze co możemy - dbamy o siebie i bliskich, ale przede wszystkim sprawiamy sobie przyjemność. Chyba każdy lubi jeść coś tak dobrego, że się przy tym aż mruczy ;-)
* Z mięsem naprawdę trzeba uważać. Jakiś czas temu czytałam o aferze mięsnej w Niemczech. Okazało się, że hodowle ekologiczne stały się do tego stopnia ekologiczne, że nie badano mięsa, nie pilnowano zdrowia zwierząt (bo leki są chemią i są niezdrowe Sic!), przez co spowodowano zachorowanie ludzi na jakieś odzwierzęce choroby. To mnie tylko umocniło w przekonaniu, że do ekologii trzeba mieć tak samo krytyczne podejście, jak do wszystkich innych produktów. Badanie mięsa przed dopuszczeniem do sprzedaży jest podstawą. Bez względu na pochodzenie, dlatego nie kupię za nic mięsa "z własnej hodowli", jeśli nie mam mniejszej lub większej pewności, że było badane. Ryb dotyczy to samo.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl