Merida Waleczna czyli kreowanie wizerunku
W końcu w ten weekend udało mi się zobaczyć "Meridę Waleczną", bo od ostatniego razu nic mi się nie zmieniło i nadal kocham bajki Disneya.
Ja beztrosko powiem: każdy za siebie.Reszta zależy od nauczyciela i własnego rozumu.
Merida Walecza to po części bajka o budowaniu wizerunku. Budowanie wizerunku jest ważne i wie to każde rozgarnięte w miarę dziecko. Ja wiedziałam od podstawówki i pielęgnowałam wizerunek "mądrej dziewczynki". Wystarczy do tego kilka trików, kilka zaklęć, uśmiech, złapanie paru piątek, okazanie zainteresowania przedmiotem (ogłaszanie nauczycielowi przed klasą, że się ma geografię w dupie, jeszcze nikomu nie przyniosło nic poza pałą na koniec semestru) i do końca semestru można spokojnie wagarować w dogodnych dla nas terminach. Przyda się również etykieta "grzecznej, mądrej i ambitnej dziewczynki". Wówczas już nikt nie pozwoli nawet oczernić nas zarzutem wagarów. No Marzenka? Wagary? W życiu. Marzenka, ściąga na egzaminach? Nie, no skąd. Tak. Tak to działa. Pozwolić nauczycielom czy wykładowcom uwierzyć w to jacy myślą, że jesteśmy (zapadanie im w pamięć jest tu istotne samo w sobie). Mechanizm działa przez cały system edukacji. Budowane wizerunku. Czy coś w tym co napisałam opiera się na oszustwie, kłamstwie? Poza wagarami i ściąganiem i kryciem ich, reszta musi być szczerą prawdą (wagary i ściąganie też są, ale nie musimy się tym chwalić, jak nie ma czym się chwalić przekraczając prędkość jazdy ). Przy okazji - ludzie nie są idiotami, nauczyciele też i doskonale widzą, że ktoś wagaruje. Gdy się z nimi dobrze żyje, to po prostu nie robią z tego problemu. Wszystko ma być prawdą, my mamy być sobą. My nadajemy temu kolor. Już kiedyś pisałam o kolorowaniu i znowu do tego wracam. Znajomość odcieni jest ważna. Dlaczego? Bo trzeba być artystą. Bez kolorów nie zbuduje się wizerunku. Nie ma mowy. Tzn. zbuduje. Na jeden sezon. Bycie fałszywym, zakłamanym spaliło nie jednego. Budowanie wizerunku to nie kłamstwo. To ważne.
Czasami słyszę jakieś pojękiwania, że ktoś jest inny niż się wydawał. Przeważnie dotyczy to osób publicznych, bo one bez zbudowanego wizerunku nie stają się nawet publiczne. Śmieszy mnie te oburzanie, że jakiś poseł przekroczył prędkość, aktor zdradził żonę, piosenkarka się rozwodzi czy inne zachowania normalne dla ludzi, ale nie dla osób, które znane są publicznie wyłącznie przez pryzmat właśnie zbudowanego wizerunku. No przecież to nadal ludzie a nie postaci z kreskówki.
W naszym codziennym życiu widoczne jest to w sytuacjach, gdy np. znamy kogoś tylko z sytuacji zawodowych. Znamy się wzajemnie wizerunkowo. Spotkanie takiej osoby np. w sklepie, w dresie i bez makijażu bywa dziwne.
Nasz mózg buduje obrazy, skojarzenia. Nie może inaczej, bo byśmy nie ogarniali świata. W związku z tym wkomponowuje nas i innych w pewne otoczenia, w których przebywamy najczęściej, albo w których spotkamy określonych ludzi. My tych ludzi wplatamy w sieć skojarzeń jak oni nas.
Spotkania w innych okolicznościach są z reguły zaskoczeniem. To dobrze! To znaczy, że, mamy zbudowany wizerunek. To znaczy, że wpasowujemy się w miejsce jak kameleony. Oczywiście najważniejsze, to być sobą. Sztuczność ma zapach sztucznego skaju. Plastik. Tandeta. Widać ją na odległość. Czasami też w tym miejscu słyszę, że sztuczne, ba, fałszywe jest mieć wiele twarzy. No postukaj się w czoło. Nie, to nie jest sztuczne. To jest normalne. Mistrzowie mają ich mnóstwo, ale zmieniają je plastycznie i bez zastanawiania. To jest sztuka a nie sztuczność. Mistrzowie też wiedzą, kiedy jak się zachować, to jak z salsą - znają kroki podstawowe a reszta to nowe układy. Wbrew pozorom w życiu z reguły bardzo powtarzalne, różniące się w niuansach.To te niuanse i detale tworzą całość.
Spotkania w innych okolicznościach są z reguły zaskoczeniem. To dobrze! To znaczy, że, mamy zbudowany wizerunek. To znaczy, że wpasowujemy się w miejsce jak kameleony. Oczywiście najważniejsze, to być sobą. Sztuczność ma zapach sztucznego skaju. Plastik. Tandeta. Widać ją na odległość. Czasami też w tym miejscu słyszę, że sztuczne, ba, fałszywe jest mieć wiele twarzy. No postukaj się w czoło. Nie, to nie jest sztuczne. To jest normalne. Mistrzowie mają ich mnóstwo, ale zmieniają je plastycznie i bez zastanawiania. To jest sztuka a nie sztuczność. Mistrzowie też wiedzą, kiedy jak się zachować, to jak z salsą - znają kroki podstawowe a reszta to nowe układy. Wbrew pozorom w życiu z reguły bardzo powtarzalne, różniące się w niuansach.To te niuanse i detale tworzą całość.
Budowanie wizerunku. to co wypada królewnie, to co cechuje królewnę, to czego matka próbowała uczyć Meridę, ale ta nie chciała słuchać. Jak i matka nie słuchała jej, bo emancypacji nie było za czasów Wikingów. Przesłanie bajki jest jeszcze jedno, czyli to, co uważam za życiowe motto, bez względu na wiek: zawsze jest trzecie wyjście.
Budowanie wizerunku od najmłodszych lat to podstawa. Dobrzy nauczyciele również. Walka z wiatrakami będzie zawsze głupotą, chociaż bywa oczywiście zajmująca. Na wszystko wystarczy znaleźć sposób. Co bywa czasami czasochłonne, ale ja żyję slow i mam tyle czasu ile potrzebuję :-)
Można robić z siebie ciągle zdziwioną ofiarę losu, albo zabrać się za zrozumienie sensu budowania wizerunku, obecnie modnie nazywanego kreowaniem marki osobistej. Wyjścia są dwa: albo inni będą cię wychowywać, albo ty sam? Trzecie najlepsze: sam z mądrymi nauczycielami. A tych ma się całe życie.
Wystarczy zrozumieć, że to jest podstawa poruszania się po świecie, który dzieli ludzi na świadomych tego i tych, co do znudzenia czegoś nie rozumieją i czują się negatywnie przez innych zaskakiwani. Ale nad tym trzeba pomyśleć. Ludzie są przeważnie jak matka królowa albo jak Merida - nie słuchają, dopóki nie dostaną obuchem w głowę. Nie każdy na obuch jednak trafia. Ba, większość jak dostanie, to idzie popłakać i ponarzekać, zamiast pomyśleć.
Cała bajka nie powstałaby, gdyby matka posłuchała tego, co mówi jej córka i razem z nią poszukała rozwiązania w zaciszu komnaty czy innego dziedzińca. No ale nie każda królowa jest wszechwiedząca, mimo że każda wie, co i kiedy wypada robić królewnie. Królewny oczywiście uważają, że z racji stanu bycia królewną wypada im wszystko i tak do znudzenia.
Wystarczy zrozumieć, że to jest podstawa poruszania się po świecie, który dzieli ludzi na świadomych tego i tych, co do znudzenia czegoś nie rozumieją i czują się negatywnie przez innych zaskakiwani. Ale nad tym trzeba pomyśleć. Ludzie są przeważnie jak matka królowa albo jak Merida - nie słuchają, dopóki nie dostaną obuchem w głowę. Nie każdy na obuch jednak trafia. Ba, większość jak dostanie, to idzie popłakać i ponarzekać, zamiast pomyśleć.
Cała bajka nie powstałaby, gdyby matka posłuchała tego, co mówi jej córka i razem z nią poszukała rozwiązania w zaciszu komnaty czy innego dziedzińca. No ale nie każda królowa jest wszechwiedząca, mimo że każda wie, co i kiedy wypada robić królewnie. Królewny oczywiście uważają, że z racji stanu bycia królewną wypada im wszystko i tak do znudzenia.
Jeśli chociaż raz w życiu usłyszysz "nie spodziewałam/em się po tobie" to dobrze rokujesz. Masz zbudowany wizerunek, nie jesteś bezbarwny i nijaki. Poznaj go. Ujarzmij go. Uformuj jak masę z gliny. Stórz się z posiadanych cech. Przestań się do znudzenia dziwić, że poznajesz tylko część cech innych ludzi i zacznij decydować o tym, kto kiedy widzi twoje. Bo ty tego chcesz. Nie manipuluj i nie dawaj sobą manipulować. Budując świadomie własny wizerunek właśnie to też osiągniesz.Manipulacja jest słaba, jeśli się generalnie szanuje ludzi, z którymi ma się do czynienia. Z tymi, których nie szanujemy nie tracimy czasu. Proste.
Pora na wieczorne kakao.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl