Daj spokój

Niedawno pisałam, że chciałabym, żeby na świecie panował spokój.

Im bardziej o tym myślę, tym bardziej to czuję.
Co by ten spokój cechowało?

Zadowolenie ludzi z ich życia. 
Z wyborów. 
Poczucie bezpieczeństwa w każdym wymiarze. 
Brak konieczności walczenia o zaspakajanie elementarnych potrzeb. Zaspakajanie ich dość płynnie. 



Skupienie życia na spełnianiu marzeń. Planów. 

Gdy człowiek jest spokojny, nie ma szansy, żeby ten spokój coś zburzyło. Żaden oszołom nie doszedłby do władzy. Nie miałby siły przebicia po ludzkich tęsknotach i potrzebach. Wyśmialiby go, za pomysł, że niepowodzenia czy zło, to czyjaś wina. Zirytowałoby, że burzy ich spokój.




Czasami mam wrażenie, że polityka jest po to, żeby do tego spokoju nie dopuścić. Żeby dawać ciągle powody do troski. Gdyby było inaczej, to prowadzenie działalności albo firmy byłoby uproszczone do granic możliwości. Służba zdrowia opierałaby się na najlepszych specjalistach, szkolnictwo uczyłoby myśleć, analizować, wnioskować, rozmawiać a nie zakuwać, itd.

Państwo stanowiłoby support dla naszego życia. 
Po to, żebyśmy na co dzień mogli żyć płynnie i spokojnie. 
W necie nie byłoby frustracji, krytyki systemu, premiera i tyłka aktorki, czy nowej kobiety aktora (zamiast oceniania ich gry w ostatnim filmie czy sztuce). No chyba że ktoś tej oceny chce, to niech ma. Ale forma i treści byłyby bardziej strawne. 
Ludzie byliby zajęci zupełnie innymi sprawami. 

Np. Planowaniem podróży, remontu, nowego kursu, albo kierunku studiów, czy wprowadzeniem nowej usługi w swojej firmie. Mogliby spędzać więcej czasu z przyjaciółmi, dziećmi, rodziną, gotując wspólnie
Mogliby czytać, śpiewać, wymyślać nowe technologie, programować roboty, wymyślać usprawnienia, latać w kosmos,
albo inaczej - spędzić noc na plaży, bo szum morza dobrze robi na dotyk. Albo... Leżenie na trawie w parku, z głową opartą na jego brzuchu. Idealna pozycja do rozmawiania o niczym. Do nierozmawiania. Do patrzenia w niebo. Do snucia fantazji.

Albo pracować nad swoimi hobby, jak fotografia, taniec, pisanie, czy rysunek. Mogliby kochać, albo czekać na miłość, albo i nie. Mogliby przeżywać wszystkie emocje, bez obaw, bo ich źródło byłoby też czyste. Tak, wszystkich. Ze złością, smutkiem jak i radością i wzruszeniem włącznie. Życie nie byłoby sielanką z reklamy. Byłoby po prostu życiem. Z wolną głową. 
Bez czekania na lepsze jutro. Bez tęsknoty za innym życiem. 
Wystarczyłoby dać światu spokój.
Tylko do czego odnosiłyby się reklamy? Och, jakie to ma znaczenie. Żadnego właśnie. Teraz. 

Niech ma. Niech świat ma spokój. 
Sama wiem, jak dobre to uczucie.

A co z adrenaliną, napięciem, namiętnością, pasją? Wszystko smakuje o wiele lepiej, gdy mamy czysty umysł, gdy są celem samym w sobie, a nie ucieczką czy zagłuszaniem czegoś innego.

Światu trzeba spokoju, żeby mógł zaszaleć.

Niech ma.
I wtedy świat byłby slow.

Bo ja w to wierzę, że ludzie wolą z natury chwalić, zachwycać się, niż narzekać. Po prostu o tym zapomnieli. 

Komentarze