7 zasad fajnego związku

Ponieważ zbliża się 11 rocznica mojego ślubu, postanowiłam zebrać dotychczasowe wnioski i stworzyć subiektywny poradnik małżeński. 




Będzie inaczej. 
Zapnij pasy, bo po tym tekście już nic nie będzie takie samo.  






1. Kłóćcie się. 
Najlepiej gdy już w przedpokoju stoi spakowana torba, bo jedno się wyprowadza. Oboje mamy chwilę, żeby się zastanowić, dlaczego ze sobą w ogóle jesteśmy. Albo dlaczego ciągle, i po co i to jest bez sensu, albo właśnie może jednak nie. I on/a cię tak strasznie wkurza tymi swoimi zachowaniami, myśleniem, podejściem. I powodów jest tak pięknie wiele. Częstotliwość? Co kto lubi. M. mnie np. prowokuje dość często, chociażby padającym w banalnej sprawie genialnym pytaniem "ale o co ci chodzi?". Znacie to? Pewnie. Tak to się zaczyna. Czasami ulegam, czasami nie, czasami sama coś prowokuję. Fajne to jest.
Uwaga! Nie kłócić się przy innych. Nieważne jaka zażyłość. Przy nikim. Chyba że umiecie robić to dowcipnie, to ok, ale to potrafi niewiele par.

2. Rozwódźcie się. 
Ludzie najbardziej boją się rozstania. No kamą. To naprawdę nie jest najgorsze. Najgorsze to jest np. nieszczęśliwe zakochanie (gdy jedno kocha, a drugie nie). Rozwodzę się za każdym razem, gdy złapię na to wenę. On też. Jak zaczynam balansować daleko za granicą tolerancji, to po prostu się rozwodzimy. Nie na papierze. Mentalnie. Jak na razie wracamy do siebie. Wiadomo, Polska. Rozwody kosztują ;-) Ale założenie, że się rozstajecie (co jakiś czas), jest fajnym barometrem dnia dzisiejszego. Przysięga jest piękna, ale życie to życie. Takie coś pozwala korygować kurs. 

3. Walczcie z przyzwyczajeniami partnera (i wzajemnie). Podobno podstawą udanego związku jest tolerancja dla przyzwyczajeń partnera. Bzdura. Całe wieki prowadziliśmy wojnę o deskę w wc, o rosnący wałeczek tłuszczu od piwa czy od czipsów, o rzucane skarpetki, o garbienie się itp. Nie ustępuje się w imię miłości. To w imię czego się ustępuje, to jest cholera wie co, ale nie miłość. Ustępują miękkie faje ;-) (Nie, nie mówię o ciosaniu kołków na głowie, bo tego nikt nie wytrzyma, bystrzy zrozumieją o co chodzi).

4. Pozwalajcie partnerowi na zazdrość. 
Dawaj powody. Niech też ma coś z życia i nakarmi swoją próżność i niech karmi twoją. W zdrowej dawce to działa jak afrodyzjak.

5. Nie bądźcie wiecznie mili, wyrozumiali i zadowoleni z tego związku. Kobieto ty szczególnie. Ty mężczyzno też nie. Ale mówcie o tym sobie a nie wszystkim w około uśmiechając się potem fałszywie do partnera, dla tzw "dobra związku" (Kolejna bzdura).
Opanowanie jest ważne. Opanowanie to strategia. Opanowanie to mądrość. Opanowanie do cecha wielkich. Bla, bla, bla. Weź przeklnij, wyzwij i zbanuj. Czasami.
I trzaśnij drzwiami. 
Najgorsza jest bierna agresja. Nie wpuszczaj jej. Rosnące emocje między ludźmi są czymś normalnym. Nienormalne jest uciekanie od nich, zamykanie ich, zamiatanie pod dywan, przerabianie ich z obcymi zamiast ze sobą wzajemnie (pomijaj terapie małżeńskie, których nie rozumiem, ale nie muszę). Terapia ma i tak pewnie na celu jedno: nauczyć ludzi rozmawiać ze sobą. W związku. Dramat (bez kpiny). A wystarczy ze sobą rozmawiać. 

6. Milcz.
Serio. Wspólne milczenie to moc. Umieć razem milczeć to zen. Umiecie razem milczeć? Gratuluję. Osiągnęliście najwyższy level.
Nie, nie mam na myśli cichej wojny, która jest właśnie bierną agresją. Zupełnie nie. To najlepsze milczenie jest właśnie wtedy, gdy jest dobrze. Gdy do wspólnego bycia, wystarczy wspólne bycie. 

7. Więcej luzu. Więcej luzu. Więcej luzu. Wyluzujcie. Nie nadymajcie się od miłości. Niech związek będzie fajny. Trzeba dużo, dużo poczucia humoru, żeby być z jednym człowiekiem. Nie chodzi o to, żeby sobie 456 razy dziennie wyznawać miłość, zapewniać o tym, że się tęskni i kocha i czeka i ojapierdziele. OK. Wiem, niektórym chodzi, ale ja nie o tym piszę ;-)
Dopóki potraficie się razem śmiać (ze wszystkiego, z sobą włącznie), to jest ok.

Kiedy dać sobie spokój?  W jednym przypadku: gdy pojawia się obojętność i zostaje. 
Wtedy jedynym co można dobrego zrobić, żeby było fajnie, to się rozstać. 


Oczywiście kochajcie się i bądźcie przyjaciółmi, bo bez tego powyższa 7 nie zadziała, bo one są jednym z elementów normalnej relacji, w której panuje równowaga i występują wszystkie smaki i kolory.



Wszystkim parom, obecnym i przyszłym życzę dużo miłości. Fajna sprawa i warto na to czekać. 

Komentarze

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl