Kodeks awanturnika

Na świecie są ludzie, którzy lubią się kłócić.
Ja też do nich należę.



Reguły kłótni, jak to zrobić, żeby było mocno i boleśnie.




1. Wyłącz logikę i zaczep jakiś temat, na który można mieć różne zdania, albo który jest niedoprecyzowany i zostawia dziesiątki furtek do awantury. Tak, oczywiście może to być para skarpetek na podłodze, klapa od wc, zawodowo najmniejszy temat dotyczący jakiejś sprawy. Tu nigdy nie trzeba daleko szukać.
2. W natłoku wymiany zdań i przekleństw udawaj, że nie widzisz argumentów drugiej strony, uparcie broń swoich racji. Możesz rzucać przedmiotami, bądź dać w twarz facetowi (kobieta kobiecie, no nie polecam). Jeśli jesteś facetem, to nie możesz zrobić nic agresywnego, bo wyjdziesz na boksera i agresora. Działaj kreatywnie. Jak jesteś facetem i kłócisz się z facetem, to rób co chcesz.
3. Kulminacją jest maksymalne oddalenie się od porozumienia.
4. Poczucie wzajemnego, zamierzonego niezrozumienia doprowadza do rozpaczy i najlepiej płaczu (fajniej się płacze ze złości niż smutku czy żalu).
5. Wypadałoby zakończyć konflikt jakimś mocnym podsumowaniem "nie potrafisz myśleć logicznie", "rozmowa z tobą doprowadza donikąd", "straciłeś mój cenny czas", "zmarnowałeś mi życie" i moje ulubione w kłótniach małżeńskich "chcę rozwodu".  Koniecznie musisz mieć ostatnie słowo.


Czasami można trafić na takich, którzy mają inteligencję emocjonalną kuwety kota. Jedno zdanie i tak śmierdzi, że nie możesz się odpowiednio spiąć, żeby się zmobilizować do bezwartościowej polemiki.
Czy jest na to rada? Nie ma. No przecież oczywiście, że nie ma. Dlatego kłócić to się trzeba umieć.
Godzić też.








Dlaczego o tym piszę?
Bo owszem, bardzo lubię się kłócić, ale wyłącznie z ludźmi, którzy wiedzą kiedy przestać i z którymi końcem końców dochodzimy do porozumienia. Po prostu kłótnia jest sposobem na podniesienie ciśnienia, wyrzutem adrenaliny, sposobem na odreagowanie jakiegoś napięcia.
Kłótnia, dobra kłótnia bardzo, ale to bardzo oczyszcza relacje i atmosferę.
Oczywiście wśród ludzi, którzy się lubią.


Cała reszta to po prostu głupie buraki. Wiadomo ;-)


Uwaga, dla jasności, wprowadzam tag: #oczko, przy notkach, które najlepiej traktować z przymrużeniem oka.


Komentarze

  1. Cóż... zdefiniowałaś choleryka :)

    Witam w klubie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piątka! :-)
    Ale też masz tak, że kłótnię z tobą uważasz za zaszczyt godzien wybranych?

    OdpowiedzUsuń
  3. Od razu "kłótnie". Po prostu głośne wyrażanie zdania. No i najważniejsze - musi być dobry klimat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariusz, masz rację. Jasne :-)
      I tak sobie teraz siedzę i myślę, że to, co ty też pewnie doskonale wiesz, to co tu nazywam "kłótnią", to pewnego rodzaju teatr. I chyba najważniejsze, to fakt, żeby odstawiać go z odpowiednimi aktorami.
      Faktycznie, ja nie mam na myśli takich "awantur" z pogranicza patologii. Fajnie, że to czujesz :-)
      Cholerycy są po prostu aktorami emocji :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl