Alternatywne światy

- Wiesz jaki jest mój ulubiony film? - zapytał kolega M., gdy już ustaliliśmy, że generalnie podobają nam się inne filmy
- No przecież Zeitgeist. Na tyle Cię znam - odpowiedziałam
- Dokładnie
- Wiesz co? Ja mam takie życie Pi. Widziałeś ten film?
- Nie. No ale ustaliliśmy, że by mi się nie spodobał
- Wiesz, w 3D musi być genialny. Pomijając efekty specjalne, to i tak obrazuje pewien mechanizm, do którego właśnie nawiązuję, gdy mowa o Zeitgeist. 
- To znaszy?
- Jeśli chodzi o taką rzeczywistość odartą ze złudzeń, to ja mam jej tak głęboką świadomość, że wolałam stworzyć sobie alternatywny świat, jak to mówi M. Ja żyję w swojej bańce ideałów i UDAJĘ, że nie ma nic innego. Działa. Inaczej nie mogłabym iść przed siebie.
- Tak też można
- Czasami trzeba. Żeby nie zwariować. Czy ja tego wszystkiego nie widzę? Widzę. I co z tego? Nie zmienię całego świata. Nawet nie chcę. Musiałabym być szalona, żeby chcieć. Tacy ludzie przeważnie doprowadzają do największego chaosu i jedyne co się dzieje, to odwracanie skutków ich działań.


Czy życie slow jest taką alternatywną rzeczywistością? Poniekąd.

zdjęcie z filmu "Druga Ziemia".



Ale na dobrą sprawę każdy coś takiego ma. Każdy sobie tłumaczy na swój sposób pewne zjawiska, sytuacje, mechanizmy. Chodzi o to, żeby sobie dać szansę i możliwość wykorzystywania życia na tyle dobrze, na ile możemy tu i teraz. W takich, a nie innych realiach. Uświadomienie sobie coraz większej ilości mechanizmów działających na świecie może jedynie przytłoczyć. Wiedzieć, widzieć i wewnętrznie nie akceptować, to znaczy stworzyć sobie swój własny alternatywny świat. Budować swoje życie na tyle, na ile się da. Co z tego wyniknie? Czas pokaże.

Dlaczego? Bo świat jest zbyt złożony i bywa zbyt okrutny, brutalny, bezwzględny, żeby się nad tym głębiej schylać, czasami sami przeżywamy coś, co trzeba... Nadpisać. Ale świat jest też piękny, czysty, pełen dobra i miłości i dobrych chęci. Jak się chce to widzieć. Ja chcę. Jeśli mamy wybór, jeśli żyjemy w takim a nie innym kraju, miejscu na Ziemi, zawsze możemy usiąść i narzekać/krytykować/nienawidzić, zabrać się za zmienianie tego, bądź zrobić to, co najlepsze: żyć najlepiej jak się da. To naprawdę najlepsze, co możemy zrobić dla świata. Zgodnie z lekarską zasadą Hipokratesa: primum non nocere - przede wszystkim nie szkodzić. To nie ludzie zmieniają świat. To ich słowa, dzieła, czyny. Ci, którzy chcą zmieniać świat kończą na liście despotycznych psychopatów.  

Zrób, stwórz coś dobrego, powiedz, napisz, a to zmieni świat (cały, albo ten najbliższy, a może tylko jednej osoby) i ciebie.
Zobaczysz. 
 
Bo tak naprawdę świat musi zmieniać się sam, a my, jak to mówi klasyk - róbmy swoje.

Komentarze