W chmurach



W końcu trafiłam na film "W chmurach".
Co zaskakuje?  To, że pokazana jest pewna prawidłowość, występująca na zachodzie: Szacunek do pracownika. 
Mam to szczęście, że w życiu nie byłam zwolniona i to ja zmieniałam pracę, odchodziłam, więc nie wiem, co to znaczy dostać wypowiedzenie. Nie zmienia to faktu, że nierzadko widuję, jak to działa w Polsce. Standard? SMS z poleceniem spakowania rzeczy. Wypowiedzenie do ręki i kop. 
Masakra. Naprawdę. Podobno to ja mam szczęście (no mam), ale tak naprawdę, na fabułę filmu nadaje się ten potwornie niski poziom, z którym ludzie mają do czynienia w Polsce. 
Owszem, w większych firmach standardy się zmieniają i o ile wiem od znajomych z działów HR, co niektóre koncerny nawet uskuteczniają coś, co próbuje się nazwać wspieraniem, ale ok. Gdzieniegdzie coś drga. Ogólnie firm szanujących ludzi jest w Polsce niewiele, jak ta, w której jestem obecnie. 

Co czułam w trakcie filmu? 
Jakie wnioski z filmu?
Co budzi we mnie Clooney i czemu aż tak bardzo? (I o co chodzi? Nigdy nie byłam jego fanką. SKS, czy co? ;-)

Na te pytania nie będę odpowiadać. 


Powiem jedno: powinni ten film zobaczyć ludzie, dla których słowa "szacunek do pracownika" brzmią jak słaby dowcip. 
Jeszcze odnośnie mojego szczęścia do ludzi: znane mi osoby pracujące w HR, zajmując odpowiedzialne stanowiska cechuje właśnie szacunek do ludzi. Są w tym kraju perły i takie firmy powinny zbierać wszelkie wyróżnienia dla pracodawców.

Przypomina mi się pewna scena, gdzieś kiedyś z fejsa. gdy ktoś napisał, żeby go jakaś tam firma zatrudniła. Odpowiedź była "odezwiemy się, gdy zwolni się miejsce". Siekło mnie to "zwolni się". To takie właśnie polskie. 
Ja bym takiej firmie podziękowała. 
Dlaczego? Bo firma rozwojowa, przyszłościowa odpowie "odezwiemy się, gdy powstanie nowe miejsce". Bardzo duża różnica. 
Mogę tylko życzyć, żeby ludzie decyzyjni w firmach zaczęli myśleć przyszłościowo. 
A najbardziej życzę im KLASY.
To wszystko się zmienia, ale tak strasznie powoli. To obszar, w którym tempo jest akurat najbardziej wskazane. 

A poza tym, świetny film o celach w życiu, o relacjach, o rodzinie, o pasji i podejściu do tego, co się robi. I kluczowe: o lojalności. Pytanie: czy lojalność klienta jest ważniejsza od lojalności pracownika? Co definiuje wartościowego człowieka?
Fajnie pokazane jest to, co mówię o facetach, bo taka jest prawda: pozorna oziębłość jest tylko pozorną oziębłością. Nie każdy ma potrzebę bycia lubianym. Bycie lubianym nie jest żadną wartością. O tym też jest ten film. Nie w tym jest rzecz wartości. I jak to jest z tymi relacjami?

Polecam. 

Komentarze

  1. a ja uwazam, ze bycie lubianym to jednak wartosc

    OdpowiedzUsuń
  2. oczywiscie nie za wszelka cene, ale jesli mozna... to czemu nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zagrajmy:
      Ja ci powiem, że wiarygodność jest wartością a nie "bycie lubianym". Dla mnie akurat sympatia jest najmniej istotną wartością. I najbardziej ulotną.

      Usuń
    2. Moja glowna mysl to raczej taka - dlaczego sie nie postarac, zeby byc milym? Oczywiscie nie dla skina, ktory bije slabszego, ale tak ogolnie, dla nieznajomych ludzi z ktorymi sie stykamy. Nie trzeba byc niemilym - tak na wszelki wypadek, zeby okazac sie 'wiarygodnym', podkreslic swoja pozycje i przewage nad innymi. Niektorzy ( to nie do ciebie) tak uwazaja, ze pokazanie sily wlasnej wymaga okazywania lekcewazenia. I nie przeciwstawialbym bycia lubianym i bycia wiarygodnym, jedno nie wyklucza drugiego.

      Usuń
    3. Też cię nie lubię :-)

      Ale popatrz:
      Można być sympatycznym draniem. Można wbić komuś nóż w serce z uśmiechem. Bycie miłym to najsłabsza przykrywka.

      Bycie miłym wynika z natury człowieka albo z wyrachowania.
      Znam ludzi, którzy są strasznymi mrukami, a przy tym złotymi ludźmi.
      Kamą. Bycie miłym to po prostu bycie miłym. Takie tam pitolenie. Życzliwość jest ważna. Gdy jest wiarygodna. Szczera. Nikomu nie robimy łaski, że jesteśmy mili.

      Usuń
    4. i tak sie nie zgadzam, ja nigdy z wyrachowania, ja po prostu z zyczliwosci do swiata i kazdemu daje carte blanche, zanim nie okaze sie ... (tu wstaw co popadnie)

      Usuń
    5. Nie uwierzysz.


      Nie miałam Ciebie na myśli. Ba. Nawet siebie.
      I mam podobne podejście. Czysta karta. Tzn naprawdę czysta karta. Większość ludzi ma ją u mnie czystą na zawsze, bo ich nigdy bliżej nie poznaję.

      Niemniej, to bycie sympatycznym.. Wszystko zależy od okoliczności. Czasami bycie miłym może być gwoździem do trumny.
      Odwołam się do filmu: gdyby Clooney był miły, to by chyba go zlinczowali. On był jak lekarz. Czy lekarz będzie zawsze miły?
      Bycie miłym... Czasami naprawdę jest niedorzeczne.
      Bycie miłym powinno być szczere.
      To jak z udawaniem szczęścia. Bez sensu.
      Myśli mi pływają.
      Za duży zakres znaczenia, sytuacji.

      Tak na marginesie, co to w ogóle znaczy dla Ciebie, bycie lubianym, bycie miłym? Uogólnisz to? Jak?

      Usuń
    6. Nie mialas mnie albo siebie na mysli???!!! no cos ty!!!! Nie uwierze, przynajmniej ze nie mialas siebie na mysli. :P
      Ja nie napisalem, ze staram sie zawsze byc milym albo sympatycznym. Bycie lubianym, bycie milym jako wartosc to niezaniechanie wysilku, aby wczuc sie w ich sytuacje i przestrzeganie glownego mojego zyciowego motto, ktore uwazam jest uniwersalne w kazdym wieku, na kazdym kontynencie i w kazdej sytuacji: nie rob drugiemu, co tobie niemile. Taka empatia w pozytywnym znaczeniu. Co np. w podrozy do dalekich krajow wymaga zdobycia wiedzy, co w danej kulturze jest pozadane, a co niedopuszczalne. Dla Araba np. podobno wielka obraza jest pokazanie spodu stop rozmowcy podczas rozmowy. Taki fakju wg nich. Wiec skoro ja nie chcialbym, zeby mi pokazano faka, to ja tez wiem i stosuje sie do regul danej spolecznosci. Tak z grubsza rozumiem bycie milym jako wartosc, bynajmniej nie bycie miekkim (co u lekarza jest objawem nieskutecznosci). Mozna byc lekarzem skutecznym i milym jednoczesnie, choc mozna byc skutecznym i niemilym - widac roznice? Jest to wartosc?

      Usuń
    7. No mieszasz wiele wątków.
      Generalnie np. nie ufam ludziom permanentnie miłym. Nie wierzę w to.

      A szacunek i kultura osobista są dla mnie oczywiste. Umiejętność zachowania się w danych okolicznościach, środowisku. Podstawy.
      To jest ta elementarna klasa.
      A nie wartość człowieka.

      Ja gdy tylko mogę bywam niemiła i co? I nic. Ale wg moich norm to zaszczyt. Miła jestem z natury. Nuda. Norma społeczna i tyle. Po prostu norma.
      Żadna wartość.
      Serio.

      Fajniej jest poznawać ludzi już bez tego :-)
      Ciekawiej.
      Bycie miłym jest po prostu normą, która pozwala utrzymywać dobre relacje między ludźmi.
      Nie ma czego gloryfikować, bo każda dziewczynka z mojego pokolenia całe dzieciństwo słyszała "bądź miła". Bzdura :-)



      Usuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl