Energia czasu i rzeczy, idą Święta

Idą święta, więc już zaczyna się powoli zakupowe  i prezentowe szaleństwo. Oczywiście bez tego nie ma magii świąt (sic). Na marginesie dodam, że niektóre reklamy wyzuły już tę magię kompletnie i do ostatniej kropli. Komercjalizacja osiągnęła Zenith. Trzymam kciuki, żeby to nie odbijało od istoty sprawy tych, dla których istota sprawy jest ważna.
Jednak tym, którzy nie chcą ulec szaleństwu i jednak przykładają wagę do detali chciałabym przypomnieć moją notkę "Mniej a lepiej". Drobny drogowskaz na Święta, jeśli przedmioty i ich ilość nie są dla Was wtedy najważniejsze, albo nie chcecie, żeby tak było.
Jeśli chodzi o nietypowe pomysły na prezenty podpowiem kilka, które sama stosuję też w odniesieniu do bliskich. Kolejna wskazówka:
Co dziś jest najcenniejsze?

Czas.
Wiadomo. A co jest bezcenne? Wspólny czas.

Jeśli chcecie dać prezenty, które będą faktycznie wyjątkowe pomyślcie nad rozwiązaniami, które pozwolą Wam spędzić czas wspólnie z kimś bliskim.




Bilety do kina, teatru, na występ, na koncert, karnet do spa, sauny, na basen, gokarty, na jazdę na łyżwach, sesja u dobrego fotografa, wyjazd dokądkolwiek, albo po prostu spacer. Zróbcie coś razem. Pewnie, może też być coś czysto materialnego, ale istotą takiego prezentu - wspólnego czasu - ma być też odłączenie się na ten czas od świata. Wyłączenie telefonów, tabletów, laptopów, itd. To są właśnie chwile, przeżycia, które się wspomina latami, a nadchodzące Boże Narodzenie jest dobrą okazją do tego, żeby dać właśnie taki prezent (też).

Albo po prostu daj ładną kartkę z karnetem (albo kilka - wymyśl coś) na np. 1 godzinę razem do wykorzystania w ustalonym terminie. 




(...)

Na koniec lata zrobiłam przegląd szafy. Jak zawsze. Dotychczas oddawałam rzeczy do kontenerów Caritasu, ale tym razem pomyślałam o Domu Samotnej Matki w Matemblewie. (więcej o samym miejscu tu) Odwiozłam tam z M. dwie duże torby ubrań, które mimo dobrego stanu wiem, że mi nie posłużą (zmiana gustu, rozmiaru itd.) Mam nadzieję, że im się przydadzą. Ciepło mi się zrobiło na sercu, bo akurat była na holu jedna dziewczyna w wysokozaawansowanej ciąży. Może chociaż niektórymi ubraniami sprawię im przyjemność.

(...)

Kto śledzi mojego bloga pamięta zapewne niesamowitą historię pewnej bransoletki Tiffany. W październiku, po wyjściu ze szpitala zadzwoniłam do Karioki (słyszymy się raz na ruski rok, takie życie) i powiedziałam, że bardzo chcę oddać bransoletkę na aukcję fundacji wspierającej hospicjum im. Księdza Dutkiewicza. Zadzwoniłam do niej dlatego też, że wiem, że jest ona w trakcie przygotowań do wolontariatu w hospicjum. W mojej osobistej skali oddania drugiemu człowiekowi, akurat właśnie ten wolontariat jest na szczycie listy. Bardzo chciałabym wspomóc akurat to hospicjum (co generalnie robię od lat), bo w nim pożegnałam swoją ukochaną babcię i babcię M. Ciężko mówić o tym, w ładnych słowach, bo to miejsce szczególne. Pełne chyba najwyższej wyrozumiałości, z jaką się spotkałam. Karioce się ten pomysł spodobał, chociaż oczywiście zaskoczyło ją samo pytanie o zdanie, bo uważa bransoletkę za moją i mogę robić z nią co uważam za słuszne. Kochana kobieta.
Odwiozłam bransoletkę ze spokojem i nadzieją, że kupi ją ktoś, komu da ona tyle radości co mi, a przy tym wesprze tak zacny cel. Niestety nie mam informacji na temat samej aukcji, bo byłam zbyt przejęta, żeby o tym porozmawiać, a teraz przypominam sobie o tym o dziwnych porach, więc pewnie temat rozwiąże się bez mojej wiedzy. Myślę jednak, że i ja i Karioka możemy być spokojne, że to nie pójdzie na marne.


Mam nadzieję, że Święta Bożego Narodzenia pozwolą wszystkim zatrzymać się na chwilę i popatrzeć na bliskich z ciepłem a nie ciekawością tego, co będzie pod choinką.
To wybaczam dzieciom, ale gdybym miała dziecko, to bardzo bym chciała, żeby prezenty nie były najważniejszą wartością. Ja też nie byłam materialistką i kochałam święta też za klimat i TAJEMNICĘ.

(...)

Bonus: 21.11. jest dniem życzliwości.



Kocham te chwile bezinteresownego DOBRA.

Komentarze

  1. My w rodzinie ustaliliśmy już jakiś czas temu, że nie robimy sobie prezentów. Wiem, że niektórzy mogą uznać to za kiepski pomysł, bo przecież święta, choinka itp, jednak doszliśmy do wniosku, że każdy z nas jest dorosły i może sobie kupić to, co mu się podoba sam. Wyjątkiem jest moja siostrzenica, ale tu też umówiliśmy się, że się złożymy z dziadkami i kupimy jej jeden, ale konkretny, dobry jakościowo prezent. Żadne z nas nie czuje się pokrzywdzone, ponieważ dla nas najbardziej liczy się, że będziemy razem. A święta u nas są magiczne i bez prezentów :) Z kolędowaniem, spacerami, z ciepłą rodzinną, pełną niewypowiedzianej miłości atmosferą.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl