Z ukłonem

Czasami słyszymy,  że faceci wolą zołzy. Grzeczne dziewczynki mają gorzej, niegrzeczne robią co chcą, a grzeczne idą do nieba. Farmazony opowiadane jeden za drugim. To ja to sprostuję, bo wiele kobiet robi sobie tym krzywdę.

To nie jest tak,  że trzeba być znienawidzoną heterą, gnębiącą innych (w przypadku szefowej - podwładnych), zadręczać faceta (będąc w związku) wbijając go pod pantofel, być najważniejszą w rodzinie, jeżdżąc po bliskich emocjonalnie ich szantażując, odpychać znajomych udowodniając im swoją wyższość. To jest jedynie droga do zastraszania, zmuszania ludzi do kontaktu ze sobą i nie posiadania żadnych normalnych relacji. Takie egzemplarze zdarzają się i to coraz częściej, za to jestem przekonana, że to wynika ze złej interpretacji wymienionych wyżej "mądrości". 

Mała dygresja. Oglądałam ostatnio film "Mój tydzień z Marylin". Podobał mi się. Michelle Williams świetnie zagrała ikonę. 





Czy Marylin była zołzą? Czy była wredna? Popatrzcie na kobiety z klasą. Która z nich zachowuje się jak ostatnia bestia? Żadna. Prawdziwa kobiecość nie tkwi bowiem w parszywości, złośliwości sprawiającej ludziom przykrość, wszystkich cienkich zachowaniach, które niesłusznie przypisuje się ludziom sukcesu. Kobietom sukcesu. Jakiegokolwiek. Z czego to wynika? Kobiety, nie zrozumcie mnie  źle, ale bycie grzeczną oznacza jedno i to samo co u facetów: tzw. cipowatość. Nadwrażliwość. Przewrażliwienie na własnym punkcie. Branie wszystkiego do siebie i najważniejsze: bycie ciągłą ofiarą. Wszyscy w koło są źli, sami oszuści, faceci wykorzystują i rzucają, szef wykorzystuje za marne pieniądze, znajomi odzywają się tylko, gdy czegoś chcą, rodzina nie daje żyć i w ogóle kobieta taka czuje się brzydka, głupia i niekochana. No cóż. Słyszał ktoś o samospełniających się myślach? Tak. To właśnie to. Więc taka kobieta pokrzywdzona wg siebie przez los (niestety niejednokrotnie wsparta w tym przekonaniu przez przyjaciół, bo podobno od tego są), zamienia się w zołzę. Stawia na karierę, staje się heterą, idzie przez życie czerpiąc przyjemność z każdej sytuacji, w której kogoś poniży, otacza się słabszymi od siebie, żeby podbudowywać swoje nikłe ego, pozbywa się wrażliwości (chociaż nie wierzę, że można), zamienia serce w kamień, "już nigdy nikt jej nie zrani". I co? Tak. Ze skrajności w skrajność. 

Z czego to się bierze? Z wyboru niekorzystnego zachowania w trakcie wydarzeń. Własnego i cudzego. Poczucia odtrącenia, gdy kończy się jakaś znajomość (wygasa), gdy facet prosi, żeby zostali przyjaciółmi, gdy szef narzuca ponadludzkie zadania, angażujące jej weekend. W tym miejscu STOP: co się powinno wydarzyć? Kobieta, pewna siebie, spełniająca się, nie widzi w żadnej z tych sytuacji problemu. Świat jest mały, ale to nie znaczy, że musimy siedzieć w jakiejś ciasnej wiosce własnych myśli i przekonań. Trzeba, po prostu trzeba mieć otwarty umysł. I to nie oznacza godzenia się na wszystko, nie oznacza godzenia się na rzeczy, które nam nie pasują. Do każdej z wyżej wymienionych sytuacji można zastosować kilka wariantów reakcji. Wiele wariantów. I to przeróżnych. I zanim się wybierze jeden, następuje analiza danych. Powinna. Kobiety, które są pewne siebie, swojej wartości wybiorą wariant najkorzystniejszy dla siebie w danym momencie, patrząc długo- i krótkoterminowo. 


Kobieta naprawdę pewna siebie jest przede wszystkim elastyczna.


To też cechowało Marylin. To cechuje każdą kobietę, która kojarzona jest jako kobieca, a która przy tym żyje dokładnie tak jak chce. Niektóre mają tą wiedzę od najmłodszych lat, inne nabywają ją z wiekiem, większość nie zrozumie tego nigdy. I przerzucają się ze skrajności ofiary, do skrajności zołzy. 

Jeszcze jedno, dla ułatwienia: po czym poznać cipowatość? Cipowaci są ludzie, którzy nam pokazali, że łatwo ich urazić. I kobiety i faceci. Jak myślę o tym, to od razu stają mi przed oczyma osoby, które czują się wiecznie atakowane, które wiecznie walczą z demonami we własnej głowie, które myślą, że świat chce im zrobić krzywdę. To bzdura. Jeśli spotkają się dwie osoby z takim nastawieniem, to dramat gwarantowany. 

Mówi się, że kobiety kochają drani. Serio? To brzmi absurdalnie. Wg mnie przekaz jest jeden: kobiety kochają facetów, którzy je prawdopodobnie zranią. Z założenia. Ona patrzy na takiego jednego czy drugiego i wie na 100%, że spędziłabym z nim najlepsze chwile swojego życia, ale on by jej złamał serce. Nie mogę pojąć magii tego myślenia. Nie ma facetów drani. Nie ma kobiet zołz, które kochają faceci. Zołza to kobieta z założenia wredna, złośliwa i niesympatyczna. Zołzy to zołzy. Ich się nie lubi, a co dopiero kocha. Nie podobał mi się nigdy tytuł tej książki ("Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"). Zołzy to zołzy. To po prostu jakiś krzywy sposób nazywania czegoś, co jest podziwiane, pożądane. Faceci stają się draniami, bo się zakochują w kobietach typu ofiary, która zmęczy ich szybko swoją osobowością. Kobiety są famme fatal lub wg tej definicji "zołzami" z dokładnie tego samego powodu. A to są ludzie, którzy po prostu nie godzą się na coś, co im nie pasuje i mówią "nie". Owszem, często osoby takie nie decydują się na związek, bo po prostu nie trafiają na kogoś, z kim chcą go uskuteczniać. Albo jeszcze, albo wcale. Nie oznacza to, że nie trafią. Mają takie samo prawdopodobieństwo, jak każdy. Nie mniejsze i nie większe. Wystarczy wiedzieć, czego się chce od życia i od razu ląduje się w szufladzie. Smutne? Tak. Dla tych, którzy nie wiedzą, którzy ciągle szukają winy w innych. Co jest pocieszeniem? W każdej chwili mogą to zmienić. 

I naprawdę nie trzeba zamieniać się w wyrachowaną heterę, nadętego buca, bo to postawa tak samo idiotyczna jak bycie ofiarą. Bycie sympatyczny, pogodnym i jednocześnie pewnym siebie, asertywnym jest najprostszą drogą do stania się człowiekiem zadowolonym z życia. Wystarczy pomyśleć, zrozumieć to, poczuć i żyć ze spokojnym oddechem. 

Postawa życiowa jest najłatwiej modyfikowalna, a najbardziej się to komplikuje. Tylko po co? Nie wiem. Ja osobiście nie mam czasu na jedno: słuchanie zrzędzenia, narzekania, marudzenia. Jestem człowiekiem czynu. Jak coś jest złe, to się to zmienia. Krótko i na temat. 

PS. Notka zainspirowana ludźmi, którzy latami narzekają na swoje życie i nic nie robią, żeby je zmienić. Czasami spotykam takich starych znajomych i mam niesamowite deja vu. Mimo upływu lat ciągle jest źle i ciągle to samo. To jest po prostu niebywałe.
Ale przede wszystkim tym, którzy osiągając sukces, awansując, zamieniają się w totalnych dupków i jędze. Przez takie coś świetni szefowie, doskonali managerowie, kierownicy są taką rzadkością.


Komentarze

  1. Nie wiem czy czytałaś " dlaczego mężczyźni.." ? Tam jest wyjaśnienie, że słowo zołza jest trochę z dupy, ale nie ma lepszego

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś przekartkowałam, ale przeczytać dopiero planuję. Pobieżnie od razu stwierdziłam, że tam są oczywiste rzeczy, co nie zmienia faktu, że pewnie warto ją przeczytać. No dobra, tylko pomijając, że przynajmniej mamy jednomyślność z tłumaczem, nie widzę sensu tłumaczenia wprowadzającego w błąd. Nie znam oryginalnego tytułu, ale czy autor miał to na myśli?

    A poza tym, to jest kompletnie drugorzędne. Nawet trzecio :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma takiego słowa po polsku, które by oddawało to co oni chcą przekazać. IMO najbliższe jest po prostu kobieta asertywna, próbowali słowu zołza nadać pozytywne wrażenie, tak jak faceta, który imponuje, nazywa się czasem sukinsynem.
    Coż, rozumiem ich zamysł, ale raczej nie wyszło. W oryginale jest "Bitch".

    A czy warto przeczytać? Ja się nieźle bawiłem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobre słowa. Zawsze uważałam, że każdy ma tak jak chce, upraszczając.

    OdpowiedzUsuń
  5. Janson, no bo to jest ta słodka przekora, w męskim wydaniu znana jako śłodki drań :-)
    Ps. Takie określenie powinno być w odpowiedniku książki tj. "Dlaczego kobiety kochają słodkich drani?" :-)

    Aga, hm, no mi się też tak wydaje, ale często też jest tak, że ktoś czeka na ratunek. Na kopa, albo wsparcie. Czasami się nie doczekuje, bo nie trafia się odpowiedni ratownik/czka. Życie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogólnie tytuł jest mylący moim zdaniem, w środku już na samym początku autorka wyjaśnia że nie chodzi o stereotypową zołzę, wredną i oziembłą. Są tam podstawy, których niestety wiele kobiet nie zna. W naszym kraju istnieje coś takiego jak Matka Polka i książka jest właśnie o tym jak taką kobietą nie być. Chodzi o to żeby być słodką, kochaną ale nie dać sobie wchodzić na głowę. Nie rezygnować ze swoich marzeń, zajęć, znajomych dla mężczyzny. Są rzeczy w tej książce, które są już przesadą ale ogólny zamysł jest dobry. Kobieto szanuj się i nie staraj się zadowolić wszystkich dookoła swoim kosztem. Mi się wydaje, że Pani jest idealnym przykładem właśnie takiej zołzy, nie w dosłownym znaczeniu ale tej książkowej, pewnej siebie kobiety, która wie czego chce od życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie też odniosłam wrażenie kartkując ją, dlatego mam ją na liście "na potem" :-)
      Co do mnie, to tak, no ale też ciągle sprawdzam, czy mi jeszcze palma nie odbiła z tego powodu. Życzę pojęcia istoty tej zołzowatości kobietom w każdym wieku. To jest naprawdę jeden z warunków bycia szczęśliwym, nietworzenia problemów sobie czy innym. Każdemu wyjdzie to na dobre. I każdej. Chociaż trafiając na zołzę można przeżyć traumę, bo z jednej strony są to fantastyczne kobiety, z drugiej faceci nie dają sobie z tym rady i pozwalają im odejść (zołz się nie rzuca), a jednocześnie nie mogą potem długo znaleźć... Kolejnej zołzy i cierpią. I tak myślę, że ci, którzy potrafią żyć z zołzą i się nie spalić, są tak samo mistrzami :-)

      Usuń
    2. Gratuluję Pani, że potrafi Pani być taką kobietą, ja sie uczę dopiero ;)I zgadzam się w 100% - mężczyzna, który potrafi być z zołzą musi być wyjątkowy i na pewno na nią zasługuje, a ona zasługuje na niego. Grunt to żeby odnaleźć się wzajemnie. Od jakiegoś czasu odwiedzam małżeński blog, na ten dopiero niedawno zajrzałam, i tylko pozazdrościć relacji jaką ma pani z mężem, widać że świetnie do siebie pasujecie, i do tańca i do różańca. Mam nadzieję, że mi kiedyś również się to uda.

      Usuń
    3. Wierz w siebie (ale tak naprawdę, przed sobą samą) i będzie dobrze.
      I proszę, nie pisz do mnie per "Pani".
      :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl