Dreszcz pożądania
Zakochałam się.
Oszalałam z pożądania.
Chcę motocykl!!!
Nie żadne skuterki, motorynki, ale motocykl.
Poczułam to dziś, gdy mnie taki jak wyżej mijał.
Gdy siedziałam w wygodnym samochodzie a on śmignął obok... oszalałam.
Chcę motocykl.
No to nowy punkt skrajnie zwrotny. Zrobić prawko na motocykl.
Dżizas. Drżę na samą myśl o tym.
Na motorze jechałam w życiu dwa razy. Po drugim razie, gdy kolega przewiózł mnie autostradą w Niemczech z prędkością 230, spłynęłam na miękkich nogach i powiedziałam - nigdy więcej.
Do dziś.
Chcę motor.
Chcę czerwony motocykl. Duży i ciężki. I czarny kombinezon i kask. Albo odwrotnie. Czerwony kombinezon i czarny motocykl.
Oszalałam na samo wyobrażenie.
Tak. Chcę.
Bardzo!!
Najpierw się wybiorę na żużel w Gdańsku, jak kiedyś, gdy chodziłam ze znajomymi tylko przez ten ryk motorów i zapach. Nawet nie wiedziałam kto jedzie i nie znałam wyników. To było dla mnie nieważne. Chodziło o ten warkot. O rany.
Mrau.
No ba!
OdpowiedzUsuńMotocyklista)
och nie mów! :-)
OdpowiedzUsuń